Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kelnerzy wśród ubogich

Treść

325 osób zasiadło wczoraj do wielkanocnego śniadania dla ubogich i bezdomnych. Po raz 14. zorganizowała je młodzież z duszpasterstwa "Przystań", działającego przy klasztorze Dominikanów, skupiającego osoby ze szkół średnich i starszych klas gimnazjum.



Śniadanie odbywało się na dziedzińcu Zespołu Szkół Katolickich im. Świętej Rodziny przy ul. Pędzichów. Młodzież z "Przystani" (ok. 40 osób) przygotowywała to śniadanie już od początku Wielkiego Postu, organizując zbiórkę, zachęcając do włączenia się - cukiernie, piekarnie, hurtownie. Przedsięwzięcie wsparły też osoby indywidualne, które w Wielką Sobotę, przy okazji święcenia pokarmów u dominikanów, przekazały bardzo wiele darów.

150 jajek, 16 kilogramów ryżu, 40 kapust pekińskich, 30 kilo pasztetu - oto co m.in. wykorzystano do przygotowania śniadania. Każdy dostawał żurek z kiełbasą i jajkiem (ugotowano go 120 litrów), porcję sałatki, kiełbaskę, kanapki i ciasta. Na koniec rozdawano też paczki, głównie ze środkami czystości (proszki, mydło, szampon), także z żywnością.

By powiadomić o śniadaniu, rozesłano zaproszenia do kuchni dla ubogich w Krakowie. Na Pędzichów przyszły osoby starsze, samotne, bezdomne, ubogie. Jedna z pań wspominała np., że 40 lat temu chodziła w tym samym miejscu do technikum geodezyjnego. Gości obsługiwali młodzi kelnerzy; młodzież z duszpasterstwa specjalnie na tę okazję ubrała się elegancko. - To ważne, żeby kelnerzy byli w garniturach, bo chcemy okazać szacunek tym ludziom, pokazać, że są ważni i im służymy - wyjaśniała nam Zosia Tylutki z V LO, jedna z dwóch szefów tegorocznego śniadania wielkanocnego. Goście nie sprawiali kłopotu; tylko niektórzy, widząc idącego z tacą kelnera, chowali pod stół lub pakowali do reklamówki otrzymaną już porcję, by dostać następną...

Opiekujący się duszpasterstwem dominikanin o. Norbert Kuczko, składając życzenia zgromadzonym na śniadaniu, mówił, żeby się nie bali, bo Pan Bóg daje - mimo trudności, jakie ich spotykają - dowody, że się o nich troszczy. - Takim dowodem jest np. to śniadanie - wskazywał dominikanin. Zachęcał wszystkich, by starali się dzielić tym, co mają, bo to, że są ubodzy - nie znaczy, że nie mają nic.

- Ważne, żeby w święta robić coś nie tylko dla siebie, ale i dla innych ludzi - podsumowywała śniadanie Zosia Tylutki.

***

Osoby biedne i bezdomne zasiadały w tych dniach do świątecznych posiłków także w przytuliskach i noclegowniach. Np. w Przytulisku św. Brata Alberta dla Bezdomnych Kobiet przy ul. Malborskiej, prowadzonym przez siostry albertynki, świąteczne śniadania i obiady z tradycyjnymi polskimi daniami jadło prawie 40 osób - kobiety i dzieci. Bracia albertyni w przytulisku przy ul. Kościuszki przygotowali świąteczne posiłki dla 70 mieszkańców i byli gotowi na podjęcie każdego, kto by się w te dni zjawił. Z kolei o ok. 300 osób - jak każdego dnia - zadbała kuchnia albertynów przy ul. Skawińskiej, przekazując paczki świąteczne. Natomiast Wspólnota św. Brata Alberta "Chleb i Światło" tym razem - w przeciwieństwie do lat ubiegłych - nie urządziła świątecznego śniadania, gdyż akurat jest na etapie przeprowadzki z ul. Estery na Wielicką. Część wyposażenia jest już przeniesiona, więc nie dano by rady przygotować śniadania dla większej liczby osób - urządzono je tylko dla mieszkańców domu, a korzystający tu z posiłków otrzymali w sobotę suchy prowiant.
(MM), "Dziennik Polski" 2007-04-10

Autor: ea