Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Katyń - wyrok wydany w Moskwie

Treść

5 marca 1940 r. na Kremlu w Moskwie został wydany supertajny wyrok na Polskę i Polaków. Był to formalny akt prawno-polityczny, skazujący na śmierć przez rozstrzelanie grupę około 25 tysięcy Polaków - jeńców wojennych wziętych do niewoli przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 roku. Zbrodnia ta była zbrodnią ludobójstwa sowieckiego państwa na Narodzie Polskim i na Rzeczypospolitej. Wyrok podpisali najwyżsi przedstawiciele rządu Rosji sowieckiej: Józef Stalin - dyktator państwa i przywódca partii komunistycznej, Wiaczesław Mołotow - premier rządu, a zarazem minister spraw zagranicznych Rosji, Anastas Mikojan - wicepremier rządu, a zarazem minister gospodarki, marszałek Kliment Woroszyłow - minister obrony, Ławrientij Beria - minister spraw wewnętrznych, a zarazem szef tajnej policji politycznej NKWD, Łazar Kaganowicz - minister transportu, Michaił Kalinin - przewodniczący Rady Najwyższej, odpowiednik prezydenta - oficjalnie głowa państwa sowieckiego. Ci wszyscy mordercy byli jednocześnie członkami Biura Politycznego Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej - czyli najważniejszego organu w sowieckim Imperium Zła. Oznaczony klauzulą "ściśle tajne" oraz numerem P 13 N 144 op kremlowski wyrok śmierci z 5 marca 1940 roku jest najważniejszym dokumentem zbrodni sowieckich na Polakach. Zbrodnia ta była zbrodnią ludobójstwa sowieckiego państwa na Narodzie Polskim i na Rzeczypospolitej. Należy z całą mocą podkreślić, że nie była to żadna zbrodnia stalinowska albo zbrodnia NKWD. Dokonało jej faktycznie i oficjalnie państwo, występując w prawie międzynarodowym pod dwiema postaciami - jako Rosja sowiecka oraz Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Oficjalnym, prawnym następcą tego państwa jest obecnie Rosyjska Federacja, której prezydentem jest generał Władimir Putin - prawny i ideowy spadkobierca sygnatariuszy wyroku śmierci z 5 marca 1940 roku. Eksterminacja grupy około 25 tysięcy Polaków - w tym ponad 15 tysięcy generałów i oficerów Wojska Polskiego na mocy wyroku z 5 marca - zapoczątkowała masowe zbrodnie sowieckie na Narodzie Polskim. Ale geneza tej morderczej decyzji sięga agresji sowieckiej na Polskę latem 1920 roku. "... aż wykończymy tych Polaków na dobre" Pierwsze masowe rozstrzeliwania wziętych do niewoli polskich jeńców, w większości oficerów i podoficerów Wojska Polskiego miały miejsce już latem 1920 roku. Mordowanie bezbronnych jeńców było powszechną praktyką w Armii Czerwonej w lipcu, sierpniu i na początku września, a więc już po Bitwie Warszawskiej. Najsłynniejszy mord miał miejsce w Zadwórzu pod Lwowem, gdzie oprawcy - czerwoni kozacy Pierwszej Sowieckiej Armii Konnej dowodzonej przez marszałka Siemiona Budionnego wyrżnęli (dosłownie przy użyciu broni białej) około 300 wziętych do niewoli żołnierzy i oficerów polskich. Komisarzami politycznymi tej armii byli nie kto inny tylko Józef Stalin i Kliment Woroszyłow, a pełnomocnikiem Lenina - premiera Rosji, był Michaił Kalinin. Podpisy wszystkich trzech widnieją na dokumencie ludobójstwa państwowego Rosji z dnia 5 marca 1940 roku! Wziętych do niewoli polskich oficerów i żołnierzy Rosjanie rozstrzeliwali w wielu innych jeszcze miejscowościach, m.in. w Lemanach niedaleko Kolna, w Chorzelach na Kurpiach, w Białymstoku i Płocku. To były rutynowe działania Armii Czerwonej, wsparte formalnymi rozkazami wydawanymi z Moskwy. W 1920 r. barbarzyństwem sowieckim wstrząśnięci byli nawet zaprawieni w wojnie dowódcy. Generał Lucjan Żeligowski wspominał: "Widok robił przykre wrażenie. Leżała na nim wielka ilość trupów. Byli to nasi żołnierze, ale nie tyle ranni i zabici w czasie walk, ale pozabijani już po walce. Całe długie szeregi polskich trupów, w bieliźnie tylko i bez butów leżały wzdłuż płotów i w pobliskich krzakach. Byli pokłuci szablami i bagnetami, mieli zmasakrowane twarze i powykłuwane oczy...". Geneza zarówno zbrodniczego dokumentu z 5 marca, jak i samej zbrodni wymordowania polskich jeńców sięga 20 września 1920 roku. To wtedy w Moskwie na Kremlu odbywało się posiedzenie najwyższych władz Rosji. Premier rządu rosyjskiego i komunistyczny dyktator Włodzimierz Lenin analizował przyczyny klęski najazdu na Polskę. W zakończeniu przemówienia powiedział m.in.: "Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji. Będziemy jednak nadal w przyszłości przechodzić od strategii defensywnej do ofensywnej, bez ustanku, aż wykończymy tych Polaków na dobre". Taki był zbrodniczy testament polityczny Lenina. Jego wykonawcami byli jego następcy, w tym Stalin i inni przywódcy państwa rosyjskiego, którzy podpisali wyrok z 5 marca 1940 roku. Na wiosnę rozstrzeliwano w lesie W wyroku z 5 marca 1940 r. czytamy, że NKWD wyselekcjonowało spośród wszystkich polskich jeńców, czyli blisko 250 tysięcy uwięzionych, grupę ponad 25 tysięcy Polaków, uznaną za elitę Narodu, najbardziej niebezpieczną dla komunizmu, bowiem "...wszyscy oni są zatwardziałymi i nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej". W ten sposób rząd rosyjski uznał za niezbędną eksterminację tej elity przywódczej Polski. Nawet zesłanie za krąg polarny na Syberię było mało wystarczające. Wszyscy musieli zginąć. Dzisiaj wiemy, że Rosjanie koordynowali swe zbrodnie z Niemcami. Sowieckie NKWD i hitlerowskie SS współpracowały ze sobą ściśle w okresie od września 1939 r. do czerwca 1941 roku. Warto przypomnieć, że w Krakowie w siedzibie generalnego gubernatora Hansa Franka mieściło się oficjalne sowieckie przedstawicielstwo dyplomatyczne w randze konsulatu. Współpraca sowieckiej dyplomacji z Hansem Frankiem w dziele eksterminacji polskich elit przywódczych zbiegła się z niemiecką akcją eksterminacyjną polskiej inteligencji tzw. akcją AB. Ta współpraca obu okupantów nie była przypadkowa. Konsekwencją decyzji najwyższych władz Kremla z dnia 5 marca było rozpoczęcie masowych rozstrzeliwań polskich oficerów nad dołami śmierci w Katyniu koło Smoleńska. Katyń stał się symbolem wszystkich zbrodni ludobójstwa sowieckiego na Polakach, ale w Katyniu Rosjanie zamordowali "tylko" niespełna 5 tysięcy oficerów Wojska Polskiego. Wydany na Kremlu wyrok uruchomił cały ogromny system totalitarny państwa sowieckiego przeciwko Polakom. Represje dotyczyły wszystkich Polaków, którzy byli pod okrutnymi rządami Stalina na całym obszarze "nieludzkiej ziemi", w sumie ponad 6 milionów. Ale w pierwszej kolejności zostali rozstrzelani między kwietniem a majem 1940 r. ci najbardziej dla Rosji niebezpieczni, ci których dotyczyła decyzja rządu sowieckiego - elita przywódczo-intelektualna. Pytanie: dlaczego nastąpiło to wtedy wiosną 1940 roku? Odpowiedź jest, niestety, straszliwa w swej banalności. Oto bowiem w Rosji sowieckiej masowych rozstrzeliwań tzw. wrogów ludu dokonywano od wiosny do późnej jesieni. W okresie jesienno-zimowym, kiedy były w Rosji silne mrozy, a ziemia była zamarznięta, co stwarzało trudności z wykopaniem głębokich dołów śmierci - egzekucje wykonywane były tylko w piwnicach NKWD. Wiosną, gdy ziemia odtajała, machina zbrodni stawała się masowa i ofiary wywożono do lasów i tam rozstrzeliwano. To właśnie spotkało polskich jeńców, więzionych od września i października 1939 roku. Odpowiedzialność państwa rosyjskiego Profesor Jacek Trznadel - wybitny historyk, pisarz, humanista jest też od lat skrupulatnym analitykiem sprawy zbrodni sowieckich na Polakach. Pisał o tym m.in. w znakomicie udokumentowanej monografii "Powrót rozstrzelanej armii". Jest też autorem wstrząsających opowiadań katyńskich "Z popiołu czy wstaniesz?". Te opowiadania to jedyny w literaturze polskiej opis Katynia. Profesor Trznadel wielokrotnie zwracał uwagę na fakt, że zbrodni na polskich oficerach dokonało państwo sowieckie, społeczeństwo sowieckie i Rosjanie jako naród. NKWD było jedynie realizatorem i wykonawcą tej ludobójczej zbrodni. W dyskusji nad filmem Wajdy, która odbyła się w Wojskowym Biurze Badań Historycznych, Jacek Trznadel zaakcentował m.in., że: "Chodzi o odpowiedzialność globalną, że wiadomo, iż była to decyzja państwa sowieckiego, bo przecież na tym posiedzeniu Biura Politycznego był przewodniczący Rady Najwyższej, ministrowie itd., a od tej odpowiedzialności państwowej Rosjanie się odżegnują, tak jak odżegnują się od kwalifikacji tego jako ludobójstwa. Nigdzie nie ukazuje się, że były to decyzje państwa i rządu rosyjskiego i tych dręczących nas nieporozumień nie tylko z organami obecnej władzy rosyjskiej, ale i świadomością rosyjską. Być może ci oficerowie zostali zamordowani, bo Stalin nigdy nie wykluczał przyszłego konfliktu z Niemcami i bał się, żeby ta buforowa Polska i ci oficerowie nie stanowili elementu rozkładowego i nie obrócili się przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Były też inne kalkulacje, że można by ich jakoś pozyskać, ale to okazało się niemożliwe. Wobec tego zostali zastrzeleni. Co to uwydatnia? - że właściwie Katyń łączy się z dalekosiężnymi planami Związku Sowieckiego. Przecież bez manewrowania sceną europejską przez Stalina nie byłoby w ogóle drugiej wojny światowej. To jest zbrodnia obciążająca obie strony, ale przede wszystkim państwo rosyjskie. Tego współcześni Rosjanie, nawet historycy rosyjscy (prócz Suworowa) nie chcą jasno powiedzieć. Jeśli nawet nie ma odpowiedzialności zbiorowej, to Katyń zawsze będzie ciążyć na historii Rosji, na rosyjskiej duszy. Pamiętam, że w roku 1990, podczas obrad 'Memoriału' w Moskwie, mówiłem o odpowiedzialności rosyjskiej i słowo 'rosyjskiej' było tak źle odebrane, że ja wtedy powiedziałem: a w jakim języku wydawano komendy, w jakim języku porozumiewały się wojska konwojowe, w jakim języku były sformułowane wszystkie rozkazy i doniesienia, dzisiaj zebrane w dokumentach? Tak samo jak nie można było długo używać słowa 'niemiecki', tylko 'nazistowski' albo 'hitlerowski'. Przed tą prawdą film Wajdy także się uchyla, a to jest prawda zupełnie podstawowa. Po prostu należy to do pewnego rozliczenia historycznego - które wyjdzie na korzyść obu narodów i polskiego, i rosyjskiego - bez którego nie będziemy mogli dobrze żyć w przyszłości". Profesor Trznadel ma oczywiście rację, bowiem Rosjanie unikają odpowiedzialności, na co najlepszym dowodem jest brak odpowiedzi na apele i adresy rodzin katyńskich. Wydaje mi się, że popełniono zasadniczy błąd w interpretacji stanowiska zajętego przez Rosjan po 1990 r., które przyjęto jako przyznanie się Sowietów do tej zbrodni, jako zbrodni ludobójstwa i zbrodni państwowej. Tymczasem taka interpretacja jest nieporozumieniem, gdyż oni nigdy się do tego nie przyznali, przeciwnie, próbowali wykazywać, że była to zbrodnia dokonana przez grupę nieodpowiedzialnych zwyrodnialców z NKWD, a nie zbrodnia państwa w majestacie prawa sowieckiego. 5 marca 1953 r. - śmierć Stalina Największy obok Hitlera zbrodniarz w dziejach ludzkości - Józef Stalin, zmarł dokładnie w rocznicę decyzji o eksterminacji Polaków. Było to 5 marca 1953 r. pod Moskwą w Kuncewie, gdzie znajdowała się dacza komunistycznego dyktatora. To szczególnego rodzaju znak. Zbrodnia ludobójstwa w Katyniu, Charkowie, Miednoje, Kuropatach, Bykowni - była ukrywana przez pół wieku. Była nie tylko ludobójstwem, ale największym kłamstwem związanym z II wojną światową. Ale najtajniejszy był dokument - wyrok z 5 marca 1940 roku. Nadal ukrywane są inne decyzje sowieckiego państwa, dotyczące eksterminacji Polaków, a niewątpliwie były one wydawane przez rząd i władze Rosji. Prezydent Putin i współczesna Rosja nie chcą Polsce udostępnić żadnych dokumentów, dotyczących sprawy Katynia. Zbyt dużo z tych dokumentów można by się dowiedzieć, chociaż i tak domyślamy się, jakie zbrodnie kryją. Stalin nie żyje, rozpadł się Związek Sowiecki, nie ma nie tylko NKWD, ale nawet KGB, a system totalitarny w Rosji przetrwał i nadal działa przeciwko Polsce. Przecież nie jest przypadkiem, że Władimir Putin - generał KGB, został prezydentem "demokratycznej" Rosji. Nie jest przypadkiem, że cała rodzina Putina - w tym ojciec i dziadek - byli oficerami zbrodniczego NKWD. Ta ciągłość polityczna i personalna, utożsamianie się prezydenta Putina ze zbrodniczą potęgą państwa Stalina - stanowi dla Polaków bardzo niebezpieczne przesłanie z Kremla AD 2008. Józef Szaniawski "Nasz Dziennik" 2008-03-05

Autor: wa