Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski wyprowadza Polskę z NATO

Treść

Kandydat Platformy Obywatelskiej w wyborach prezydenckich Bronisław Komorowski oświadczył, że jest już po rozmowie z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie wyjścia Polski z NATO. Poinformował również o przygotowywaniu planu wycofania polskich wojsk z Afganistanu, chociaż jeszcze w kwietniu, jako wykonujący obowiązki prezydenta, sam podpisał decyzję o przedłużeniu naszej misji wojskowej w tym kraju. Nawet jeśli traktować wypowiedź marszałka jako gafę, to rozluźnienie naszych więzi z NATO przez samą decyzję w sprawie powrotu polskich wojsk do kraju może oznaczać wyraźny zwrot w polityce obronnej Polski.
W nie lada zdumienie wykonujący obowiązki prezydenta RP marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wprawił swoich słuchaczy, anonsując zamiar wyprowadzenia Polski z NATO. - Jest już przygotowywana strategia wyjścia z NATO. Całkiem zwyczajnie, jestem po rozmowie z panem premierem na ten temat właśnie - oświadczył niespodziewanie Komorowski w sobotę na swoim wiecu wyborczym w Kielcach. Znany z licznych wpadek słownych Komorowski nie sprostował od razu swojej wypowiedzi i oświadczenia o zamiarze wyprowadzenia Polski ze struktur Paktu Północnoatlantyckiego nie zdementował. Można spekulować i domyślać się, że kandydat PO miał raczej na myśli wycofanie polskich wojsk z Afganistanu, a nie opuszczanie grona państw NATO. W tej sytuacji niektórzy po raz kolejny machną ręką, z ironią i politowaniem stwierdzając: "Znowu Bronek coś chlapnął". Wypowiedzi Komorowskiego skrytykowała opozycja. Kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski zwrócił się wczoraj do marszałka Sejmu o podanie szczegółów planów wyjścia Polski z NATO. Zadeklarował przy tym, że Lewica jest za tym, aby pozostać w NATO, bo "Polska stoi na dwóch filarach - NATO i Unia Europejska". Szefowa sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, Joanna Kluzik-Rostkowska, oświadczyła natomiast, że kandydatowi Platformy prześle listę-ściągawkę organizacji międzynarodowych, do których Polska należy i zaapelowała, żeby marszałek z żadnych organizacji nas już nie wypisywał.
Biorąc jednak pod uwagę, iż za kilka tygodni Bronisław Komorowski mógłby zostać szefem państwa, to jego coraz poważniejsze wpadki przestają być zabawne. A prezydent, który ma permanentne problemy z kontrolowaniem tego, co mówi i słuchaniem samego siebie, byłby dla kraju po prostu niebezpieczny.
Niezależnie od wiarygodności słów Komorowskiego o wyprowadzaniu Polski z NATO już sama nagła deklaracja o wyjściu polskich wojsk z Afganistanu może osłabiać naszą pozycję w strukturach Paktu. Co ciekawe, jeszcze w połowie kwietnia, już jako wykonujący obowiązki prezydenta, Komorowski podjął decyzję o przedłużeniu misji w Afganistanie o pół roku i zwiększeniu tam naszego kontyngentu.
Gdzie w takim razie Komorowski-prezydent widziałby Polskę, jeśli nie w NATO? Być może marzy mu się sojusz wojskowy z Rosją.
Tym bardziej że coraz częściej ze strony rządzących słyszymy słowa o ocieplaniu stosunków polsko-rosyjskich, a ekipa Tuska i Komorowskiego wysyła pod adresem Federacji Rosyjskiej symptomatyczne sygnały. Po tragedii pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent naszego kraju oraz najważniejsi dowódcy Wojska Polskiego, niemal z urzędu ekipa Platformy uznała, że oczywiste jest, iż kierowniczą rolę w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy naszego rządowego, wojskowego samolotu powinny pełnić służby obcego państwa, które nawet nie jest naszym militarnym sojusznikiem.
Równie symptomatyczna jest także wypowiedź Komorowskiego w sprawie prowadzenia wydobycia gazu łupkowego w naszym kraju. Sceptycyzm marszałka Sejmu wobec tej inicjatywy miał powodować np. fakt - jak tłumaczył sam Komorowski - że "wiązałoby się to z zastosowaniem metod odkrywkowych, a to powodowałoby dewastację środowiska". Ze względu na to, że gazu łupkowego metodą odkrywkową wcale się nie wydobywa, wypowiedź tę zaliczono do pokaźnego katalogu wpadek kandydata Platformy Obywatelskiej. Zastanawiająca jest jednak postawa marszałka w tej sprawie, bliższa niechęci niż wspierania inicjatywy. A naturalne wydaje się przecież przynajmniej kurtuazyjne przyklaśnięcie pomysłowi poszukiwania krajowych złóż surowców energetycznych. Nie jest jednak tajemnicą, że odkrycie dużych złóż gazu w Polsce i ich eksploatacja nie jest na rękę rosyjskiemu Gazpromowi. To również za pośrednictwem tego koncernu, którego działania zmierzają do uzależnienia od gazu rosyjskiego państw-kontrahentów nieposiadających - jak np. Polska - wystarczających innych źródeł pozyskiwania tego surowca, Federacja Rosyjska realizuje swoją politykę zagraniczną.
Co ciekawe, Rosjanie z Gazpromu już pokazali, że potrafią docenić polityka - "znawcę górnictwa gazowego", któremu wyborcy powiedzieli: "dość". Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który jako szef niemieckiego rządu mocno popierał współpracę z Rosją w kwestii energetyki, a pod koniec kadencji podpisał z Rosjanami umowę w sprawie budowy omijającego Polskę Gazociągu Północnego z Rosji do Niemiec, rozpoczął pracę dla Gazpromu. Po przegranych wyborach Schroeder został bowiem przewodniczącym rady nadzorczej rosyjsko-niemieckiego konsorcjum budującego ten gazociąg.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-06-14

Autor: jc