Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Konstytucja nad prawem unijnym

Treść

Trybunał Konstytucyjny badał wczoraj jedno z unijnych rozporządzeń Rady Unii Europejskiej nr 44/2001 z 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych. Sędziowie podkreślali, że nie rozpoznali do tej pory aktów prawnych, które zostały przyjęte przez organy UE. Dotychczas TK badał jedynie zgodność z polską Konstytucją traktatów unijnych. Jak wskazał w uzasadnieniu wiceprezes Trybunału Stanisław Biernat, prawnicy spekulowali, czy w ogóle jest możliwe zbadanie przez Trybunał zgodności z Konstytucją rozporządzeń unijnych. - Są różne poglądy w tej kwestii - skonstatował sędzia Biernat. Jednak w ocenie sędziów możliwe jest badanie konstytucyjności unijnych rozporządzeń.
- Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że rozporządzenie unijne wykazuje cechy aktu normatywnego w rozumieniu art. 79 Konstytucji - podkreślił Biernat. Przepis ten wraz z art. 188 mówi o tym, zgodność jakich aktów prawnych z Konstytucją może badać Trybunał. - Charakter tego wyroku jest precedensowy - zwrócił uwagę sędzia.
Sędziowie podkreślili, że Konstytucja ma "nadrzędność i pierwszeństwo wobec aktów obowiązujących w porządku prawnym" w Polsce, a do takich aktów należą też akty prawa unijnego. - Trybunał ma strzec Konstytucji będącej najwyższym prawem Rzeczypospolitej - podkreślił Biernat.
Rozpatrując skargę konstytucyjną Anny S. dotyczącą wyłączenia udziału dłużnika przed sądem pierwszej instancji w postępowaniu o stwierdzenie wykonalności orzeczenia sądu państwa członkowskiego Unii Europejskiej, TK uznał, że stosowny fragment unijnego rozporządzenia jest zgodny z polską Konstytucją.
Trybunał zastanawiał się również, jakie byłyby konsekwencje uznania unijnego aktu za niezgodny z polską Konstytucją. Sędzia Biernat wskazał, że takich niekonstytucyjnych przepisów nie można by stosować na terenie Polski. Jednak zaznaczył, że Trybunał nie mógłby nakazać ich poprawienia lub usunięcia, ponieważ nie ma możliwości decydowania o unijnym prawie. Musiałoby być wówczas podjęte działanie przez polski rząd zmierzające do zmiany takiego prawa.
- Dobrze, że ktoś taką prekursorską sprawę przedstawił do Trybunału Konstytucyjnego, dlatego że do tej pory nikt nie próbował skarżyć unijnego prawa wtórnego. Trybunał do tej pory zajmował się zgodnością z Konstytucją traktatów prawa pierwotnego - komentuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" konstytucjonalista prof. Krystyna Pawłowicz (UW). - Tymczasem organy unijne twierdzą, że jej prawa wtórnego nie powinno się kontrolować, dlatego że władne do tego są tylko trybunały unijne - dodaje.
– I to tylko dlatego, że w polskiej Konstytucji zawarte jest takie sformułowanie, jak „akt normatywny” i nie można go było interpretować zawężająco, dlatego że chodzi tutaj o kwestie praw obywatelskich, TK uznał, że może się tym zająć – wskazuje prof. Krystyna Pawłowicz. Przypomina, że PiS niedawno postulowało doprecyzowanie tej kwestii, żeby nie było żadnej wątpliwości, że TK może oceniać konstytucyjność prawa wydawanego przez unijne organy.
– Przed wakacjami była propozycja zmiany Konstytucji, gdzie było uzupełnienie art. 188 Konstytucji i wyraźne wpisanie do kompetencji TK badania zgodności aktów prawa wtórnego UE, to głosami koalicji zostało to odrzucone – przypomina prawnik. – Co do zasady Polska rękami obecnej koalicji nie chce oceniać prawa wtórnego UE – zaznacza profesor, która uważa, że dzisiejsze orzeczenie jest jednak postawieniem sprawy w sposób mało klarowny, swoistym „kluczeniem” i „unikaniem jasnego stwierdzenia”. Trybunał niejako asekurancko orzekł bowiem m.in., że co prawda można uznać niekonstytucyjność przepisów unijnych, ale raczej jest to mało prawdopodobne. Biernat wskazał, że miałoby to miejsce wówczas, gdyby chroniły one słabiej prawa i wolności obywatelskie niż przepisy prawa polskiego. Ale jego zdaniem ochrona praw podstawowych w UE ma „wysoką rangę”. Co zmniejsza „niebezpieczeństwo wystąpienia różnych standardów”.
Nie zgadza się z tym prof. Pawłowicz. – Właśnie główne naruszenie np. interesów polskich przedsiębiorców dokonywane jest przez prawo wtórne – podkreśla. – Bardzo liczne akty unijne naruszają szereg polskich przepisów obyczajowych, i dotyczących rodziny, i działalności gospodarczej, poprzez nakładanie różnego rodzaju ograniczeń, limitów, dotacji itp. – wskazuje wykładowca na UW. – To wszystko jest sprzeczne z polską Konstytucją, która mówi, że ograniczenia mogą być wprowadzane tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes (w domyśle polski) publiczny – podkreśla Pawłowicz.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik  Czwartek, 17 listopada 2011, Nr 267 (4198)

Autor: au