Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski wygwizdany

Treść

Wycie syren i gwizdy najlepiej wyrażały to, co stoczniowcy i byli stoczniowcy mają do powiedzenia prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i rządowi Donalda Tuska w kwestii podejścia do polskiego przemysłu stoczniowego. "Solidarność" straciła cierpliwość z powodu braku działań władz, by zagospodarować teren Stoczni Szczecińskiej i utrzymać tam miejsca pracy. Stoczniowcy czują się oszukani, wczoraj masowo wzięli udział w ogólnopolskim proteście.
Stoczniowcy są przekonani, że nieudolność władzy prowadzi do degradacji całego województwa zachodniopomorskiego. Podczas wczorajszego protestu w Szczecinie wystosowali memoriał w tej sprawie do Donalda Tuska. W trakcie odczytu listu odezwały się syreny, rozległy gwizdy pod adresem decydentów.
- Przemysł stoczniowy w Polsce umiera, ale my będziemy walczyć o jego odrodzenie. Planowana podwyżka podatku VAT to uderzenie w najsłabszych, wyciąga się łapy po wdowi grosz - wołał wczoraj Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ "Solidarność", przed bramą Stoczni Szczecińskiej. Odzewem były okrzyki licznie zgromadzonych stoczniowców i związkowców "Solidarności" z całej Polski pod adresem obecnego rządu: "Złodzieje, złodzieje".
Podczas manifestacji działacze "Solidarności" wystosowali "Memoriał stoczniowy" do premiera Donalda Tuska. Odczytał go Mieczysław Jurek, przewodniczący Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność". "Od lat byliśmy zmuszeni patrzeć na dewastację stoczni w Szczecinie i Gdyni, a w konsekwencji upadek całego rozległego otoczenia przemysłu stoczniowego: od dostawców, kooperantów, do zaplecza naukowego i technicznego" - głosi dokument. "I stało się tak - nie dlatego - jak próbowano nam wmawiać, że jest to przemysł odchodzący w wyniku naturalnych zmian w gospodarce światowej i postępu technicznego. Stało się tak, ponieważ w Stoczni Gdyni i Szczecinie tak postanowiono, a władze przez lata prowadziły politykę nie ratowania, nie pomocy, ale politykę zmierzającą jedynie do oddalania ewentualnych skutków społecznego gniewu, stosując różne wyprzedzające formy pacyfikacji tego gniewu, oszukując, ukrywając prawdziwe zamiary i fakty" - czytał z przejęciem Jurek.
Komorowski - gwizd, Schetyna - gwizd
Na piśmie ostrzeżono rząd przed zlekceważeniem postulatów "Solidarności". "Liczymy na odpowiedzialny dialog i korzystne rozwiązania. Do wiadomości: pan Bronisław Komorowski, prezydent RP, Grzegorz Schetyna, marszałek Sejmu..." - grzmiał przewodniczący, i w tym momencie rozległy się gwizdy uczestników wiecu. "Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu..." - próbował kontynuować Jurek, ale było to coraz trudniejsze, ponieważ rozbrzmiały dodatkowo syreny, tak głośne, że przewodniczący musiał prosić o umożliwienie dokończenia odczytywania adresatów memoriału. - Słuchajcie, mamy władzę, jaką wybrał Naród, i do nich kierujemy te postulaty. Dlatego rozumiem "naszą miłość' do tych osób - bardzo okazałą, ale pozwólcie dokończyć - dowcipnie podsumował sytuację szef Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność".
Pracy i chleba
Działacze Związku zwracają uwagę, że rząd rozpoczynający w 2009 r. proces kompensacji Stoczni Szczecińskiej "Nowa" zgodnie z przyjętą w Sejmie tzw. specustawą stoczniową, nie zrealizował obietnic dotyczących zagospodarowania terenu postoczniowego w taki sposób, by podtrzymać zatrudnienie. - Chcemy pracy i chleba! - wołali na wiecu zdesperowani stoczniowcy.
- Jesteśmy organizatorami tego protestu łącznie z Zarządem Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego oraz Komisją Krajową NSZZ "Solidarność". Obiecywano strefę ekonomiczną, którą strona rządowa miała powołać. Mamiono nas różnymi obietnicami na temat tego, co można zrobić z majątkiem stoczni - mówi Krzysztof Fidura, przewodniczący "Solidarności" Stocznia Szczecińska "Nowa" Spółka z o.o. Ostatecznie, jego zdaniem, okazało się, że rząd nie ma zamiaru zadbać o teren postoczniowy. - Generalnie sytuacja jest katastrofalna. Majątek od roku stoi nieuruchomiony i nic się nie robi, co potwierdziła Agencja Rozwoju Przemysłu, która powołała tutaj swoją siedzibę. Czyli sami przyznają, że tutaj, w tym regionie, źle się dzieje - ocenia Fidura.
Dariusz Mądraszewski, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego NSZZ "Solidarność", nie zamierza dopuścić do dewastacji terenów postoczniowych. - Na majątku stoczniowym można stworzyć miejsca pracy dla mieszkańców Szczecina i województwa zachodniopomorskiego - twierdzi Mądraszewski. Wskazuje, że "ten duży zakład był motorem napędowym regionu". - Ponieważ nie chodzi o samą stocznię, ale mnóstwo działających kooperantów. Można jeszcze na majątku postoczniowym coś stworzyć - niekoniecznie w 100 proc. produkcję statków, ale w pewnej części tak go zagospodarować, aby szczecinianie mieli miejsca pracy - konkluduje.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-08-19

Autor: jc