Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kopacz nie ma wyjścia

Treść

Z Januszem Kowalskim, ekspertem ds. dywersyfikacji źródeł energii, rozmawia Maciej Walaszczyk

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała w Brukseli, że będzie broniła interesów polskiej gospodarki i dlatego jest przeciw dalszej redukcji emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku.

– Ewa Kopacz nie robi nic nadzwyczajnego, ale to, co jest jej obowiązkiem. Każdy polski rząd powinien bronić warunków korzystnych dla polskiej gospodarki. Po pierwsze jednak trzeba dzisiaj renegocjować fatalny dla polskiej gospodarki pakiet energetyczno-klimatyczny, który został przyjęty w 2008 r. przez Donalda Tuska. W wyniku wprowadzenia go w życie ceny energii zostaną podniesione o kilkadziesiąt procent, obniżając konkurencyjność polskiej gospodarki.

Był to skutek decyzji rządu koalicji PO – PSL. Ale wcale nie musiało tak być?

– Rząd Donalda Tuska zgodził się na pakiet wbrew temu, co postulował w tej sprawie prezydent Lech Kaczyński, aby dla nowych celów redukcji emisji CO2 punktem odniesienia dla polskiej gospodarki nie miał być rok 1988 r. i protokół z Kioto, ale rok 2005. Oznaczało to, że godząc się na warunki pakietu, nie brano pod uwagę wielkiego modernizacyjnego wysiłku, jaki polskie społeczeństwo i nasza gospodarka podjęła od 1989 roku. Zawierała się w nim również kosztująca miliardy złotych redukcja emisji CO2. Z tym w ogóle się nie liczono. Tymczasem gabinet Tuska narzucił naszej gospodarce kolejne obciążenia finansowe. Dlatego dzisiaj każdy rząd, który myśli o interesach swoich obywateli, powinien dążyć do renegocjacji tego pakietu, natomiast na temat nowej redukcji CO2 nie powinien nawet rozmawiać.

To byłoby zabójcze dla naszej gospodarki?

– To jest szaleństwo klimatyczne. Ceny energii w porównaniu do tych, które będą kształtowały się dzięki obecnie narzuconym normom emisji CO2, będą znacznie wyższe. UE powinna szanować specyfikę polskiej gospodarki, której 90. proc energii elektrycznej produkowana jest przy użyciu węgla kamiennego i brunatnego. Dzisiaj nasze bezpieczeństwo militarne, gospodarcze i energetyczne, szczególnie w sytuacji trwającej wojny na Ukrainie, powinno być tym czynnikiem, który będzie stopował szaleństwo polityki klimatycznej.

Mamy gorsze warunki zakupu gazu z Rosji niż kraje zachodnie, problemy mają też kopalnie. Dlaczego tak się dzieje?

– Ta koalicja PO – PSL i rząd Donalda Tuska nie miały od samego początku jednej i spójnej polityki energetycznej. Z jednej strony minister gospodarki, który faktycznie odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne, w wymiarze praktycznym odpowiada za to, by w Polsce cena energii była jak najniższa. Oficjalnie mówi się, że wspiera się polskie górnictwo, ale z drugiej strony kopalnie wpadają w kłopoty finansowe. Są źle zarządzane, generują straty i importowany jest do Polski rosyjski węgiel. Dodatkowo wicepremier Janusz Piechociński uruchamia budowę bloku energetycznego na gaz ziemny, a więc surowiec zewnętrzny sprowadzany głównie z Rosji. Tymczasem przecież w polskim interesie jest tylko i wyłącznie uruchamianie takich inwestycji, które będą opierały się o nasze własne zasoby. Jeśli więc poza ministrem gospodarki, odpowiadającym za bezpieczeństwo energetyczne, mamy sytuację taką, że za zasoby odpowiada minister środowiska, a za politykę energetyczną w europejskim wymiarze minister spraw zagranicznych, a za nadzór nad spółkami energetycznymi, takimi jak PGNiG, odpowiada minister Skarbu Państwa, to mamy totalny chaos organizacyjny bez jednego ośrodka decyzyjnego. To rozproszenie powinno zostać zastąpione skupieniem tych kompetencji w gestii ministerstwa energetyki.

Czym to skutkuje?

– Jest to oczywiście wykorzystywane przez wszelkiej maści lobbystów, którzy lansują fatalne dla polskiej gospodarki rozwiązania, np. tzw. zielone technologie, które de facto oznaczają przeznaczanie miliardów złotych dla niemieckich, duńskich i francuskich firm i tamtych gospodarek. Jednocześnie następuje odwracanie się od własnych zasobów węgla kamiennego i brunatnego. Tak zwane zielone technologie okazują się szkodliwe, a ich celem jest drenowanie naszej gospodarki z zasobów finansowych i uzależnianie energetyczne od zewnętrznych źródeł.

Wspomniał Pan o kopalniach, które przechodzą kryzys w związku ze spadkiem cen węgla.

– To, tak jak wspomniałem, wynik m.in. sprowadzania do Polski rosyjskiego dotowanego węgla, który jest zresztą gorszej jakości niż nasz krajowy. To właśnie efekt braku jednej i spójnej polityki, której celem byłoby wspieranie polskiej gospodarki opartej na węglu.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 8 października 2014

Autor: mj