Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kara za więzienia CIA

Treść

Zdjęcie: KACPER PEMPEL/ Reuters

Polska przegrała przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu sprawę związaną z rzekomymi tajnymi więzieniami CIA w Polsce.

Polskie państwo zaskarżyło dwóch znanych islamistów. Abd al-Rahim Al Nasziri jest obywatelem Arabii Saudyjskiej pochodzącym z Jemenu, a Zajn al-Abidin Husajn (zwany też Abu Zubajda) to z kolei Palestyńczyk pochodzący z Arabii Saudyjskiej. Pierwszy jest podejrzewany o udział w ataku na amerykański okręt wojenny na terenie portu w Adenie w 2000 roku, a dwa lata później w tym samym porcie na francuski tankowiec. Drugiego władze amerykańskie uważają za jednego z przywódców Al-Kaidy uczestniczącego w wielu zamachach, w tym 11 września 2001 roku na budynki w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Obaj są obecnie więźniami obozu w Guantanamo.

Wyższa konieczność?

W Polsce mieli przebywać od grudnia 2002 roku do czerwca (Al Nasziri) lub września (Husajn) 2003 roku przetrzymywani w zamkniętym ośrodku naszych służb specjalnych. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał, że w ramach współpracy między wywiadami Polski i USA lądowały na naszym terytorium tajne samoloty CIA i Amerykanie korzystali z ośrodka polskiego wywiadu. Działo się to za wiedzą jego i ówczesnego premiera Leszka Millera. Kwaśniewski uzasadniał to „wyższą koniecznością”. Zaprzeczył, jakoby wiedział o przetrzymywaniu w Polsce więźniów USA. Polskie władze nigdy nie przyznały, że za ich wiedzą agenci USA więzili na naszym terytorium jakichkolwiek obcokrajowców, a tym bardziej ich torturowali. Według spekulacji, samoloty lądowały i startowały z lotniska Szczytno-Szymany, a dżihadyści byli przetrzymywani w pobliskim ośrodku szkoleniowym polskiego wywiadu w Starych Kiejkutach. Specjalna komisja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, komisja Parlamentu Europejskiego twierdziły, że na terenie Polski i Rumunii znajdowały się tajne więzienia CIA, do funkcjonowania takich obiektów przyznała się Litwa, ale nie potwierdziła, że trafili do niego jacykolwiek więźniowie.

Cała sprawa rozpoczęła się od artykułu w „Washington Post”, następnie Polskę i inne kraje o umożliwianie Amerykanom nielegalnego więzienia, przesłuchiwania i torturowania podejrzanych o terroryzm islamistów oskarżały liczne media i organizacje obrony praw człowieka. Celem działań CIA miało być ominięcie przepisów krajowych zakazujących więzienia kogokolwiek bez sądu, co ze względów operacyjnych nie odpowiadało Amerykanom.

Oskarżają Polskę

Al Nasziri zatrzymany w Dubaju w październiku 2002 roku miał zostać przewieziony do jednej z amerykańskich baz w Afganistanie, a potem Tajlandii, skąd trafił do Polski. Następnie zabrano go do Maroko i ostatecznie do bazy USA Guantanamo na Kubie, która jest specjalnym obiektem wojskowym wyjętym spod zwykłego prawa. 49-letni mężczyzna twierdzi, że podczas pobytu w Polsce był przesłuchiwany z użyciem tzw. rozszerzonych metod, czyli po prostu tortur. Twierdzi, że był poddawany pozorowanym egzekucjom, zmuszano go do długotrwałego przebywania w niewygodnej pozycji (klęczenie i głęboki skłon), miano mu grozić sprowadzeniem jego bliskich i poddaniu ich torturom (w tym gwałtowi) na jego oczach. Natomiast 43-letni Husajn trafić miał do Polski po pobycie w Tajlandii, skąd zabrano go do Guantanamo. Ze względu na warunki pobytu w amerykańskim więzieniu Trybunał nie mógł otrzymać jego szczegółowych zeznań.

Polskim władzom zarzucają, że wiedziały o ich pobycie i nadużyciach, których mieli dopuszczać się Amerykanie. Sędziowie przyznali im rację. „Ustalono, że Polska wiedziała o naturze i celach aktywności CIA na jej terytorium przez dłuższy czas. Polska współpracowała w przygotowaniu i prowadzeniu przez CIA wydawania, tajnego przetrzymywania i przesłuchiwania na jej terytorium w następujący sposób: umożliwienie CIA użycia polskiej przestrzeni powietrznej i lotniska, udział w maskowaniu lotów samolotu oraz wsparcie logistyczne i usługowe, w tym specjalne środki ochrony, specjalne procedury lądowania, transport agentów CIA z zatrzymanymi i udostępnienie im bazy w Kiejkutach” – napisano w komunikacie Trybunału. Sąd twierdzi też, że wiedza o metodach amerykańskich służb specjalnych była powszechnie znana i polskie władze mogły wiedzieć, że osoby przetrzymywane na naszym terytorium mogły być traktowane w sposób łamiący prawa człowieka.

Trybunał karze

W związku ze sprawą polska prokuratura w 2008 roku wszczęła śledztwo, które do dziś prowadzi Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Trybunał uznał, że tego postępowania nie można uznać za spełniające zasady konwencji (dochodzenie ma być „niezwłoczne, wyczerpujące i skuteczne”). W ten sposób Polska złamała art. 3 konwencji (zakaz tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania) w aspekcie proceduralnym (czyli brak reakcji państwa na naruszenie prawa) oraz art. 13 (prawo do środka odwoławczego).

Wprawdzie Trybunał twierdzi, że odpowiedzialność za torturowanie więźniów ponosi wyłącznie CIA i „jest mało prawdopodobne, że przedstawiciele Polski byli świadkami albo wiedzieli, co się dzieje” w miejscach udostępnionych Amerykanom. Jednak Polska jest winna także materialnego naruszenia zakazu tortur, gdyż powinna była „zabezpieczyć osoby znajdujące się pod jej jurysdykcją przed nieludzkim lub poniżającym traktowaniem albo karaniem, do czego miała pełne możliwości”, podczas gdy nasze władze przeciwnie – „stworzyły warunki” dla dokonywania naruszeń prawa.

Uzupełnieniem tych stwierdzeń jest uznanie naruszenia art. 5 (prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego), art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego). Wreszcie Polska, zdaniem sędziów, naruszyła przysługujące wszystkim prawo do rzetelnego procesu sądowego (art. 6, par. 1 konwencji). Chodzi o to, że przetrzymywanie w różnych zagranicznych tajnych ośrodkach i bazach amerykańskich pozbawia skarżących prawa do stanięcia przed sądem, który rozpatrzyłby w sposób bezstronny stawiane im zarzuty. Tymczasem Al Nasziri został wprawdzie postawiony przed sądem wojskowym w Guantanamo, ale ten nie wydał żadnego wyroku i polecił dalsze przetrzymywanie aresztowanego w bazie, natomiast Husajn nigdy nie został postawiony przed żadnym sądem. Polska, w ocenie Trybunału, miała wiedzieć o takim spodziewanym losie ludzi, których przywoziły i zabierały amerykańskie samoloty, i niczego w tej sprawie nie uczyniła. W przypadku Al Naszirego mielibyśmy złamać także art. 2 konwencji (prawo do życia), gdyż grozi mu według zarzutów CIA kara śmierci, którą w Europie zniesiono (protokół 6 konwencji).

Trybunał zasądził zadośćuczynienie wobec Polski dla każdego ze skarżących w wysokości po 100 tys. euro „z tytułu strat niemajątkowych”. Husajnowi polski budżet ma wypłacić dodatkowo 30 tys. euro na pokrycie kosztów związanych z procesem. Oprócz tego nakazano Polsce podjęcie działań prawnych wobec USA w celu zapobieżenia wymierzeniu mu kary śmierci.

Wyrok zapadł jednomyślnie głosami siedmiorga sędziów (z Łotwy, Finlandii, Cypru, Albanii, Bułgarii, Malty i Polski). Obie strony mogą go zaskarżyć do tzw. Wielkiej Izby Trybunału (17 sędziów), ale nie wszystkie odwołania są do niej dopuszczane. Wybiera się sprawy ważne, precedensowe, w których Izba wahała się co do decyzji. O przyjęciu skargi decyduje tzw. panel (grupa pięciu sędziów).

MSZ, które reprezentuje Polskę w postępowaniach przez sądami międzynarodowymi, oświadczyło, że jego służby prawne analizują liczący 455 stron wyrok i na razie resort nie będzie się wypowiadał.

W złym świetle

Nie ma wątpliwości, że wyrok stawia Polskę w bardzo złym świetle. – Wyrok Trybunału w Strasburgu w sprawie więzień CIA jest wstydliwy dla Polski i stanowi obciążenie zarówno finansowe, jak i wizerunkowe dla naszego kraju – powiedziała rzecznik prezydenta Bronisława Komorowskiego Joanna Trzaska-Wieczorek. Kancelaria Prezydenta twierdzi, że „obecny rząd robił wszystko, żeby bronić Polski w tym postępowaniu, ale pytania w zaistniałej sytuacji trzeba kierować do tych, którzy wówczas sprawowali w Polsce władzę i byli odpowiedzialni za podejmowanie decyzji”. Ci jednak uchylają się od wypowiedzi. – Szanuję wyroki niezawisłych sądów, ale ich nie komentuję – stwierdził Aleksander Kwaśniewski, a Leszek Miller uznał wyrok za niesprawiedliwy.

Poseł Marek Opioła (PiS) z sejmowych komisji: Obrony Narodowej i ds. Służb Specjalnych, uważa, że w całej sprawie polskie władze popełniły wiele błędów. – Polska dyplomacja i Ministerstwo Sprawiedliwości powinny zrobić wszystko, by nie dopuścić do procedowania tej sprawy przed Trybunałem. Udało się to Litwie i Rumunii. Skargi przeciwko nim nie zostały w ogóle przyjęte do rozpatrzenia – zauważa parlamentarzysta.

– Ten wyrok stawia nas w bardzo złym świetle i zagraża naszemu bezpieczeństwu, ponieważ zawiera domniemanie, że w Polsce robiono te rzeczy, które są zarzucane, chociaż wyrok tego do końca nie stwierdza. To wszystko jest tylko domniemaniem. Sądzę, że Trybunał został wplatany w politykę – dodaje Opioła i łączy tę sprawę z niedawno przegraną sprawą katyńską. – Moskwie udało się obronić, chociaż odmówiła dostarczenia żądanych dokumentów. Polska uczyniła to samo i przegrała. Nie ma równości – zaznacza poseł. Zwraca uwagę, że skarżący wybrali jako cel państwo „słabe”, a nie zaskarżyli USA do Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka w San José przy Organizacji Państw Amerykańskich, którego jurysdykcji podlegają Stany Zjednoczone.

Rzadko zauważa się, że wnioskodawcy to międzynarodowi terroryści, których różne międzynarodowe organizacje przedstawiają jako ofiary, często na skutek antyamerykańskich uprzedzeń. Europoseł Janusz Zemke, który w latach 2001-2005 był wiceministrem obrony narodowej (z ramienia SLD), podkreśla, że nie zna osobiście sprawy, gdyż dotyczyć ona mogła polskich cywilnych służb specjalnych, ale solidaryzuje się raczej z prowadzącymi śledztwo agentami CIA. – Z terrorystami trzeba walczyć twardo. Nie mam żadnej wiedzy dotyczącej tych faktów, ale to absurdalne, że płacimy odszkodowanie mordercom – komentuje.

Piotr Falkowski
Nasz Dziennik, 25 lipca 2014

Autor: mj