Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski nie wiedział albo wiedzieć nie chciał

Treść

Skandal na paradzie wojskowej w Moskwie. Przedstawiając Kompanię Reprezentacyjną Wojska Polskiego, rosyjski spiker mówił o "polskich żołnierzach, którzy walczyli z hitlerowcami na terenie Związku Sowieckiego, brali udział w zdobyciu Berlina i defiladzie zwycięstwa w Moskwie w 1945 roku". Mowa oczywiście o utworzonej pod sowieckim protektoratem Ludowym Wojsku Polskim. O innych frontach, na których walczyły autentyczne polskie formacje: 2. Korpus Polski gen. Władysława Andersa, I Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Stanisława Sosabowskiego, I Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka czy polskie dywizjony lotnicze w Wielkiej Brytanii, nie padło ani jedno słowo.
Sobotnie spotkanie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem dotyczyło m.in. materiałów ze śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej oraz śledztwa związanego z katastrofą prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Komorowski powiedział, że prezydent Miedwiediew "wykazał się daleko idącym zrozumieniem, deklarując, iż w stopniu maksymalnie szybkim trzeba dać stronie polskiej szansę na ujawnienie opinii publicznej zapisów czarnych skrzynek i innych materiałów ze śledztwa rosyjskiego". Poinformował również, że prezydent Rosji obiecał interwencję w sprawie szczególnego zabezpieczenia miejsca katastrofy samolotu, gdzie - jak wynika z doniesień mediów - ciągle jeszcze można znaleźć rzeczy osobiste ofiar katastrofy.
Prezydent Rosji przekazał też marszałkowi Sejmu 67 tomów akt z rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Komorowski oświadczył jednak, że nie wie, co znajduje się w dokumentach przekazanych mu przez Miedwiediewa. - Nie wiem, dostałem jeden tom, dzisiaj zostanie przekazanych sześćdziesiąt parę tomów dokumentów. Zostaną one obejrzane przez historyków i będą ocenione. Z tego, co zrozumiałem, są to dokumenty ze śledztwa rosyjskiego, więc najprawdopodobniej to dokumenty, o które strona polska od dłuższego czasu zabiegała. Na pewno nie są to wszystkie dokumenty. Sprawdzamy, czy są one znane stronie polskiej - mówił w sobotę po spotkaniu z prezydentem Miedwiediewem marszałek Komorowski.
Mimo że "nie wiedział", co znajduje się w tych tomach, to oceniał, iż podarowanie nam części materiałów ze śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej prowadzonego w latach 1990-2004 przez Główną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej jest "krokiem w dobrą stronę". Komorowski liczy na to, że poczynione zostaną następne kroki. - Prezydent Miedwiediew zapowiedział, że zrealizuje w pełni swoje zapowiedzi ze spotkania na Wawelu, w dniu pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, i traktuje przekazanie części tych dokumentów jako wykonanie swojej obietnicy. Mieliśmy z tym związane daleko idące nadzieje, że kolejne kroki będą oznaczały, iż minie w pełni okres kłamstwa katyńskiego, że zbrodnia katyńska zostanie ujawniona nie tylko wobec Polski, bo przecież my o Katyniu wiemy. Problem polega na tym, żeby o tym dowiedzieli się także Rosjanie, mogli to przeżyć także jako cząstkę wspólnego, bolesnego doświadczenia z życia naszych narodów w ramach systemu totalitarnego - dodał marszałek Komorowski.
Ocenił, że istnieje duża szansa "nie tylko przez uruchomienie ponownego śledztwa katyńskiego przez Rosję, ale także przez wolę polityczną na jednoznaczną rehabilitację ofiar zbrodni katyńskiej".
Odznaczeni za prawdę o Katyniu
Po spotkaniu z prezydentem Rosji marszałek Sejmu złożył kwiaty na cmentarzu Dońskim pod tablicami upamiętniającymi aresztowanych przez NKWD gen. Leopolda Okulickiego oraz Delegata Rządu RP na Kraj Stanisława Jasiukowicza "Opolskiego". Obaj zginęli w sowieckim więzieniu. Marszałek złożył także wiązankę kwiatów przed pomnikiem Żołnierzy Armii Czerwonej, a na placu Łubiańskim - przy Kamieniu Sołowieckim upamiętniającym ofiary stalinowskiego terroru. W polskiej ambasadzie w Moskwie marszałek Komorowski odznaczył rosyjskich obywateli zasłużonych dla ujawniania prawdy o zbrodni katyńskiej. Odznaczenia te wręczyć miał już prezydent Lech Kaczyński podczas uroczystości w Katyniu 10 kwietnia bieżącego roku. Komorowski odznaczył również tych, którzy zasłużyli się w akcji ratowniczej po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wśród nich znaleźli się m.in. lekarze, strażacy, żołnierze i eksperci od medycyny sądowej.
W sobotę na ręce marszałka przekazane zostało godło RP z prezydenckiej salonki rozbitego TU-154. Odbierając je, Komorowski zapowiedział, że nazajutrz trafi ono do Smoleńska oraz Katynia.
Wczoraj marszałek spotkał się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Nie doszła natomiast do skutku anonsowana rozmowa z prezydentem Francji, gdyż Nicolas Sarkozy odwołał swój przyjazd do stolicy Rosji.
Z Moskwy Bronisław Komorowski udał się do Smoleńska na miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154, a następnie do Katynia. Marszałek stwierdził, że będąc w Moskwie, nie można nie przybyć na miejsce katastrofy, w której zginął prezydent Polski, a także jego przyjaciele. Jeszcze przed wyjazdem do stolicy Rosji wizyta w Smoleńsku i Katyniu nie figurowała jednak w programie. W miejscu tragedii przy smoleńskim lotnisku, obok symbolicznego kamienia, gdzie składane są wiązanki kwiatów, marszałek zapalił znicze. W obecności gubernatora okręgu smoleńskiego, który uroczyście - chlebem i solą - przywitał pełniącego obowiązki prezydenta na granicy swojego okręgu, Bronisław Komorowski zaznaczył, iż bardzo zależy nam na właściwym zabezpieczeniu terenu katastrofy. Gubernator poinformował, że ustanowiony został specjalny posterunek milicji przy miejscu tragedii. Zadeklarował, iż po zakończeniu wyjaśniania przyczyn katastrofy, we współpracy ze stroną polską utworzone zostanie miejsce pamięci ofiar.
W Katyniu marszałek wziął udział we Mszy św. odprawionej na polskim cmentarzu w intencji zamordowanych w Katyniu, a także ofiar smoleńskiej katastrofy. Komorowski podkreślał, że liczy, iż wszystkie dokumenty ze śledztwa katyńskiego zostaną odtajnione i upublicznione.
Artur Kowalski, Moskwa
Nasz Dziennik 2010-05-10

Autor: jc