Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komorowski nie słucha rodzin

Treść

Kancelaria Prezydenta nie wyraziła zgody na przesunięcie państwowych uroczystości 10 kwietnia pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na wojskowych Powązkach na godziny popołudniowe, o co prosiły rodziny tragicznie zmarłych. W liście ministra Jacka Michałowskiego czytamy: "Oficjalne uroczystości państwowe zaplanowano w godzinach przedpołudniowych".
Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej wystosowały w czwartek list do Bronisława Komorowskiego. Apelowały w nim, by oficjalne uroczystości z udziałem prezydenta i władz państwowych były tak rozplanowane, aby pierwszą połowę dnia 10 kwietnia pozostawić do dyspozycji najbliższych. Stąd postulat, by wszystkie ceremonie z udziałem władz państwowych oraz ewentualnych delegacji zagranicznych planowane na warszawskich Powązkach pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej rozpoczęły się po uroczystej Mszy św. o godz. 13.00 w archikatedrze św. Jana w Warszawie. Byłaby to szansa na przeżywanie żałoby tego dnia w godnej atmosferze.
Prezydencki minister Jacek Michałowski w odpowiedzi na list rodzin miał niewiele do zaoferowania. Zapewnił, że "w toku wielu spotkań, również z udziałem Bliskich Ofiar katastrofy smoleńskiej, uzgodniono kalendarz rocznicowych obchodów", oraz wyraził smutek z powodu niemożności pogodzenia postulatów wszystkich rodzin. List rodzin ocenił jednocześnie jako "cenny głos w dyskusji, która służy godnemu upamiętnieniu wszystkich, którzy zginęli w katastrofie lotniczej 10 kwietnia 2010 roku".
Michałowski bynajmniej nie wymienił w swoim piśmie nazwisk rodzin, które uczestniczyły w "wielomiesięcznych spotkaniach", na których zaakceptowano plany organizacji uroczystości. Ten fakt niepokoi Andrzeja Melaka, brata tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego. - Pod naszym listem podpisało się kilkadziesiąt osób. Apeluję do Kancelarii Prezydenta, aby ujawniła, z którymi rodzinami rozmawiała, zamiast podejmować takie kroki, jak to pismo pana Michałowskiego, które kontynuuje bardzo przykry dla nas proces dzielenia rodzin - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Andrzej Melak.
Odpowiedź, jaką otrzymały rodziny, osobiście odbiera jako wyraz pychy doradców prezydenta i samej głowy państwa. Jak dodaje nasz rozmówca, w różnych miejscach Polski rodziny smoleńskie mają szanse, aby te bolesne chwile przeżyć w atmosferze spokojnej modlitwy, zadumy, osobistej żałoby. Nasz rozmówca podkreśla, że na Powązkach bliscy ofiar tam spoczywających takiej szansy mieć nie będą.
- Pan prezydent nie liczy się z wolą rodzin, w sposób bezpardonowy zamierza najwyraźniej wykorzystać bliskich ofiar do kreowania swojego wizerunku. My mamy być tłem dla jego medialnego wystąpienia. Przecież uroczystości państwowe mogłyby się odbyć po południu, ale - jak widać - ważniejsze od szacunku dla rodzin jest budowanie wizerunku prezydenta - wskazuje Andrzej Melak.
W liście Jacka Michałowskiego nie został uwzględniony żaden powód, który jednoznacznie świadczyłby o tym, że godziny popołudniowe nie wchodzą w grę. Jedynym argumentem, jaki znajdziemy w piśmie, jest to, że tak zostało zaplanowane oraz że kancelaria organizuje pielgrzymkę do Smoleńska 9 kwietnia, co było już dostatecznym wyjściem naprzeciw oczekiwaniom rodzin.
Intencją autora listu do prezydenta, jak również jego sygnatariuszy, było to, aby wszystkie rodziny miały 10 kwietnia możliwość osobistego i spokojnego przeżycia rocznicy nagłej śmierci ich bliskich. - Trudno nie dostrzec w odpowiedzi kancelarii tego, że prezydent Komorowski nie zamierza czynić ustępstwa, tkwi w niezrozumiałym uporze, który jest oznaką buty. Najbardziej boli i szokuje nas to, że głowa państwa i jego doradcy nie widzą naszych intencji, nie rozumieją, o co my tak naprawdę prosimy - ocenia Andrzej Melak. Wyraża zarazem nadzieję, że odpowiedź Kancelarii Prezydenta jeszcze się zmieni.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-03-07

Autor: jc