Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Konflikt pozorowany

Treść

Kierownictwo Platformy Obywatelskiej w większości jako swojego kandydata w wyborach prezydenckich wskazuje Bronisława Komorowskiego. Prawybory, których wyniki zostaną ogłoszone 26 marca, mogą jednak doprowadzić do zaognienia walki frakcyjnej w PO, choć oficjalnie działacze tej partii zaprzeczają istnieniu podziałów na tym tle.
Zdaniem dr. Witolda Landowskiego, politologa z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, więcej atutów w grze, jaką są prawybory w PO, ma obecny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który opinii publicznej przedstawia się zazwyczaj jako osoba opanowana, stateczna, doświadczona, a jednocześnie dobry mówca. Komorowski często podkreśla swoje zaangażowanie w walce z komunizmem. Mało jest w nim natomiast dramatyzmu, czym natomiast emanuje Sikorski nierzadko postrzegany jako osoba o cechach charakterologicznie zbliżonych do obecnego premiera. W ocenie politologa, Sikorski wyraźniej akcentuje swój konflikt z Lechem Kaczyńskim, a tego z kolei stara się unikać Komorowski.
Jak podkreśla politolog, Platforma przy okazji prawyborów realizuje swoje czysto partyjne cele. - PO próbuje zmonopolizować scenę życia politycznego. Marketing polityczny służy tu przede wszystkim powiększeniu wpływów tej formacji na scenie politycznej - ocenia Landowski. Jego zdaniem, na tle wizerunku politycznego obu polityków PO osoba ich kontrkandydata - obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przedstawia się dosyć mdło. - Taki może być odbiór jego osoby i prezydentury. Za mało tu dynamiki, pragmatyzmu, czym w mediach epatuje choćby Sikorski. Poza tym odnoszę wrażenie, że osoba pana prezydenta jest jakby wyizolowana z życia politycznego, aczkolwiek może się to okazać w przyszłości plusem; może to być odbierane w ten sposób, że jest on ponad tą polityczną walką i może być gwarantem zaprowadzenia jakiegoś ładu i spokoju - ocenia dr Witold Landowski. Podobne wrażenie odnosi Jan Filip Staniłko, ekspert z dziedziny polityki ekonomicznej z Instytutu im. Sobieskiego w Warszawie.
W ocenie socjologów oraz politologów, w szeregach PO toczy się wewnętrzna walka o to, kto ostatecznie wygra prawybory. I jest to wbrew pozorom ostra walka. - W czasie różnych konferencji obaj politycy podkreślali niejednokrotnie, że będą wobec siebie grać fair. Co innego jednak deklaracje, a co innego życie. Na pewno nie jest w interesie partii, by ukazywać jej wewnętrzne konflikty. Ale Sikorski najwyraźniej traci w sondażach na rzecz Komorowskiego - zaznacza prof. Zdzisław Krasnodębski z warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Według niego, przy dobrym prowadzeniu kampanii obecnego prezydenta nie będzie on bez szans w starciu z rywalem z PO. - Moim zdaniem, Lech Kaczyński miałby duże szanse na wygraną. To prawdziwy mąż stanu, a nie marionetka w teatrze, który urządziła PO - twierdzi Krasnodębski.
Według Staniłki, w prawyborach zwycięży Komorowski. Obecny szef MSZ nie spełnia nawet wymogów, jakie narzuca mu obecny urząd. - Dyplomacja Sikorskiego nie realizuje żadnego strategicznego celu. Sikorski do spółki z premierem Tuskiem właściwie rozmontował polską politykę zagraniczną, która dziś jest tylko polityką wewnętrzną uprawianą środkami zagranicznymi. Nie mówiąc już o tym, że Sikorski, jak tylko może, unika spotkań w Sejmie - mówi Staniłko. Jego zdaniem, prawybory są tylko chwytem marketingowym po to, by jeszcze bardziej wypromować osobę marszałka. - Być może w szeregach PO został już zrobiony jakiś wewnętrzny sondaż i premier już wie, który z kandydatów wygra prawybory, a wszelkich animozji między oboma politykami używa tylko jako rozgrywki przeciwko "autorytarnemu PiS" - uważa Jan Filip Staniłko.
Zdanie to podziela poseł Adam Lipiński (PiS): Chodzi o to, by utrwalić w świadomości wyborców, że Komorowski będzie kandydatem PO. Gdyby Sikorski był poważnym pretendentem, mogłoby to doprowadzić do pewnego podziału tej frakcji.
Istnieniu nieporozumień wewnątrzpartyjnych zaprzecza jednak Grzegorz Dolniak, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PO. - Jest oczywiście pewna rywalizacja, ale w tym wypadku to naturalne. Obaj kandydaci są jednak traktowani tak samo; nie ma tu mowy o faworyzowaniu któregokolwiek z nich. Ale na pewno odgrywają tutaj rolę osobiste sympatie - mówi Dolniak. Deklaruje przy tym, że osobiście stawia na Komorowskiego, który "będzie lepszym kandydatem".
Nawet jeśli oficjalny spór między obecnym marszałkiem Sejmu a Sikorskim jest pozorny, to uruchomił on pewien proces tworzenia się wewnętrznych spięć w Platformie. Uwidacznia się to choćby w wypowiedziach Janusza Palikota popierającego Komorowskiego i wypominającego PiS-owską przeszłość obecnemu szefowi MSZ.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-03-12

Autor: jc