Komorowski wsparł Siemoniaka
Treść
Polska nowoczesna musi dysponować nowoczesną armią - mówił Bronisław  Komorowski podczas głównych uroczystości Święta Wojska Polskiego przed  Grobem Nieznanego Żołnierza. - O reformie armii mówi się od wielu lat -  komentowało słowa prezydenta dwóch weteranów walk II Korpusu Wojska  Polskiego, machając z dezaprobatą ręką.
- Bardzo wysoko  oceniam śmiałą decyzję o przejściu z armii opartej o przymusowy pobór na  zawodową. Należy jednak pamiętać, że na pełną profesjonalność Sił  Zbrojnych musi złożyć się wiele elementów - w tym zawodowy żołnierz,  nowoczesne uzbrojenie, perfekcyjne wyszkolenie i nowoczesne dowodzenie -  powiedział wczoraj Komorowski na pl. Piłsudskiego. Zadeklarował w tym  względzie "pełne wsparcie i zaangażowanie prezydenta - zwierzchnika Sił  Zbrojnych" dla działań nowego szefa MON Tomasza Siemoniaka.
Prezydent  uznał ustalenia raportu komisji Jerzego Millera i stwierdził, że  katastrofa smoleńska ujawniła słabości w systemie kierowania Siłami  Zbrojnymi. - Słabość rodzi słabość, pochodną był więc brak skutecznego  nadzoru nad wykonaniem decyzji, rozchwianie dyscypliny realizacyjnej,  słabości w szkoleniu i wyposażeniu - powiedział Komorowski. - Stąd  konieczna jest, w moim przekonaniu, integracja systemu kierowania i  dowodzenia na szczeblu centralnym wokół trzech podstawowych funkcji:  planowania strategicznego, dowodzenia bieżącego i dowodzenia  operacyjnego - dodał prezydent, nawiązując do forsowanej przez  poprzedniego ministra obrony koncepcji dyslokacji głównych dowództw.  Zdaniem głowy państwa, konieczne jest również "dowartościowanie systemu  szkolenia wojskowego, konieczna jest odkładana od lat reforma  szkolnictwa wojskowego". 
W ocenie Komorowskiego, po katastrofie  smoleńskiej wojsko "jest obiektem bardzo wnikliwej i krytycznej analizy i  oceny publicznej", ale "na krytyce nie wolno poprzestać". Podkreślał,  że działania naprawcze w armii podjęto jeszcze przed publikacją raportu  komisji Millera. Zaznaczył, że wraz z wojskiem "egzamin przechodzi  dzisiaj także państwo polskie - z cywilnej kontroli i z cywilnej  odpowiedzialności za armię".
W ocenie gen. Romana Polki, byłego  dowódcy jednostki specjalnej GROM, sytuacja w armii jest kiepska, ale  nie można załatwiać problemów, które złożyły się na katastrofę,  likwidując 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego. 
- Są  problemy z morale, są problemy związane z dyscypliną i problemy  finansowe, także z biurokracją, a oficerom każe się meldować, że jest  wszystko w porządku, to później dochodzi do takich tragedii - mówi były  szef GROM. 
Jako przykład można podać naciski wywierane przez  ówczesnego szefa MON Bogdana Klicha w maju 2010 r. na p.o. szefa Sił  Powietrznych gen. Krzysztofa Zaleskiego, by formalnie wycofał swój  krytyczny raport na temat stanu zapaści w Siłach Powietrznych. 
Prezydent  zaapelował, żeby sprawy obronności były rozwiązywane ponad politycznymi  podziałami, a bezpieczeństwo kraju i wojsko nie stały się elementem  przetargowym kampanii wyborczej.
- Także dzisiaj sprawy  bezpieczeństwa i obronności powinny łączyć nas wszystkich i być  podejmowane, rozwiązywane ponad wszelkimi politycznymi i partyjnymi  podziałami. Bezpieczeństwo naszej Ojczyzny i służba żołnierska nie mogą  stać się elementem przetargowym jakiejkolwiek kampanii wyborczej. Nie  mogą być podporządkowane partyjnym interesom - podkreślił prezydent. 
Politycy  opozycji wskazują, że nie sposób nie zwracać uwagi na działania rządu  dotyczące reformy armii. Poseł Karol Karski (PiS) zwraca uwagę, że  premier Donald Tusk powinien się wytłumaczyć z tego, że do niedawna  szefem MON był psychiatra, a obecnie został nim spec od PR. 
Karski  skrytykował także nominacje generalskie, które zostały przedstawione  prezydentowi do zatwierdzenia. - Proszę spojrzeć na listę tych  nominacji, to są urzędnicy wojskowi, a nie żołnierze - podkreśla.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-08-16
Autor: jc