Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kobiety i wojna

Treść

Większość z nas przeżyła we śnie, czy w półśnie, koszmar splątania umysłu. Śni nam się na przykład rozmowa na jakiś temat, ale treść rozmowy wskazuje, że dotyczy ona zupełnie czego innego. Kilka pań, dajmy na to, szczebiocze o niemowlęciu, rozpływając się w zachwytach nad jego jedwabistym futrem, ślicznym ogonkiem i słodkim strzyżeniem uszkami, i wychwalając, jak bardzo niemowlak okazał się pożyteczny, kiedy obszczekał włamywacza, a nasz umysł, błąkający się na obrzeżach świadomości, jest udręczony myślą, że coś tu się nie zgadza, ale i tak nie potrafi przypomnieć sobie słowa "pies".

Tak właśnie się czuję, kiedy słyszę dyskusje feministek na temat kobiet. Mam przemożne wrażenie, że te panie tak naprawdę mówią o czymś innym - a ja daremnie próbuję zrozumieć, o czym. (...) Czemu na przykład dają do zrozumienia, że prawdziwa kobieta to jakiś nadzwyczajny stwór, który jeszcze się na tym świecie nie pojawił, jak nadczłowiek Nietzschego albo przybysz z Marsa? Dlaczego wciąż się zastanawiają, co ta kobieta "kiedyś powie", zapewne kiedy już nauczy się mówić? (...) A czasem, dla odmiany, z góry wszystko na ten temat wiedzą, oznajmiając, że kiedy kobiety dojdą do władzy, zabronią uprawiania hazardu albo wprowadzą eugenikę - zupełnie jakby wszystkie kobiety miały identyczne poglądy. To nie my, ale właśnie feministki chcą odebrać kobietom wolność i indywidualność, skoro z wielką pewnością siebie prorokują, że podążą one ulegle jak owce za hasłami jednej i tej samej "reformy społecznej", co oznacza po prostu modną wersję konwencjonalnej ideologii.
Dość zaskakującego przykładu dostarcza genialna pisarka, feministka, pani Olive Schreiner. Spójrzmy na taki oto passus z jej książki:
"Dzień, kiedy kobieta zajmie należne sobie miejsce obok mężczyzny, włączając się do zarządzania i decydowania o zewnętrznych aspektach życia ludzkiego, będzie również początkiem końca wojny jako metody rozstrzygania sporów między ludźmi. Żadne sztandary ani werble nie porwą kobiety do szaleństwa, jakim jest bezmyślne niszczenie życia". (...)
Pani Schreiner sugeruje następnie, używając całkiem niezłej retoryki, że kobieta nie jest w stanie pragnąć ludzkiej śmierci, tak jak rzeźbiarz nie chciałby zniszczenia posągu, który kosztował go wiele bólu, trudu i oddania. Wszystko to brzmi bardzo ładnie i nie miałbym tym argumentom nic do zarzucenia, gdyby nie pewne przemilczenie czy raczej zapomnienie. Pani Schreiner, jak się zdaje, kompletnie zapomniała, że żyją na tym świecie kobiety - a niektórzy z nas widzieli je nawet na własne oczy w domu i okolicach. (...) Czy to istotnie prawda, że kobieta nigdy nie daje się porwać przez heroizm i chwałę wojny? Czy rzeczywiście w każdym wypadku używa wszystkich swoich wpływów, aby zapobiec rozlewowi krwi? Czy chętnie zapadłaby się pod ziemię ze wstydu, jeśli jest żoną czy siostrą żołnierza? (...) Czy królowe i władczynie, znane z historii, pragnęły koniecznie zachować żołnierzy przy życiu, spoglądając na nich jedynie jak na piękne posągi? (...) Skoro feministki z naciskiem twierdzą, że kobiety, tak samo jak mężczyźni, posiadają polityczne apetyty i polityczne interesy, nieracjonalne wydaje się twierdzenie, że nie są zdolne odczuwać, tak samo jak mężczyźni, politycznych pasji i ambicji prowadzących do wojny.
tłumaczenie - Jaga Rydzewska
Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju, który ukazał się w "The Illustrated London News" w dniu 6.06.1914 r. (USA).
"Nasz Dziennik" 2009-05-08

Autor: wa