Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klich obwinia Tuska

Treść

Najdalej do połowy lipca - jak zapowiadał szef MON Bogdan Klich - miały zostać przygotowane rozporządzenia powołujące nową komisję weryfikującą byłych żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych. W życie nie weszły do tej pory. A budząca wiele zastrzeżeń decyzja Trybunału Konstytucyjnego sprzed kilku dni zalegalizowała powrót do pracy w służbach specjalnych niezweryfikowanych funkcjonariuszy WSI. Ministerstwo Obrony Narodowej odpiera zarzuty o legislacyjny marazm i odpowiedzialnością za taki stan rzeczy obciąża premiera Donalda Tuska. Rzecznik rządu milczy. Jak udało nam się jednak ustalić, w rzeczywistości Klich - wbrew publicznym deklaracjom - nigdy nie przedstawił spójnego pod względem formalnoprawnym projektu, który pozwoliłby na dokończenie weryfikacji WSI. - Wcale nie jestem tym zdziwiony. Widać, tak pracuje obecnie kierownictwo MON. Dla przykładu powiem, że do końca tego roku miały być gotowe wszystkie projekty ustaw dotyczące profesjonalizacji polskiej armii. Do chwili obecnej przygotowano dwa takie projekty - komentuje Aleksander Szczygło, były szef MON. Komisja Weryfikacyjna ds. WSI powołana ustawą sejmową zakończyła pracę z końcem czerwca 2008 roku w skandalicznych okolicznościach. Już 1 lipca do siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w którym pracowała Komisja, wkroczyli działający na polecenie ministra obrony narodowej Bogdana Klicha uzbrojeni funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego i zarekwirowali dokumenty, nad którymi pracowała Komisja, wśród nich przygotowane zawiadomienia do prokuratury wraz z załącznikami wskazującymi na popełnienie przestępstw przez żołnierzy WSI i ich dowódców. Los części tych zawiadomień wraz z materiałami dowodowymi do dziś jest nieznany, do właściwych jednostek nie wróciła też większość przejętej przez SKW dokumentacji. Na polecenie Klicha zarekwirowano również około ośmiuset deklaracji weryfikacyjnych złożonych przez funkcjonariuszy WSI, których Komisja nie zdążyła rozpatrzyć. W specjalnie wydanym oświadczeniu minister zapewnił, że po 8 lipca powołana zostanie nowa komisja, która zajmie się weryfikacją WSI; według szefa MON, rozporządzenie czekać miało już na opinię kolegium ds. służb specjalnych. Tak się jednak nie stało, zamiast tego przyjęto nowelę do ustawy o SKW i SWW pozwalającą na powrót do służby niezweryfikowanym funkcjonariuszom tej służby. A w środę TK w orzeczeniu, od którego czterech sędziów złożyło zdanie odrębne, uznał jej zgodność z Konstytucją. - To złamanie zasady równego traktowania wszystkich żołnierzy, którzy mieli służyć w wojskowych służbach specjalnych. Zrównano tych, którzy złożyli oświadczenia i przeszli dokładną procedurę weryfikacji, z tymi, którzy z różnych powodów takiej procedurze się nie poddali, czekając być może na zmianę rządu - mówi poseł Szczygło, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. MON: To nie my opóźniliśmy Tymczasem cała sprawa może wywołać konflikt między Bogdanem Klichem a szefem rządu Donaldem Tuskiem. Ministerstwo Obrony Narodowej nie chce brać odpowiedzialności za brak odpowiednich rozporządzeń i sugeruje, że winę za to może ponosić premier kierujący pracami Rady Ministrów. - Projekty rozporządzeń zostały przesłane przez MON do uzgodnień w Radzie Ministrów w czerwcu bieżącego roku. Ministerstwu Obrony Narodowej nie są znane przyczyny opóźnień w dalszym procesie legislacyjnym - twierdzi Departament Prasowo-Informacyjny MON i odsyła do Centrum Informacyjnego Rządu. CIR, proszone w czwartek o wyjaśnienia w tej sprawie, milczy. Zdaniem jednego z parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, członka Komisji Obrony Narodowej - taka wolta Klicha stawia premiera Tuska w trudnej sytuacji, to bowiem szef MON nie był w stanie przygotować spójnego projektu, który powoływałby komisję weryfikacyjną w zgodzie z ustawą likwidującą WSI. Weryfikacja to nie rekrutacja Jeszcze przed zakończeniem prac Komisji Weryfikacyjnej kierowanej przez Jana Olszewskiego minister Bogdan Klich przekonywał, że rozporządzenia pozwalające na powołanie nowej Komisji Weryfikacyjnej są gotowe. Ba, i to nie jedno, ale aż cztery. - Zgodnie z poleceniem pana premiera przygotowałem cztery rozporządzenia, które pozwolą na to, aby weryfikacja trwała dalej po 30 czerwca - mówił szef MON w wywiadzie dla radia RMF 7 czerwca bieżącego roku. 1 lipca twierdził z kolei, że jego rozporządzenia czekają na decyzję Kolegium ds. Służb Specjalnych. W sierpniu - że na opinię prezydenta. Tymczasem, jak ustaliliśmy, projekty, które MON przekazało Radzie Ministrów, nie powoływały Komisji Weryfikacyjnej, bowiem nie dawały jej stosownych narzędzi prawnych pozwalających na weryfikowanie oświadczeń żołnierzy WSI czy choćby wyciągnięcie konsekwencji prawnych w stosunku do tych funkcjonariuszy WSI, którzy w swoich oświadczeniach poświadczyliby nieprawdę. Wszystkie projekty przygotowane przez Klicha stanowiły jedynie o powołaniu komisji mającej charakter czysto administracyjny. Co jednak istotniejsze, miały one poważne błędy prawne, zakładały bowiem zmiany zasad powoływania członków owej komisji, które regulowała ustawa. A zgodnie z zasadami legislacji - rozporządzenia mogą mieć jedynie charakter wykonawczy do ustaw, nie mogą zaś ich zmieniać. - Widziałem projekty rozporządzeń przygotowanych przez pana ministra Klicha i mogę powiedzieć, że to, co one próbowały, nie miało nic wspólnego z Komisją Weryfikacyjną, w ogóle z jakąkolwiek weryfikacją. To, co proponował Klich, to komisja rekrutacyjna, nie weryfikacyjna - komentuje Antoni Macierewicz, pierwszy szef Komisji Weryfikacyjnej WSI. Tymczasem coraz ciekawiej dzieje się w sprawie rzekomej afery korupcyjnej w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Jak podała wczorajsza "Rzeczpospolita", prokuratura wzywa na przesłuchanie Krzysztofa Bondaryka, szefa Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przesłuchanie ma mieć związek z ujawnionymi przez "Nasz Dziennik" rozbieżnościami w zeznaniach Bronisława Komorowskiego i ppłk. Leszka Tobiasza dotyczącymi zarówno chronologii spotkań marszałka z oficerami dawnej WSI, jak i charakteru tych spotkań oraz roli, jaką w nich odegrał sam Bondaryk. Do przesłuchania szefa ABW - czego domagał się Roman Giertych reprezentujący dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego - ma dojść w czwartek. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-22

Autor: wa