Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kopacz zabiera chorym pielęgniarki

Treść

Oszczędzania na chorych ciąg dalszy. Od przyszłego roku Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia likwidują domową opiekę pielęgniarską, z której korzysta 80 tysięcy obłożnie chorych. Spowodowane jest to zbyt wysokimi kosztami, które wiązały się z finansowaniem tychże usług. Najgorszego scenariusza obawiają się rodziny obłożnie chorych pacjentów, którzy pozostają w swoich domach lub ośrodkach opieki, bo nie wyobrażają sobie, by były w stanie samodzielnie sprawować specjalistyczną opiekę nad bliskimi. NFZ nie przejmuje się także losem pielęgniarek, które znajdują się na bruku.

Pielęgniarska opieka domowa była finansowana przez NFZ od niedawna, bo dopiero od 2008 roku. W ocenie zarówno pacjentów i ich rodzin, jak też pracowników domów pomocy społecznej, ten system opieki prowadzony przez tzw. pielęgniarki zadaniowe sprawdził się doskonale. Tymczasem Fundusz jakby nie brał tego kompletnie pod uwagę, bo w sierpniu br. wyszło rozporządzenie prezesa NFZ, że z początkiem 2010 roku domowa opieka pielęgniarska zostanie skreślona z katalogu świadczeń finansowanych z naszych składek zdrowotnych. Tym sposobem wszystkie kontrakty, które wygasły w sierpniu i w następnych miesiącach, nie były na nowo podpisywane, a wszystkie dłuższe będą obowiązywać tylko do końca bieżącego roku. Tym sposobem 80 tys. pacjentów, którymi opiekują się pielęgniarki zadaniowe, zostanie bez opieki.
Siostry są stałymi gośćmi w domach pacjentów, pomagają w pielęgnacji, dają zastrzyki, podłączają kroplówki, podają leki. Bez nich pacjenci i ich rodziny nie wyobrażają sobie dalszego funkcjonowania. Już wkrótce jednak 60 pacjentów, którzy znajdują się pod opieką Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Rodzinny" w Przemyślu, może spodziewać się problemów.
W powiecie krośnieńskim pracuje ponad 50 pielęgniarek, które opiekują się ponad trzystoma pacjentami. Od 1 stycznia 2010 roku rodziny, żeby utrzymać opiekę nad obłożnie chorymi krewnymi, będą oczywiście mogły płacić za prywatne wizyty sióstr, ale mało kogo będzie na to stać. Problem dotyczy też domów opieki społecznej, gdzie pieczę nad chorymi i niepełnosprawnymi pensjonariuszami również sprawują pielęgniarki zadaniowe.
Usługi świadczone przez siostry są bardzo wysoko oceniane przez chorych, ich rodziny i opiekunów. Wydawało się, że to wystarczy, aby utrzymać finansowanie pracy pielęgniarek przez NFZ. Fundusz był jednak bezwzględny, bo urzędnicy wzięli do ręki wyliczenia, tabelki, algorytmy i wyszło na to, że naszego państwa nie stać jest na zapewnienie najciężej chorym "luksusu" w postaci domowej opieki pielęgniarskiej. Jak powiedział nam Marek Jakubowicz, rzecznik rzeszowskiego oddziału NFZ, koszt miesięcznego finansowania pracy jednej pielęgniarki jest zróżnicowany w zależności od liczby pacjentów i zadań, ale średnio wynosi on około 5 tys. złotych.
Tylko na Podkarpaciu opiekę nad czteroma tysiącami pacjentów sprawowało od 600 do 690 pielęgniarek zadaniowych. Stąd, jak wynika z danych NFZ, roczny koszt finansowania tych usług tylko na Podkarpaciu zamknie się w kwocie około 26 milionów złotych. Czy to dużo, czy mało? Dla księgowych NFZ - za dużo.
Koszty funkcjonowania pielęgniarek nie przekonują jednak rodzin obłożnie chorych pacjentów, które są zbulwersowane decyzjami urzędników. Boją się, że już niebawem zostaną pozostawione same sobie i trudno im będzie sprawować opiekę nad chorymi. - Mogę zapewnić, że mimo iż od nowego roku nie będzie takiej usługi jak praca pielęgniarki zadaniowej, to pacjenci nie pozostaną bez opieki i jakieś stosowne rozwiązanie będzie przygotowane. Najprawdopodobniej część pacjentów pielęgniarek zadaniowych przejmą pielęgniarki środowiskowe, a część - pielęgniarki długoterminowe. Jednak ostateczna decyzja co do sposobu rozwiązania tej kwestii zależeć będzie od centrali NFZ - wyjaśnia Marek Jakubowicz, rzecznik prasowy NFZ w Rzeszowie.
Rzeszowska Izba Pielęgniarek i Położnych wylicza, że od 1 stycznia opieki domowej będzie pozbawionych na Podkarpaciu około 4 tysięcy chorych. Jak powiedziała nam Izabela Kowalska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Rzeszowie, każda pielęgniarka zadaniowa ma pod swoją opieką do ośmiu pacjentów. - Są to głównie osoby obłożnie chore, po operacjach, często osoby niepełnosprawne po przebytych wylewach, które bezwzględnie wymagają specjalistycznej opieki. Likwidacja tej struktury wiąże się z tragedią pacjentów i ich rodzin, a także pielęgniarek, które założyły własne NZOZ-y i teraz pozostają bez pracy - powiedziała nam Izabela Kowalska. Dlatego wszystkie Izby Pielęgniarek i Położnych z Podkarpacia postanowiły wspólnie walczyć o zmianę decyzji i miejsca pracy, co jest również w interesie samych pacjentów i ich rodzin. - Zwróciłyśmy się do minister Ewy Kopacz i prezesa NFZ, a także do parlamentarzystów i samorządowców z Podkarpacia. Jesteśmy zdania, że decyzje ministerialne nie mają nic wspólnego z dobrem pacjentów; przeciwnie - godzą w założenia reformy służby zdrowia, która ma zapewnić jak najlepszą opiekę pacjentowi, także w środowisku domowym - dodaje Izabela Kowalska. Na razie żadna odpowiedź na monity do pielęgniarek nie dotarła. Bożena Banachowicz, była wieloletnia przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, za destrukcyjne uznała plany Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Jej zdaniem, opieka nad obłożnie chorymi w domu jest bardzo ważna i już z samego założenia - bardzo trudna. - Pielęgniarki mają pod opieką kilkoro pacjentów. Będąc u nich codziennie w domu, zajmują się wszystkimi sprawami pielęgnacyjnymi, do tego pomagają w rozwiązywaniu życiowych problemów. Stąd oszczędzanie na tej pracy przy ciężko chorych przez resort zdrowia i NFZ uważam za coś niegodnego. Nie można oszczędzać na pacjencie w domu, tym bardziej że dostęp do usług medycznych i leczenia szpitalnego jest coraz trudniejszy - uważa Bożena Banachowicz. Była szefowa OZZPiP odniosła się przy tym do traktowania samych pielęgniarek. - Zabieranie stanowisk pracy pielęgniarkom jest wielką hańbą resortu zdrowia i w ogóle nie powinno mieć miejsca - dodaje Bożena Banachowicz.
Chorzy, ich krewni i same pielęgniarki pytają też, jak rozporządzenie prezesa NFZ ma się do konstytucyjnego zapisu o zapewnieniu Polakom przez państwo bezpieczeństwa zdrowotnego. Ich zdaniem, obłożnie chorzy zostaną faktycznie wyjęci spod ochrony Konstytucji. Teoretycznie Fundusz może się jeszcze wycofać ze swojej decyzji, ale wydaje się to mało prawdopodobne, skoro NFZ oszczędza, na czym może, i niższe kontrakty na 2010 rok grożą szpitalom, przychodniom i innym placówkom ochrony zdrowia.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-11-06

Autor: wa