Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kino islandzkie przeciwko aborcji

Treść

Przez ostatnie lata kino światowe w sposób wyraźny coraz bardziej upadało, poddając się dyktatowi amerykańskiej, skomputeryzowanej, wulgarnej komercji, pełnej rozpusty i przemocy. Ostatnio zaczęły się jednak pojawiać, i to w krajach, które dotąd nie były znane z filmu, pierwsze jaskółki odrodzenia kina. Jednym z młodych zdolnych jest urodzony w 1973 r. Islandczyk Dagur Kári, który jest nie tylko reżyserem, ale także scenarzystą, aktorem, kompozytorem (pisze scenariusze i muzykę do swoich filmów). Film - będący jego pracą dyplomową "Lost Weekend" - zdobył 11 międzynarodowych nagród. Pierwszy jego obraz fabularny pt. "Nói Albinói" (2003) został zauważony na całym świecie. Drugi pt. "Zakochani widzą słonie" (2005) został odebrany przez krytykę z entuzjazmem, choć poprzez swoją niepoprawność polityczną o mało nie złamał mu kariery. Widziałem oba obrazy i jestem zachwycony islandzkim twórcą. Pierwszy z nich jest opowieścią o nastolatku z zapadłego miasteczka północnej Islandii. Opowiada o beznadziei życia pozbawionych głębszych wartości, zagubionych w wiecznej nocy i mrozie ludzi. W jednym z kluczowych momentów filmu miejscowy autorytet wrzuca do kosza na śmieci główne dzieło Kierkegaarda, czołowego reprezentanta nihilistycznej myśli protestanckiej i piewcy egzystencjalizmu, głoszącego, że człowiek jest bytem chybionym. Kari przeciwstawia współczesnej amoralnej filozofii... zdrowy rozsądek i... marzenia. "Zakochani widzą słonie" to film przeciwko aborcji. Nakręcony na taśmie czarno-białej jest opowieścią o nijakim, pozbawionym głębszego sensu życiu młodego mężczyzny, który jest nierobem i nicponiem. Dziewczyna głównego bohatera zachodzi z nim w ciążę. Podejmuje decyzję, żeby dokonać aborcji. Wspiera ją w tym matka. Nasz bohater przyjmuje tę decyzję jako coś oczywistego i wiezie dziewczynę samochodem do lekarza. W drodze patrzy na nią i w tym momencie jej obraz na 15 sekund ukazuje się w kolorze. Jest to znakiem wstrząsu, nagłej przemiany, jaką przeżywa nagle mężczyzna. W tym całym szarym świecie czymś pięknym i kolorowym jest tylko kobieta w stanie błogosławionym. Bohater skręca do lasu, zatrzymuje samochód i stwierdza, że żadnej aborcji nie będzie. Dziewczyna przyjmuje jego słowa z radością. Film kończy się widokiem uroczego bobasa i uśmiechniętych bohaterów. Teraz czekam z niecierpliwością na trzeci film Islandczyka. Niedługo będzie dostępny jego obraz pt. "Good heart" (2008). Stanisław Krajski "Nasz Dziennik" 2008-03-20

Autor: wa