Komuniści europejscy atakują Polskę
Treść
Fołksfront
Felieton · tygodnik „Goniec” (Toronto) · 15 czerwca 2006
We czwartek Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której oskarża Polskę o rasizm, nietolerancję, antysemityzm i homofobię, wskazując m.in. na Radio Maryja, jako siewcę wspomnianych treści i Ligę Polskich Rodzin, jako ugrupowanie w którym one się skupiają niczym w soczewce.
Oznacza to, że walka o to, czy Polska zostanie wyzwolona spod władzy mafii utworzonej z funkcjonariuszy wywiadu wojskowego i jego agentury przy okrągłym stole w roku 1989, czy też zostanie tej władzy poddana na kolejne dziesięciolecia, osiągnęła wymiar międzynarodowy. Trudno się temu dziwić i to co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, Polska od końca 2002 roku znajduje się w dryfie. Nie jest rządzona, a kolejne ekipy ograniczają się do bardziej lub mniej sprawnego administrowania kryzysem. Ubiegłoroczne wybory zasadniczo niewiele tu zmieniły, bo PiS nie dysponował większością sejmową, pozwalającą na przeforsowanie ważnych ustaw. Utworzenie koalicji z Samoobroną i LPR, a zwłaszcza uchwalenie 24 maja przez Sejm ustawy o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, zmieniło tę sytuację w sposób zasadniczy.
Możliwość wysadzenia w powietrze całej okrągłostołowej mafii oznacza szansę na odzyskanie przez naród suwerenności politycznej i przezwyciężenie marazmu, w jakim Polska się pogrąża. Budzi to oczywiście niepokój zwłaszcza u obydwu strategicznych partnerów, tj. Niemczech i Rosji. Zwłaszcza zaniepokojenie tej ostatniej tłumaczy, dlaczego wśród oskarżycieli Polski o te wszystkie przywary, na pierwszym miejscu są komuniści.
Wiąże się z tym jeszcze jedna okoliczność. Będąca twardym jądrem młodej polskiej demokracji, zdemoralizowana i skorumpowana już wcześniej razwiedka, poprzerwerbowywała się w tzw. międzyczasie, a to do gestapo, a to do CIA, a to do Mosadu, a część dochowała wierności ruskim kagebiakom.
W rezultacie wszystkie państwa dysponują w Polsce całkiem nieźle rozbudowanymi własnymi agenturami, które kierują sprawami całego państwa i – zgodnie z życzeniami mocodawców – utrzymują je w stanie bezwładności, oczywiście ze szkodą dla polskich interesów państwowych i narodowych. Dlatego też, kiedy zagrożona rozwiązaniem razwiedka zwróciła się o pomoc do swoich macierzystych, zagranicznych central, te odpowiedziały na tę prośbę z pełnym zrozumieniem i w ten oto sposób narodziła się wspomniana rezolucja Parlamentu Europejskiego.
Warto zwrócić uwagę, że wskazując na potrzebę ponownego przemyślenia udziału w rządzie Ligi Polskich Rodzin, Parlament Europejski pokazuje, o co w tym wszystkim chodzi naprawdę – o doprowadzenie do dezintegracji obecnej koalicji rządowej, a tym samym – do wysadzenia w powietrze rządu dążącego do rozwiązania WSI 30 września br. Z jednej strony mamy podburzanie przez agenturę do strajków i wzniecanie społecznych niepokojów, a z drugiej – tworzenie na terenie międzynarodowym atmosfery sprzyjającej temu pełzającemu zamachowi stanu. 15 czerwca odrzucone zostały wszelkie pozory, bo też i nie czas żałować róż, gdy płoną lasy.
Ale ta sprawa ma jeszcze jeden wymiar i to wykraczający poza sprawę polską. Utworzona w Parlamencie Europejskim komuno-socjalistyczno-zielona koalicja na rzecz „tolerancji”, to świadome nawiązanie do stalinowskiej politycznej strategii tzw. frontów ludowych, czyli fołksfrontów, których zadaniem było urabianie opinii narodów Zachodu w kierunku sprzyjającym sowieckim celom politycznym. Oczywiście tego nie można było głośno powiedzieć, toteż pretekstem do tworzenia fołksfrontów było walka z faszyzmem.
Był to tylko, ma się rozumieć, pretekst, bo w tym czasie Stalin znakomicie z faszystami współpracował, czego ukoronowaniem był podpisany 23 sierpnia 1939 roku pakt Ribbentrop-Mołotow. Na tym tle lepiej rozumiemy przyczynę, dla której pozostające na usługach razwiedki polskie media nagle zauważyły masowy wysyp „faszystów” na ulicach polskich miast.
O ile jednak celem ówczesnych fołksfrontów, w których komuniści kręcili socjalistami i tzw. pożytecznymi idiotami na zlecenie Stalina i jego Kominternu, było wykorzystanie europejskich narodów dla sowieckiej polityki, to celem fołksfrontu współczesnego jest sterroryzowanie narodów europejskich, żeby zmusić je do przyjęcia standardów politycznej poprawności powszechnie i bez zastrzeżeń. I tak, na przykład, nazwanie wszelkiej krytyki homoseksualnej ostentacji „homofobią” i uznanie jej za rodzaj przestępstwa, to właśnie przygotowywanie narzędzi przyszłego terroru.
Socjalizm, wszystko jedno – czy bolszewicki, czy europejski – bez terroru długo nie wytrzyma. Jak zauważył trafnie Lech Jęczmyk w swojej książce „Trzy końce historii, czyli nowe Średniowiecze”, socjalistyczne prawdy bowiem nie obronią się same. One muszą korzystać z ochrony wojskowej, a przynajmniej – policyjnej.
Stanisław Michalkiewicz - źródło - www.michalkiewicz.pl
Informacja z serwisu www.iap.pl
Autor: bj