Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klicha nie było na pogrzebie

Treść

Ich życie, tragicznie przerwane w katastrofie samolotu na Gibraltarze 4 lipca 1943 r., było życiem dla innych, dla Ojczyzny, dla Polski, dla chwały umiłowanego Narodu - mówił w katedrze polowej Wojska Polskiego podczas Mszy św. żałobnej w intencji gen. Klimeckiego i płk. Mareckiego ks. kmdr Leon Szot, kanclerz Kurii Ordynariatu Wojskowego. Oficerów pochowano z pełnym ceremoniałem wojskowym w Kwaterze Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie na warszawskich Powązkach Wojskowych.
Mimo że ponowny pochówek tak znamienitych postaci jak obaj najbliżsi współpracownicy generała Sikorskiego powinien zgromadzić tłumy, katedra polowa Wojska Polskiego nie pękała niestety w szwach. Oprócz rodziny zmarłych, przedstawicieli władz, Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Instytutu Pamięci Narodowej na uroczystości przyszło bardzo niewielu ludzi. Nie zawiedli tylko kombatanci. Szczególnie zwracała uwagę nieobecność na uroczystościach pogrzebowych ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. - Przy trumnach śp. gen. bryg. Tadeusza Klimeckiego i płk. dypl. Andrzeja Mareckiego, którzy byli najbliższymi współpracownikami gen. Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza i premiera rządu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, myślę, że należy głośno wykrzyczeć prawdę, nie tylko o kruchości ludzkiego życia, ale również o ogromnej manipulacji człowiekiem, która dokonuje się w dziejach ludzkości. Bo jak można po ponadpółwiecznej perspektywie nie usłyszeć prawdy o śmierci bohaterów Ojczyzny - mówił podczas homilii ks. kmdr Szot. Kaznodzieja zwrócił uwagę na fakt, że oficerowie razem ze swoim dowódcą bardzo zasłużyli się Ojczyźnie, byli "symbolem nieujarzmionego polskiego ducha, symbolem nadziei dla Polaków, którzy w tragicznym okresie drugiej wojny światowej przebywali na terenie okupowanego kraju". Duchowny podkreślił, że bez tak wspaniałych, oddanych oficerów gen. Sikorski sam niewiele by zrobił. - Tak było i w przypadku gen. Sikorskiego, który prawdopodobnie niewiele by zdziałał, gdyby wokół siebie nie miał tak oddanych i zaufanych osób. Mam nadzieję, że przykład życia oficerów gen. Sikorskiego oraz ich uroczysty pogrzeb obudzi refleksję, jak trzeba żyć i pracować dla Ojczyzny - podkreślił ks. Leon Szot.
Po Mszy św. szczątki oficerów przewieziono na Powązki Wojskowe, gdzie zostały pochowane w Kwaterze Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. - Jestem wzruszona. Wszakże pogrzeb to przykra uroczystość, ale ta jest właściwie radosna, bo po tylu latach mój stryj wraz z innymi oficerami gen. Sikorskiego wrócił do Ojczyzny. Mimo że w Anglii też leżał wśród swoich, bo w żołnierskich kwaterach, to jednak tu jest jego miejsce. Nigdy nie byłam na grobie stryja w Anglii. Stryja nie pamiętam osobiście, bo byłam za mała, ale pamiętam go ze wspomnień rodziny, która zawsze mówiła o nim jako o człowieku bardzo szlachetnym i bardzo obowiązkowym wojskowym - powiedziała Bożena Zubik, bratanica gen. Klimeckiego. Do tej pory gen. Tadeusz Klimecki, płk Andrzej Marecki oraz kpt. Józef Ponikiewski spoczywali na polskim cmentarzu wojskowym w Newark w Wielkiej Brytanii. Na wniosek katowickiego oddziału IPN, który od 2008 r. wyjaśnia okoliczności katastrofy gibraltarskiej, szczątki żołnierzy zostały ekshumowane i przewiezione z Anglii do Polski. Trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie prowadzone są badania mające ustalić przyczyny ich śmierci. Raport z tych prac ma być gotowy na początku stycznia 2011 roku.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 2010-12-10

Autor: jc