Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kazus Ihlena

Treść

Czy w prawie międzynarodowym umowy ustne są wiążące? Problem nabiera szczególnego znaczenia w kontekście rozmowy Donalda Tuska z Dmitrijem Miedwiediewem. Prezydent Rosji zadeklarował wówczas, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej będzie prowadzone wspólnie przez polskich i rosyjskich prokuratorów. Otóż jest w historii prawa międzynarodowego przypadek uznania ustnej deklaracji za wiążącą i obowiązującą. Chodzi o kazus Ihlena.
W 1919 roku, w czasie rozmów, jakie prowadził minister spraw zagranicznych Norwegii Nils Claus Ihlen z ambasadorem Danii, minister Ihlen zapewnił, że Norwegia nie będzie rościć pretensji do duńskiej jurysdykcji nad Grenlandią i uznaje roszczenia Kopenhagi do wyspy. Kiedy w 1931 r. rząd norweski chciał zająć wschodnią część Grenlandii, Dania wniosła sprawę przed Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej, argumentując, że Norwegia uznała suwerenność Danii nad całą Grenlandią w deklaracji ministra Ihlena w lipcu 1919 roku. W wyroku w 1933 r. STSM uznał, że odpowiedź, nawet ustna, ministra spraw zagranicznych na zapytanie przedstawiciela dyplomatycznego obcego państwa, dana w imieniu jego rządu, w sprawie należącej do jego resortu, wiąże państwo.
Rząd Donalda Tuska nie wykorzystał obietnicy Miedwiediewa do stworzenia konkretnych ram prawnych pozwalających na maksymalną swobodę działań polskiej prokuratury i komisji technicznej. Mało tego: gdzie jest umowa dwustronna z Federacją Rosyjską, wytyczająca zakres działań i podstawę prawną wszystkich instytucji zajmujących się katastrofą smoleńską? Nic na ten temat nie wiedzą ani Prokuratura Generalna, ani Ministerstwo Sprawiedliwości. Podczas zaplanowanej na grudzień wizyty prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w Polsce zostanie podpisane memorandum, które ma określać zasady współpracy między prokuraturą rosyjską i polską. Dokument nie będzie miał jednak charakteru aktu prawa międzynarodowego. O tym, czy taka dwustronna umowa między Polską a Federacją Rosyjską została zawarta, nie wiedzą Prokuratura Generalna i Ministerstwo Sprawiedliwości. Pytanie w tej sprawie "Nasz Dziennik" zadał Ministerstwu Spraw Zagranicznych oraz Centrum Informacyjnemu Rządu. Na odpowiedź czekamy. Jak zapewnia Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej, w grudniu, podczas wizyty prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w Polsce planowane jest podpisanie memorandum między prokuratorem generalnym Andrzejem Seretem i prokuratorem Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką. Ma ono określać zasady wzajemnej współpracy prokuratur rosyjskiej i polskiej, także konsultacji dotyczących wzajemnego informowania o obowiązujących przepisach prawa obu krajów. - Czyli tego, czego strona rosyjska może od nas oczekiwać, kierując wniosek o pomoc prawną, i na odwrót - tłumaczy Martyniuk. Jego zdaniem, ułatwi to wymianę informacji. Martyniuk zaznaczył, że nie jest to umowa o charakterze międzynarodowym, jest to rodzaj deklaracji o wzajemnej współpracy. Jednak - jak zapewnia rzecznik PG - dokument będzie miał charakter wiążący. Z inicjatywą podpisania memorandum wyszedł prokurator Seremet. Prokuratura zapewnia, że znajdzie ono zastosowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Dokument będzie miał charakter ogólny, ale będzie się odnosił do współpracy między prokuraturą polską i rosyjską i będzie miał zastosowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej - wyjaśnia Martyniuk. Jak zauważa dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, zdecydowanie bardziej wiążącą moc ma umowa dwustronna, która w sposób jednoznaczny określa zobowiązania stron. - Dużo prościej jest podpisać memorandum. Ale jeśli chodzi o precyzyjne, mocne i dające się egzekwować zobowiązania, to umowa jest dokumentem dużo mocniejszym - podkreśla Kamiński.
Ministerstwo Sprawiedliwości deklaruje, że negocjuje kilka umów dwustronnych z Federacją Rosyjską. Jedną z nich jest projekt Umowy o uzupełnieniu i ułatwieniu stosowania Europejskiej Konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z dnia 20 kwietnia 1959 roku oraz o szczególnych formach współpracy w sprawach karnych. Zawiera ona regulacje stanowiące uzupełnienie Europejskiej konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 r., która wiąże obydwa państwa: Polskę i Rosję. Dokument umożliwia powołanie tzw. wspólnych zespołów śledczych. Polscy prokuratorzy, a także sędziowie, w celu np. przesłuchania rosyjskiego świadka nie będą musieli udawać się osobiście do Rosji. Konieczne czynności będą mogli wykonać w Polsce - dzięki wideokonferencjom, które także przewidują zaproponowane przez polską stronę regulacje. Joanna Dębek, rzecznik prasowy resortu, podkreśla, że umowa ta nie będzie jednak miała zastosowania w śledztwie smoleńskim, bo prawo nie działa wstecz. - Umowa będzie mogła być zastosowana po jej ratyfikacji przez obie strony, ale nie do śledztw już się toczących. Obecnie negocjujemy jej warunki ze stroną rosyjską i mamy nadzieję, że w miarę szybko zostanie ona zaakceptowana przez obie strony - podkreśla Dębek. Resort liczy, że negocjacje te zakończą się wraz z objęciem przez Polskę prezydencji w UE, czyli w drugiej połowie 2011 roku.
Dlaczego nie wspólnie, ale oddzielnie?
Jak wynika z notatki z 10 kwietnia br. umieszczonej na stronie internetowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w rozmowie telefonicznej premiera Tuska z premierem Władimirem Putinem i prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem ten ostatni zapewnił, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy w Smoleńsku będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich. Czy jednak słowne zapewnienie prezydenta Rosji można traktować jako zawartą nową umowę? Zdaniem dr. Przemysława Czarnka, konstytucjonalisty z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wiążące umowy międzynarodowe mają wyłącznie formę pisemną, i taką właśnie umowę powinien niezwłocznie po katastrofie przygotować polski rząd - dodaje. W jego ocenie, tylko postanowienia takich umów mogą być w rzeczywistości egzekwowane i mogą stanowić realną podstawę konkretnych decyzji i działań. - Ustne ustalenia pomiędzy najważniejszymi ośrodkami władzy stanowią tylko punkt wyjścia do sporządzenia umów właściwych, które dopiero po ich podpisaniu stają się realną podstawą do podejmowania konkretnych działań i wysuwania roszczeń pod adresem tej strony, która umowy nie przestrzega - podkreśla dr Czarnek. W ocenie dr. Ireneusza Kamińskiego z Instytutu Nauk Prawnych PAN, prawo międzynarodowe stwarza jednak możliwość zastosowania tzw. aktów jednostronnych, które złożone ustnie lub na piśmie, wyrażą zobowiązanie danego państwa w konkretnej sprawie. - Polski rząd dokonał podstawowego zaniedbania, jakim było to, że tej deklaracji słownej Miedwiediewa nie wykorzystano w ciągu kilku dni i nie podpisano stosownej umowy pisemnej. Tylko taka dawałaby jakiekolwiek szanse na to, żeby domagać się czegokolwiek od Rosjan w tym śledztwie. Nie daję gwarancji, że Miedwiediew taką umowę na pewno by podpisał, ale jestem przekonany, że w tym pierwszym tygodniu po katastrofie, kiedy cały świat pisał o współpracy Polski i Rosji w śledztwie, Rosjanie mieliby duży kłopot z wytłumaczeniem się mediom, dlaczego nie podpisują umowy o udziale polskich prokuratorów w śledztwie, co w końcu sami postulowali - stwierdza dr Czarnek. Czy podpisanie takiej umowy przez stronę rosyjską pomogłoby we współpracy obu prokuratur? Zdaniem dr. Kamińskiego - tak. - Jej asygnowanie przez Rosjan oznaczałoby, że Rosja jest gotowa do stworzenia jakiegoś szczegółowego rozwiązania dotyczącego sposobu wyjaśniania katastrofy. Oczywiście, to jest sama gotowość, istotne byłoby dopiero jej przełożenie na konkretne ustalenia między stronami, czyli spisanie takiej umowy, a to trwa. Spisanie umowy międzynarodowej to proces bardzo długotrwały - zauważa Kamiński.
Trzeba było działać z rozmachem
Specjalizujący się w prawie międzynarodowym dr Karol Karski (także poseł PiS) uważa jednak, że w prawie międzynarodowym umowy ustne są wiążące. Przykładem jest tu tzw. kazus Ihlena, ministra spraw zagranicznych Norwegii. W czasie rozmów, które prowadził z ambasadorem Danii w 1919 r., oświadczył, że Norwegia nie będzie rościć pretensji do duńskiej jurysdykcji nad Grenlandią i uznaje roszczenia Kopenhagi do wyspy. Kiedy w 1931 r. rząd norweski chciał zająć wschodnią część Grenlandii, Dania wniosła sprawę przed Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej, argumentując że Norwegia uznała suwerenność Danii nad całą Grenlandią w deklaracji ministra Ihlena z lipca 1919 roku. W wyroku z 1933 r. STSM uznał, że odpowiedź, nawet ustna, ministra spraw zagranicznych na zapytanie przedstawiciela dyplomatycznego obcego państwa, udzielona w imieniu jego rządu w sprawie należącej do jego resortu, wiąże państwo.
W ocenie Karskiego, istnieje ponadto pisemna umowa z lipca 1993 r. dotycząca ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania przyczyn katastrof. Przewiduje ona wspólne działanie Polski i Rosji w takich przypadkach. - Umowa ta jest wiążąca, została zawarta w formie pisemnej, wszelkie dookreślenia mogły być dokonane w formie ustnej - zauważa Karski. Jak jednak zaznacza Prokuratura Generalna, porozumienie z 1993 r. wiąże wyłącznie resorty, które są jego stronami (a więc ministerstwa obrony narodowej RP oraz Federacji Rosyjskiej), a jego przedmiotowy zakres nie dotyczy w żadnym względzie kooperacji organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-10-22

Autor: jc