Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja urn nie przypilnuje

Treść

Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że w ciągu najbliższych dni złoży do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją przepisu dotyczącego możliwości przeprowadzenia dwudniowych wyborów parlamentarnych. Prezydent, który z przedstawicielami parlamentarnych ugrupowań konsultował wczoraj termin i sposób przeprowadzenia wyborów, poważnie rozważa rozłożenie głosowania na dwa dni.
PiS, które do tej pory postulowało przeprowadzenie jesiennych wyborów parlamentarnych jak najpóźniej, czyli 30 października, w tej sprawie spuściło z tonu i jest w stanie przystać na pomysł Platformy Obywatelskiej, żeby odbyły się one tydzień lub dwa tygodnie wcześniej. Niejako w zamian politycy PiS chcieliby, aby Platforma ustąpiła w kwestii dwudniowego głosowania. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał, że wybory dwudniowe są niezgodne z zapisami Konstytucji. PiS ma już przygotowany wniosek do Trybunału Konstytucyjnego kwestionujący konstytucyjność dwudniowych wyborów. W ciągu najbliższych dni ma on zostać złożony. Decyzja co do terminu i sposobu przeprowadzenia wyborów należy jednak do prezydenta Komorowskiego, który formalnie nie musi z nikim w tej sprawie się konsultować. Szef klubu PiS po spotkaniu z prezydentem powiedział, że Bronisław Komorowski nie podzielił przedstawionych argumentów przeciw rozłożeniu głosowania na dwa dni. - W artykule 98 ustępie 2 jest napisane wprost, że prezydent wyznacza termin wyborów na dzień wolny od pracy. Nie ma tam liczby mnogiej, jest liczba pojedyncza - zauważył Błaszczak.
Bardzo poważnym argumentem jest także zagrożenie uczciwości wyborów parlamentarnych. - Komisje wyborcze będą przez pewien czas - chodzi o noc z jednego dnia na drugi - pozbawione kontaktu z urnami wyborczymi. Wówczas może dojść do nadużyć - zauważył. Już ostatnie wybory samorządowe wzbudziły wśród przedstawicieli opozycji poważne zastrzeżenia co do ich uczciwości. Odnotowano bowiem prawie 2 miliony głosów nieważnych. Dokładając do tego ujawnioną aferę z kupowaniem przez PO głosów w Wałbrzychu, o uczciwość jesiennych wyborów można się obawiać.
Za dwudniowymi wyborami są politycy Platformy. - Jesteśmy za tym, żeby wprowadzać różne formy zachęcania ludzi, aby poszli na wybory - powiedziała wiceprzewodnicząca klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska. Tą formą ma być także rozłożenie głosowania na dwa dni. Po spotkaniu z prezydentem Bronisławem Komorowskim szef klubu Platformy Tomasz Tomczykiewicz powiedział, że zachęcał prezydenta, by przeprowadzić dwudniowe wybory. Zaznaczył, że podczas prac nad nowelizacją kodeksu wyborczego, która wprowadza możliwość przeprowadzenia dwudniowego głosowania, nikt zastrzeżeń co do zgodności z Konstytucją przepisu w tej sprawie nie wnosił. - Widocznie PiS czyta Konstytucję w zależności od własnych potrzeb - dodał szef klubu PO.
Prezydenta przekonywać chyba nie trzeba, bo skłania się on do tego, co zarządzi Platforma. Zarząd krajowy PO, jeszcze przed jakimikolwiek konsultacjami Komorowskiego, wskazał, że najlepszy termin dla wyborów parlamentarnych to 23 października. Tak samo teraz, zgodnie ze stanowiskiem swoich kolegów z Platformy, prezydent skłania się do dwudniowych wyborów. Po konsultacjach z Państwową Komisją Wyborczą Bronisław Komorowski praktycznie wykluczył datę 30 października. Następnie ze względu na planowany szczyt Partnerstwa Wschodniego odpadł termin 9 października. Pozostały więc dwa terminy: 16 i 23 października.
Najgłośniej przeciw wyborom wcześniejszym niż 30 października oponowało PiS. Błaszczak zadeklarował wczoraj, że jego partia jest gotowa przyjąć argumenty, iż data 30 października mogłaby wpłynąć na niższą frekwencję. Politycy koalicji zwracali bowiem uwagę, że tego dnia wiele osób mogłoby mieć głowę zaprzątniętą nie wyborami, lecz przede wszystkim wyjazdami na groby bliskich w związku z uroczystością Wszystkich Świętych. Tomczykiewicz powtórzył wczoraj, że optymalną datą wyborów parlamentarnych jest 23 października.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-03-04

Autor: jc