Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja ds. walki z PiS

Treść

(FOT. M. BORAWSKI)

Platforma Obywatelska poprze powstanie sejmowej komisji śledczej ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Być może jej zadania przejmie sejmowa speckomisja, której koalicja planuje nadać uprawnienia śledcze.

Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała wczoraj, że klub Platformy Obywatelskiej poprze najprawdopodobniej powołanie komisji śledczej ds. likwidacji WSI. W tej sprawie mieli się spotkać wczoraj przedstawiciele koalicji rządowej, ale ostateczną decyzję odnośnie do komisji śledczej klub PO podejmie podczas dzisiejszego posiedzenia. Wniosek partii Palikota jest popierany również przez SLD, ale żeby przeszedł przez głosowanie w Sejmie, musi zostać zaakceptowany przez Platformę. Na rozpoczynającym się jutro pierwszym po wakacjach posiedzeniu Sejmu posłowie mają zagłosować nad wnioskiem PiS o odrzucenie propozycji Twojego Ruchu.

Sikorski już o tym mówił

Temat powołania komisji śledczej ds. likwidacji WSI pojawił się w potajemnie nagranej w styczniu rozmowie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z ówczesnym ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Celem prac takiej komisji miało być pognębienie opozycji, a dokładnie Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza. Wczoraj rzecznik rządu, pytana, dlaczego PO wraca do tej sprawy na rok przed wyborami i ponad siedem lat po publikacji raportu z likwidacji WSI, odpowiedziała, że „każdy czas byłby niedobry, a kiedyś trzeba tę sprawę zamknąć”. Zdaniem posła Marka Opioły (PiS) z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, Platforma Obywatelska realizuje to, co zapowiadał Sikorski, mówiąc o „z… PiS”. – To scenariusz, jaki usłyszeliśmy na „taśmach prawdy” Sikorskiego i Rostowskiego. PO kontynuuje plan „festiwalu” powołania komisji śledczych, którego celem jest gnębienie Prawa i Sprawiedliwości – podkreśla Opioła.

Małgorzata Kidawa-Błońska nie ukrywa, że powodem poparcia Platformy dla powstania takiej komisji mogą być ostatnie publikacje prasowe, a więc temat rzekomych przecieków dokumentów, które miały służyć do opracowania aneksu do raportu z likwidacji WSI. Tydzień temu ta kwestia została podjęta przez tygodnik „Wprost”. – Wokół tego dzieje się coraz więcej spraw, są przecieki do prasy, trzeba to wyjaśnić – oświadczyła rzecznik rządu. Przypomnijmy, że tygodnik opublikował znane już od dawna informacje, które mają pochodzić z aneksu, a ściślej z dokumentów, których komisja likwidacyjna WSI użyła do sporządzenia aneksu. Co ciekawe, te publikacje w fatalnym świetle przedstawiają Bronisława Komorowskiego. Obecny prezydent, a w przeszłości minister obrony narodowej, jawi się w dokumentach jako polityk wspierany i wspierający działania wojskowych służb specjalnych, w tym ich ciemne interesy.

Aneks do raportu z likwidacji WSI tuż po katastrofie smoleńskiej został przejęty z Biura Bezpieczeństwa Narodowego przez ludzi Bronisława Komorowskiego. Nigdy nie ujrzał światła dziennego i jest materiałem niejawnym. Tygodnik porusza kilka spraw. Chodzi m.in. o domniemane związki Komorowskiego z fundacją Pro Civilia, która miała wyłudzić od Wojskowej Akademii Technicznej kwotę ok. 400 mln złotych. Z materiałów opisywanych przez dziennikarzy wynika, że Komorowski jako szef MON „prowadził działania osłonowe” dla działalności tej instytucji. Zdaniem tygodnika Komorowski jako minister obrony wykorzystywał materiały WSI do gier w resorcie i miał robić to zawsze w obronie interesów ludzi ze służb wojskowych lub z ich inspiracji. Miał m.in. przy pomocy WSI zdobyć nagranie z telefonu swojego współpracownika, który krytycznie wyrażał się o jego działaniach w sprawie fundacji Pro Civilia, by potem zwolnić go z pracy.

Kolejny wątek to handel bronią i rzekome kontakty obecnego prezydenta z przedstawicielami firmy, której działania m.in. krytykowali przedstawiciele rządu USA, oskarżając ich o sprzyjanie terrorystom. Gdyby więc doszło do powołania komisji śledczej, posłowie musieliby podczas posiedzeń otwarcie mówić na temat wielu niejawnych informacji i spraw często niewygodnych dla rządzącego Polską od 25 lat establishmentu polityczno-wojskowego.

Co znamienne, wcześniej bardzo wstrzemięźliwie lub krytycznie wypowiadali się na temat powołania komisji śledczej ministrowie rządu Donalda Tuska i sam premier. – PO brnie w to, choć zastanawia przecież negatywne stanowisko ministra Bartłomieja Sienkiewicza, a także szefa MON Tomasza Siemoniaka. Wątpliwości miał sam Tusk. Ich zdaniem przecież taka komisja nie powinna powstać – przypomina poseł Opioła.

Jak powołać komisję?

Powołanie komisji śledczej nie jest jednak sprawą prostą, możliwości jej prac ogranicza Konstytucja. Dlatego padła propozycja dokonania zmian w prawie i regulaminie Sejmu, żeby można było przekształcić speckomisję w quasi-komisję śledczą. – Chodzi o to, by speckomisji dać uprawnienia śledcze. Jeden projekt zawierał już pomysły zmian w regulaminie Sejmu, ale został ostro skrytykowany przez konstytucjonalistów, którzy uważają, że takich kwestii nie można zmieniać regulaminem Sejmu i nadawać takiemu organowi jak stała komisja sejmowa uprawnień śledczych – informuje Marek Opioła. Dlatego z inicjatywy PSL w Sejmie znalazł się jeszcze inny projekt, aby w ustawie zapisać paragrafy, które nadawałyby Komisji ds. Służb Specjalnych uprawnienia śledcze poprzez umożliwienie jej korzystania z większości przepisów ustawy o komisji śledczej z 1999 roku. Poseł Opioła wskazuje, że to pokazuje, iż koalicja chce urządzić polityczny spektakl kosztem interesów państwa. – To może być oręż do notorycznego uderzania w PiS, ale przede wszystkim taka komisja w ogóle przestałaby nadzorować służby specjalne – dodaje poseł Opioła.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 26 sierpnia 2014

Autor: mj