Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski pewny swego

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Bronisław Komorowski zadeklarował, że nie chce się spieszyć z ogłoszeniem decyzji o ubieganiu się o reelekcję w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. 

Po usłyszeniu nazwiska kandydata, którego w wyborach ma poprzeć największa partia opozycyjna, Komorowski do tego stopnia poczuł się pewnie, że wyraźnie lekceważąc kandydata opozycji, pozwolił sobie zażartować z – prawdopodobnie – przyszłego konkurenta.

Najpierw chciałby „dobrze” dokończyć obecną kadencję, a dopiero później ogłosić, czy będzie kandydował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich – zapowiedział wczoraj prezydent. – Będę jak najpóźniej starał się zgłosić moją własną kandydaturę albo jej nie zgłoszę. Ale oczywiście każdy ma prawo do bardzo różnych, odmiennych taktyk. Jednym się spieszy, innym się nie spieszy. Mi się tak bardzo nie spieszy – stwierdził Komorowski, odpowiadając na zapowiedź prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, który we wtorek ogłosił, że kandydatem PiS w wyborach prezydenckich zostanie europoseł Andrzej Duda.

Zgłoszonego przez Kaczyńskiego kandydata Komorowski wyraźnie zlekceważył. – Wczoraj, kiedy dotarła do mnie wiadomość, że kandydatem jest pan Duda, pomyślałem sobie, że coś tu jest nie tak, bo jam mam w Pałacu gościa bardzo ważnego, bardzo miłego – przewodniczącego „Solidarności” Piotra Dudę, ale rozumiem, że chodzi o kogo innego – stwierdził wczoraj, odpowiadając na pytania dziennikarzy, prezydent Komorowski.

Tylko plan maksimum

Kaczyński, który wczoraj w ramach kampanii wyborczej przebywał w Jarosławiu, oceniał, że zwlekając z ogłoszeniem decyzji o kandydowaniu, Bronisław Komorowski „być może ma jakieś opory” przed łączeniem go z partią rządzącą.

– Wielu kandydatów Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych występuje nie z komitetów PO, ale z innych. Być może prezydent nie chce wystąpić jako kandydat Platformy, tylko niezależny, w tej chwili jeszcze tego nie wiemy – stwierdził prezes PiS.

Kaczyński wyjaśniał, że o wysunięciu kandydatury Andrzeja Dudy – którą zatwierdzić musi jeszcze Rada Polityczna PiS – w wyborach prezydenckich dyskutowano w PiS już wcześniej. Kaczyński ocenił, że Duda jest w stanie wygrać te wybory. – Przypomnę – a to można sprawdzić – że mniej więcej w takiej samej odległości czasowej od wyborów, jaka jest w tym momencie, mój świętej pamięci brat miał poparcie poniżej 10 procent, a mimo wszystko wygrał. Nie mamy planów minimum, jest tylko plan maksimum – stwierdził Kaczyński.

Prezes PiS wyjaśniał, dlaczego tym razem sam nie stanie ponownie w szranki z Bronisławem Komorowskim, zaznaczając, że „nie istnieje obowiązek kandydowania w wyborach prezydenckich”. – Mając do wyboru stanowisko prezydenta i premiera, z różnych względów, wolałbym być premierem, a nie można być jednocześnie i prezydentem, i premierem. Wolę tę funkcję – wierzymy, że mamy szansę i wygramy. To jedyna odpowiedź – mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości. 

Jak nie Kaczyński, to Duda

Nazwisko Andrzeja Dudy jako kandydata PiS najczęściej przewijało się podczas spekulacji o tym, kogo może poprzeć największa partia opozycyjna w sytuacji, gdy nie zamierza kandydować prezes PiS. Jarosław Kaczyński do tej pory wielokrotnie pytany, na kogo postawi w wyborach prezydenckich, uchylał się od odpowiedzi. Informując, podczas obchodów Święta Niepodległości w Krakowie, o poparciu dla kandydatury Andrzeja Dudy, Kaczyński stwierdził, że „Polsce potrzebny jest nowy pierwszy obywatel Rzeczypospolitej, człowiek, który będzie miał odwagę i determinację Józefa Piłsudskiego, tę, którą przejął Lech Kaczyński” i który „będzie potrafił wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za tę ogromną zmianę, której potrzebujemy”. Sam kandydat zaznaczył, że „nie spodziewał się, że w ogóle nadej- dzie taki dzień, iż otrzyma taką nominację”.

– Przyjmuję ją, bo uważam, że jest to służba, na którą decyduje się każdy, kto przystępuje do polityki. […] Bycie prezydentem RP to zadanie niezwykle trudne, szczególnie w dzisiejszych czasach, w dobie głębokiego konfliktu politycznego, jaki jest w Polsce. […] Polska musi być państwem równym dla wszystkich, wszyscy muszą być przez nie tak samo traktowani. Każdy obywatel zasługuje na szansę i państwo musi mu ją stworzyć, niezależnie od tego, czy jest biedny, bogaty, z małego miasteczka czy metropolii. Na tym polega nowoczesne państwo. […] Jeśli zostanę wybrany prezydentem Polski, będę słuchał obywateli i im służył, a moja polityka będzie dynamiczna, aktywna – mówił Duda.

Andrzej Duda jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim, doktorem nauk prawnych. Obecnie jest posłem do Parlamentu Europejskiego. Kierował kampanią Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich wyborach europejskich. Do maja był posłem na Sejm. Wcześniej sprawował m.in. funkcję wiceministra sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, kiedy resortem tym kierował Zbigniew Ziobro, a od 2008 roku był ministrem w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 13 listopada 2014

Autor: mj