Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja chce kopii akt

Treść

Sejmowa komisji śledcza badająca sprawę uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika zażąda kopii akt, które zostały odkryte w Radomiu. W dokumentach mają się znajdować m.in. materiały dotyczące zabezpieczenia przez policję nieudanej akcji przejęcia okupu przekazywanego porywaczom przez rodzinę Olewników. Ujawnienie akt może przedłużyć prace komisji.
Informację o odnalezieniu akt, około 60 tomów, potwierdził prokurator Zbigniew Niemczyk, wiceszef gdańskiej prokuratury apelacyjnej, gdzie dokumenty zostaną przewiezione.
- Akta potwierdzą bądź zaprzeczą naszym podejrzeniom, że akcja była źle przygotowana. W tej sprawie było już tyle zbiegów okoliczności, że nie dziwi mnie, że dopiero teraz te akta się znalazły - mówił wczoraj przed posiedzeniem komisji śledczej jej przewodniczący Marek Biernacki (PO). - One będą miały znaczenie bardziej dla śledztwa prokuratury niż dla nas, ale i my chcemy się z nimi zapoznać - dodał.
Akta należą do Wydziału Techniki Operacyjnej Komendy Wojewódzkiej w Radomiu i nie były dotychczas wykorzystywane w sprawie zabójstwa Olewnika ani w sprawie nieprawidłowości w postępowaniach w tej sprawie. Jak wyjaśnia Andrzej Dera (PiS), dokumenty pochodzą z czasów, kiedy sprawę prowadziła komenda mazowiecka w Radomiu, a więc z lat 2001-2004. Jak dodaje, pisanie raportu końcowego z tego okresu zostanie na pewno wstrzymane. - Osoby zajmujące się sprawą w tym okresie zostały przesłuchane, więc jeśli okaże się z dokumentów, że istnieją jakieś rozbieżności, to nastąpi ponowne ich przesłuchanie - zaznacza Dera.
Akcja przekazania okupu w lipcu 2003 r. i sposób jej przeprowadzenia budzą wiele kontrowersji. Była to doskonała okazja do schwytania przestępców. Jak zeznała siostra zamordowanego, Danuta Olewnik-Cieplińska, po telefonie od porywaczy, którzy zażądali okupu, natychmiast zadzwoniła do Remigiusza Mindy, szefa policyjnej grupy śledczej, który odpowiedział: "Będziemy w kontakcie". Jednak według jej relacji, policja nie miała pojęcia, co się dzieje, nie zabezpieczyła też śladów z miejsca przekazania okupu. - Gdy wyrzuciliśmy torbę z pieniędzmi przez okno, policja tego nie widziała. Potem nas podejrzewali, że przejęliśmy te pieniądze - relacjonowała przed komisją. Jak mówiła, policjanci "nie dali nam instruktażu, jak przekazać okup".
Wczoraj komisja przesłuchała Krzysztofa Stodolnego, prokuratora Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. W październiku 2007 r. został naczelnikiem wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Olsztynie i wówczas zetknął się ze sprawą Olewnika. Został kierownikiem zespołu powołanego w kwietniu 2008 r. do spraw wyjaśniania nieprawidłowości w postępowaniu. Zespół badał m.in. powiązania firm prowadzonych przez Krzysztofa Olewnika i wątki ekonomiczne, które mogły doprowadzić do uprowadzenia i zabójstwa. Powołanie zespołu miało na celu przyspieszenie wyjaśnienia całej sprawy. Stodolny nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, jakie czynności podjęli prokuratorzy w celu wyjaśnienia m.in. sprawy niepodjęcia przez policję i prokuratorów odpowiednich kroków po otrzymaniu anonimu w 2003 r., w którym były ważne informacje o porywaczach i miejscu przetrzymywania Olewnika.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-06-25

Autor: jc