Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski został sam

Treść

Prezydent Bronisław Komorowski zaapelował wczoraj do wszystkich ukraińskich sił politycznych o zmianę "anachronicznego prawa", które umożliwia karanie za decyzje polityczne w oparciu o prawo karne.

Apel wygłosił z Warszawy, ponieważ z powodu bojkotu szczytu w Jałcie impreza została odwołana. Zdaniem Witolda Waszczykowskiego, działania prezydenta dowodzą, że pozostał sam na dyplomatycznym placu boju, a jego apel do polityków Ukrainy to improwizacja.
- Czy ten apel był poprzedzony uzgodnieniami dyplomatycznymi? - podnosi Waszczykowski, dyplomata i poseł PiS. W jego ocenie, tak nagłe postawienie sprawy jest desperacką próbą poszukiwania kanału dialogu z Ukrainą.
Przypomnijmy, że Komorowski mimo bojkotu ogłoszonego przez wielu liderów krajów Europy Środkowo-Wschodniej planował pojechać na organizowany przez Janukowycza dwudniowy szczyt w Jałcie. Udać się tam mieli także prezydenci m.in. Litwy, Macedonii, Rumunii i Słowacji. Jednak wszyscy zdecydowali o odmowie pojawienia się na wspólnym spotkaniu z Wiktorem Janukowyczem, a prezydent Litwy planowała podczas wizyty na Krymie spotkać się również z uwięzioną w Charkowie byłą premier Julią Tymoszenko. W związku z takim rozwojem wydarzeń Bronisław Komorowski znalazł się w fatalnej sytuacji. W ostatniej chwili zaapelował do ukraińskich gospodarzy o "kierunki poszukiwania drogi wyjścia z sytuacji zaistniałej po skazaniu na karę więzienia byłej premier Ukrainy". W jego ocenie, całej sytuacji można było uniknąć, gdyby "na czas zostały zniesione anachroniczne, sprzeczne z europejskimi standardami przepisy prawa, umożliwiające skazywanie na karę więzienia za decyzje polityczne". Stąd wezwanie do wyeliminowania takich zapisów z ukraińskiego systemu prawnego. - Podobną ocenę przekazałem zresztą osobiście prezydentowi Ukrainy już w sierpniu ubiegłego roku w czasie jego wizyty w Polsce, tuż po aresztowaniu pani Julii Tymoszenko - zapewnił Komorowski. Zdaniem posła Waszczykowskiego, najbliższe dni pokażą, czy strona polska w istocie prowadziła dyplomatyczne uzgodnienia w tej kwestii. - Jeśli strona ukraińska odpowie pozytywnie na słowa Komorowskiego, to znaczy, że takie ustalenia miały miejsce. Jeśli jednak nie, to może się poczuć upokorzona, a taki apel zinterpretuje jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy. A to będzie problem dla prezydenta, bo okaże się, że został po prostu zlekceważony - dodaje polityk PiS.
Waszczykowski jest przekonany, że sprawa szczytu na Krymie również została źle poprowadzona przez stronę polską. - Ponieważ obecność w Jałcie nie była poprzedzona szerszą akcją dyplomatyczną, prezydent pozostał sam - zauważa poseł.
Ukrainie grozi bojkot meczów podczas Euro 2012 przez polityków z wielu krajów UE, w tym przedstawicieli Komisji Europejskiej. Prezydent Komorowski jest bojkotowi przeciwny. Podkreślił natomiast, że Polska wspierała i wspiera europejskie aspiracje Ukrainy, doceniając parafowanie umowy stowarzyszeniowej Unia Europejska - Ukraina. Według niego, jest to osiągnięcie ekipy prezydenta Wiktora Janukowycza. Jednak jak tłumaczy Waszczykowski, bojkot to konkretna forma wywierania presji na to państwo. - Skoro prezydent wystąpił o zmianę prawa, to co zrobi wtedy, gdy rządzący Ukrainą tego nie zrobią? - pyta retorycznie dyplomata. Przedstawiciel rządzącej na Ukrainie prezydenckiej Partii Regionów wydał wczoraj wieczorem w tej sprawie oświadczenie. Jednoznaczne. - Europa powinna zrozumieć, że Julia Tymoszenko nie została skazana za politykę, a depenalizacja dokonanych przez nią przestępstw doprowadziłaby do chaosu prawnego - powiedział Wołodymyr Olijnyk.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)

Autor: au