Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski przemówi dwa razy

Treść

Bronisław Komorowski usilnie pracuje nad przekonaniem społeczeństwa, że jest samodzielnym i niezależnym bytem politycznym, mającym coś do powiedzenia na scenie politycznej. Po konsultacjach przeprowadzonych przez prezydenta z przywódcami wszystkich partii parlamentarnych, na zaproszenie głowy państwa do Pałacu Prezydenckiego ponownie przybyli szefowie ugrupowań rządzącej koalicji: premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak.

Spotkanie prezydenta Bronisława Komorowskiego z przewodniczącym PO Donaldem Tuskiem i prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem dotyczyć miało tworzenia przez dotychczasowych, i zapewne przyszłych, koalicjantów nowego rządu. - Prezydent zaprosił do siebie Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka, gdyż zainteresowany jest procesem tworzenia nowego gabinetu i stanem uzgodnień między koalicjantami - informowała dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek. Zaznaczyła, że spotkanie jest konsekwencją zeszłotygodniowych konsultacji prezydenta z liderami ugrupowań parlamentarnych. Niespodziewana organizacja kolejnego spotkania z szefami rządzącej koalicji u prezydenta w sprawie tworzenia rządu wskazuje, że Bronisław Komorowski chce odbudować swój wizerunek głowy państwa, nadszarpnięty ostatnio przez premiera Donalda Tuska. Szef Platformy, nie czekając przynajmniej na zapowiedź desygnowania go przez prezydenta na stanowisko premiera, w wywiadzie prasowym dał do zrozumienia, że będzie kierował rządem także podczas kolejnej kadencji. Teraz "za karę" Donald Tusk będzie musiał się pofatygować kilka razy do prezydenta na "uzgodnienia" w sprawie tworzenia nowej Rady Ministrów. Do opinii publicznej wystosowano też komunikat wskazujący, że prezydent Komorowski zatroskany jest kwestią współpracy rządu Donalda Tuska z opozycją i że wręcz prezydent występuje jako rzecznik opozycji albo przynajmniej łącznik z rządzącą koalicją. - Przedmiotem zainteresowania prezydenta jest również poszukiwanie obszarów współpracy partnerów koalicyjnych z opozycją - tłumaczyła bowiem Trzaska-Wieczorek. Z informacji, że prezydent jest zainteresowany również "istnieniem stabilnych relacji wewnątrzpartyjnych w ramach partii tworzących przyszłą koalicję rządzącą", możemy odczytywać troskę Bronisława Komorowskiego o los swojego stronnika, marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, który - utożsamiany z wewnętrzną opozycją Donalda Tuska w PO - jest ostatnio przez szefa Platformy przeczołgiwany. To Grzegorz Schetyna, a nie Donald Tusk był po zwycięskich dla Platformy wyborach parlamentarnych pierwszym gościem prezydenta. Komorowski postanowił też mocniej zaakcentować swoją rolę podczas inauguracji nowej kadencji parlamentu. W ubiegłym tygodniu prezydent zapowiedział, że w ramach inaugurującego posiedzenia Sejmu, zwołanego na 8 listopada, będzie chciał mieć także własne wystąpienie, gdzie oprócz "formuł grzecznościowych i życzeń na przyszłość" przedstawi własną opinię na temat tego, przed jakimi najważniejszymi zadaniami staje Polska i nowy rząd. Teraz okazuje się, że Bronisław Komorowski zamierza także przemówić podczas - zwołanego również na 8 listopada - inauguracyjnego posiedzenia Senatu.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Czwartek, 20 października 2011, Nr 245 (4176)

Autor: au