Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kochan skroił nowe szaty PiS

Treść

Prawo i Sprawiedliwość chce uchodzić za "bardzo nowoczesną centroprawicową partię europejską" i stosownie do tego kształtuje swój nowy image. Kto stoi za retuszem wizerunku Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości? - Sam pan prezes - zapewniają posłowie tej partii. Ale gdy temat zgłębić, nieodmiennie przywoływane jest nazwisko dr. Marka Kochana z Uniwersytetu Warszawskiego.

Od jakiegoś czasu obserwujemy, jak niemal codziennie prezes Prawa i Sprawiedliwości występuje w telewizyjnych programach "na żywo" - nawet w stacjach, które wcześniej konsekwentnie bojkotował. Parlamentarzyści PiS oficjalnie nie chcą wymieniać nazwiska autora zmian wizerunkowych prezesa Kaczyńskiego. - Autorem nowego wizerunku medialnego prezesa PiS jest przede wszystkim sam prezes PiS Jarosław Kaczyński - zapewnia poseł Jan Dziedziczak, były rzecznik prasowy Kaczyńskiego. Przyznaje jednak, że nad tą operacją pracuje cały sztab osób. - Nie będę ich wymieniał, bo mógłbym niechcący kogoś pominąć - dyplomatycznie odpowiada poseł Dziedziczak.
Za liftingiem wizerunkowym stoi Marek Kochan z Uniwersytetu Warszawskiego. Kochan to socjolog i językoznawca specjalizujący się w procesach autoperswazji i autoprezentacji, jest wykładowcą retoryki i erystyki w Instytucie Dziennikarstwa UW. Napisał wiele książek, w tym "Pojedynek na słowa: Techniki erystyczne w publicznych sporach", "Slogany w reklamie i polityce", "Plac zabaw", prowadzi szkolenia PR. Jak nam powiedziano na UW, Marek Kochan był wczoraj nieuchwytny.
Intensywne szkolenia przechodzą również wszyscy posłowie PiS. - Wczoraj na posiedzeniu klubu poinformowano nas, że będą kolejne szkolenia, aby nauczyć nas zachowania w mediach, poprawnego wysławiania się, panowania nad emocjami, jednak kto będzie to prowadził, nie wiem - zdradza nam jeden z posłów PiS, prosząc o zachowanie anonimowości.
Celem odmienionej partii Prawo i Sprawiedliwość jest powrót do władzy. - Zależy nam na tym, żeby pokazać Polakom, że jesteśmy w momentach kryzysu z nimi, oraz pokazać, że jesteśmy rozwiązaniem na kryzys. A za tym przemawiają po prostu fakty, wykorzystanie środków unijnych - bardzo ważne i zaniechane przez aktualny rząd, a po drugie, nasz pakiet antykryzysowy, który krok po kroku wskazuje, jak wyjść z kryzysu. Platforma takiego pakietu nie przedstawiła - zaznacza poseł Dziedziczak.
Ale czy wyborcy uwierzą w błyskawiczną przemianę medialną i w nowoczesną centroprawicową partię europejską? - Wyborcy uwierzą, dlatego że nie zmieniamy tego, co mówiliśmy wcześniej, zmieniamy tylko formę komunikacji. Dzięki takiej sprawności medialnej nic nie rozprasza wyborcy w kontakcie z politykiem. Poglądy i program mamy cały czas takie same. To jest bardzo uczciwe podejście do wyborców - uważa poseł Jan Dziedziczak.
Krytycznie do tego typu błyskawicznych przemian odnoszą się niektórzy specjaliści od marketingu politycznego. Podkreślają, że nagła zmiana wizerunku w niektórych przypadkach może obrócić się przeciwko partii, wzbudzić podejrzenia i nieufność. Poza tym obranie nowej taktyki musi charakteryzować się konsekwencją, a nawyki i sposób zachowania zmienić się "z dnia na dzień".
Czy więcej osób uzna teraz Prawo i Sprawiedliwość za "swoją" partię? Zdaniem prof. Piotra Jaroszyńskiego, filozofa kultury z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, współczesna demokracja opiera się na socjotechnice, czyli na umiejętności rozpoznawania i wpływania na preferencje tzw. człowieka masowego - odbiorcy mediów. Natomiast racje merytoryczne schodzą na plan dalszy, liczy się sposób ich przedstawiania. - Współczesny polityk, chcąc nie chcąc, musi być aktorem, bo musi występować przed kamerą lub mówić do mikrofonu. Ale ponieważ tak naprawdę aktorem nie jest, więc pobiera krótkie kursy aktorstwa od wyspecjalizowanych firm. To wszystko mieści się w ramach tzw. image'u, czyli efektu medialnego w przeliczeniu na statystycznego odbiorcę, który równocześnie staje się potencjalnym wyborcą - podkreśla prof. Jaroszyński. Jak zauważa, cała "zmiana wizerunku" każdej partii, nie tylko PiS, jest tworzona na potrzeby właśnie "człowieka masowego". - Partie polityczne, które chcą osiągnąć sukces wyborczy, muszą spuścić z tonu i dopasować swój image do skali odbioru człowieka masowego. Dlatego właśnie wszyscy, którzy starają się głębiej patrzeć na politykę, mają trudności z odnalezieniem "swojej" partii. Partiom na takich inteligentach czy patriotach nie zależy, bo liczą się głosy, a te może zapewnić partii człowiek masowy. Pozostaje to w skali jak jeden do tysiąca, a może do stu tysięcy. To są realia uprawiania polityki we współczesnej demokracji, do których, jak widać na załączonym obrazku, PiS się dostosowało - komentuje prof. Jaroszyński.
Jak nie dać się zwieść pustym obietnicom? W przekonaniu filozofa, w obecnych realiach trzeba bacznie przyglądać się poszczególnym politykom, nie wystarczy, że są z tej właśnie partii. - Mieliśmy już nauczkę z "Solidarnością" i AWS, jaka tam była zbieranina i jak lewica w porozumieniu z liberałami roztrwoniła ten wielki potencjał, jak zawiodła nasze nadzieje. Szkoda, jeśli miałoby się to znowu powtórzyć. A ponieważ specjaliści od wizerunku stają się potem specjalistami od zawłaszczania zwycięstwa, pytajmy, kto kim jest, aby w przyszłości głosować na konkretne osoby, a nie na wizerunek - radzi prof. Piotr Jaroszyński.
Prawo i Sprawiedliwość ma jasno określony cel - wrócić do władzy. W tych staraniach jest wpierane przez kolejne niepowodzenia rządu. Szkoda tylko, że w kwestiach fundamentalnych z perspektywy społeczeństwa, jak ochrona życia człowieka i zakaz zapłodnienia metodą in vitro, ciężko się tej partii jasno określić. - Jestem przekonany, że wybory wygramy, a kolejne doniesienia Platformy Obywatelskiej z ostatnich tygodni utwierdzają nas w tym. Program mamy dobry, a PO robi błędy, więc wnioski nasuwają się jednoznaczne i oczywiste - przekonuje poseł Jan Dziedziczak.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-02-13

Autor: wa