Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski przyprowadził Palikota

Treść

Bronisław Komorowski stwierdził, że potrzebna jest prezydentura współpracy w kraju i współpracy z innymi krajami. Kandydat PO podczas ostatniej debaty przed wyborami zapewniał, że jako prezydent chciałby stanąć ponad partiami, a zapewniając, że to potrafi, przypomniał, iż na prezesa NBP wskazał osobę spoza swojego środowiska partyjnego. Jarosław Kaczyński akcentował, że potrzebna jest prezydentura kompetentna, zadeklarował się jako przeciwnik prezydentury "żyrandolowej" i języka "Palikotów i watah, które mają być dorżnięte". Ponownie opowiedział się jako zwolennik wprowadzenia Polski do grupy G20, najbogatszych państw świata.
Jarosław Kaczyński pytany o to, co go zaskoczyło podczas ostatniej debaty przed niedzielną drugą turą wyborów prezydenckich, stwierdził, że "może Palikot przed budynkiem telewizji". Przyjaciel Bronisława Komorowskiego próbował wesprzeć swojego kandydata, próbując dostać się przed budynek TVP w towarzystwie orkiestry.
Bronisław Komorowski stwierdził, że jest gotowy przeprosić Kaczyńskiego za "nieopatrzne" wypowiedzi Janusza Palikota o "wypatroszeniu" prezesa PiS.
W wyniku sprzeciwu sztabu Bronisława Komorowskiego znowu nie doszło do wzajemnego zadawania sobie pytań przez uczestników debaty. Interakcji jednak nie zabrakło. - Poziom nieprawdy, którą posługuje się pan marszałek, jest niesłychany - mówił Jarosław Kaczyński.
Wbrew stwierdzeniom Komorowskiego przypomniał, że to rząd PiS przywrócił coroczną waloryzację rent i emerytur, a także obniżył podatki. Marszałek Sejmu pochwalił się listem od byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, w którym ten bulwersuje się utożsamianiem działań rządu Marcinkiewicza z rządami PiS. Komorowski stwierdził, powołując się na to pismo, że to rząd Marcinkiewicza zdecydował o obniżeniu podatków. Tak jak Kazimierz Marcinkiewicz zapomniał, że był politykiem PiS, który stanął na czele rządu Prawa i Sprawiedliwości, tak również Komorowski doznał amnezji. Dla ścisłości, Jarosław Kaczyński przypomniał, że do obniżenia podatków doprowadziła minister finansów Zyta Gilowska, gdy premierem był... Kaczyński. Ustawę podatkową uwzględniającą obniżkę uchwalono w październiku 2006 roku.
Według Kaczyńskiego, wybór między nim a Komorowskim to wybór między dwoma koncepcjami Polski. Różnice są, w ocenie Kaczyńskiego, np. w podejściu do służby zdrowia - gdzie opowiada się za publiczną służbą zdrowia, a nie skomercjalizowaną; oświaty - sprzeciwia się częściowej odpłatności za naukę; prywatyzacji - opowiada się za zachowaniem w rękach państwa strategicznych dla kraju firm i mediów publicznych - chce ich zachowania. Bronisław Komorowski proponował, by nie straszyć komercjalizacją i prywatyzacją, a pokazywać przykłady skomercjalizowanych szpitali, które sobie dobrze radzą. Kandydat PO opowiedział się za reformą Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i pozostawieniem KRUS dla najuboższych rolników.
Komorowski zaznaczył, iż uważa, że podnoszenie podatków to najgorsze rozwiązanie. Mocnym ciosem zadanym przez Kaczyńskiego było przedstawienie listy głosowań Komorowskiego, w których kandydat PO był przeciw np.: podwyżkom dla nauczycieli, przeznaczeniu 80 mln zł na program "Szklanka mleka", pomocy dla studentów i przeznaczeniu z budżetu dodatkowych 20 mln zł na domy dziecka, 15 mln na kardiochirurgię dziecięcą w Centrum Zdrowia Matki Polki, 80 mln zł na przeszczepy w województwie śląskim. Marszałek Sejmu nie poparł również ustawy o przeznaczeniu dodatkowych 488 mln zł na modernizację straży pożarnej i policji.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-07-01

Autor: jc