Kosmetyka w ustawie nie posprząta bałaganu
Treść
Pilnych zakupów uzbrojenia i sprzętu dla polskich wojsk za granicą mógłby  dokonywać minister obrony bez zatwierdzania tych transakcji przez rząd -  przewiduje rządowa poprawka zgłoszona do projektu nowelizacji ustawy offsetowej.  W ocenie PiS, choć bywają sytuacje "nagłe", to jednak problem zakupów leży po  stronie złej organizacji pracy w resorcie obrony. Zmianom przeciwne są związki  zawodowe, które widzą w nich zagrożenie dla właściwej realizacji  offsetu.
Sejm odesłał do dalszych prac w komisji rządowy projekt  ustawy pozwalającej na dokonywanie pilnych zakupów dla kontyngentów bez umów  kompensacyjnych. W ocenie Pawła Poncyljusza, posła PiS, członka sejmowej Komisji  Obrony Narodowej, tego typu zmiany w zapisach ustawy niewiele dadzą, bo problem  zakupów sprzętu leży po stronie Ministerstwa Obrony Narodowej, które "ma problem  w zdefiniowaniu, czego wojsko potrzebuje". - Zaproponowaliśmy rozwiązanie, w  którym minister prosi premiera o zgodę na taki zakup, a ten jednoosobowo  podejmuje decyzję. Oprócz tego premier co roku informuje Sejm o tym, co w ramach  takiej procedury interwencyjnych zakupów zostało nabyte i czy to wyposażenie  służy żołnierzom na misjach - dodał Poncyljusz.
W ocenie Prawa i  Sprawiedliwości, taka procedura trwa ok. 3-4 tygodni, co nie stanowi wielkiego  hamulca w całym przetargu. Poncyljusz do zaproponowanych przez rząd zmian odnosi  się chłodno, bo - jak podkreśla - brak kontroli nad zakupami może spowodować, że  interwencyjne zakupy będą wspomagały nie tylko misje, ale i wojsko z wyłączeniem  offsetu, a na to opozycja się nie zgodzi. - Nie przeczymy, że są sytuacje, w  których pilne zakupy są potrzebne. Jednak naszym zdaniem, fakt, że idą one  ślamazarnie, wynika ze słabej organizacji w MON, a nie z kształtu obowiązującej  ustawy - dodał. 
W ocenie PO, zapis o tym, że Rada Ministrów musi zatwierdzać  zakupy, opóźnia sprawę. - To nie ma sensu, gdy chodzi o życie i zdrowie polskich  żołnierzy - argumentował Cezary Tomczyk (PO). Poprawkę poparł Mieczysław Łuczak  (PSL), zaznaczając, że decyzję o pilnych zakupach powinien podejmować minister  obrony, który następnie winien przedstawić sprawozdanie Radzie Ministrów i  Sejmowi. Także Lewica uznała, że w ustawie należałoby pozostawić przepis o  zatwierdzaniu zakupów przez rząd, ponieważ w pilnej sprawie RM mogłaby zebrać  się w trybie pilnym.
Tymczasem Zenon Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony,  podkreślił, że zakupy z pominięciem umów mających je skompensować inwestycjami w  krajowy przemysł są obecnie możliwe tylko wtedy, gdy żołnierze są wysyłani za  granicę w trybie pilnym. Z prawa tego nie można korzystać, dosyłając wyposażenie  już działającym kontyngentom. Zgodnie z ustawą offsetową, jeśli wartość zakupu  przekracza 5 mln euro, musi mu towarzyszyć offset.
W rozmowie z "Naszym  Dziennikiem" Stanisław Głowacki, szef Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego  NSZZ "Solidarność", podkreślił, że od samego początku MON i niektórzy  generałowie byli przeciwnikami offsetu i uważali, że przeszkadza on w szybkim  prowadzeniu zakupów. - My wychodzimy z założenia, że bez względu na to, jakie by  to zakupy nie były (także czynione u kontrahentów zagranicznych), to są  wydatkowane pieniądze polskiego podatnika i dlatego musi być rekompensata dla  polskiej gospodarki i polskiego budżetu w postaci podatków, technologii itd. -  podkreślił. Jak zauważył Głowacki, obecna ustawa daje Radzie Ministrów  kompetencje do podejmowania decyzji w sytuacjach pilnych, ale trzeba z tych  instrumentów umieć i chcieć skorzystać. - Trzeba też wiedzieć, co się chce  kupić, i przedstawić odpowiednie dokumenty na Radzie Ministrów - dodał. Głowacki  pomysły rządu uznał za "złe" i "szkodliwe". - Taką decyzję musi podejmować  każdorazowo rząd. To on dokonuje oceny realizacji offsetu i bierze  odpowiedzialność za skutki rezygnacji z niego - dodał. W ocenie związków,  projekt nowelizacji jest też sprzeczny z obowiązującymi przepisami i stawia  ministra obrony ponad Radę Ministrów. "Solidarność" uznała, że nic nie stoi na  przeszkodzie, by w sytuacjach pilnych decyzję o zakupie rząd podejmował  szybciej.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-09-11
Autor: wa