Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kamiński nie w tym roku

Treść

Postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień w tzw. aferze gruntowej przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego nie zakończy się w tym roku. Winą za taki stan rzeczy rzeszowska prokuratura obarcza CBA, do którego już kilkakrotnie bezskutecznie zwracała się o przekazanie dodatkowych dokumentów.

Z prośbą o dokumenty, które zdaniem prokuratury mogą rzucić nowe światło na działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie przekroczenia uprawnień podczas akcji w ministerstwie rolnictwa w 2007 roku, rzeszowska prokuratura okręgowa zwracała się do CBA jeszcze przed postawieniem zarzutów szefowi biura Mariuszowi Kamińskiemu, a więc przed 6 października br., ale jak dotąd nie otrzymała odpowiedzi. Jak powiedziała nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prokurator Mariola Zarzyka-Rzucidło, ponaglenia dotyczące przekazania tych dokumentów miały miejsce jeszcze przed postawieniem Kamińskiemu zarzutów. - W dalszym ciągu czekamy na dodatkowe materiały, o które zwróciliśmy się do CBA. W zależności od ich zawartości merytorycznej będzie możliwe podjęcie dalszych czynności. Spodziewamy się, że tych dokumentów będzie sporo, a co za tym idzie - konieczna będzie ich dokładna analiza - skomentowała prokurator Zarzyka-Rzucidło. Ponieważ jest to materiał niejawny, nie chciała powiedzieć, o jakie konkretnie dokumenty chodzi. Niewykluczone jednak, że w toku dalszych czynności zajdzie konieczność przesłuchania dodatkowych osób, w tym powtórnie Mariusza Kamińskiego. Jest pewne, że śledztwo, które zostało przedłużone do 23 listopada br., nie zakończy się w tym terminie. - Nawet gdyby materiały z CBA do nas dotarły w najbliższych dniach, to trudno będzie w tak krótkim czasie podjąć decyzje i przeprowadzić kolejne dowody - dodała Zarzyka-Rzucidło.
Zarzuty wobec Kamińskiego pozostają te same i sprowadzają się głównie do przekroczenia uprawnień, nadużycia władzy i niezgodnych z prawem działań CBA w sprawie odrolnienia gruntów na Mazurach. Ponadto prokuratura zarzuciła szefowi CBA fałszowanie dokumentów przy czynnościach operacyjno-rozpoznawczych dotyczących afery. Uznała też, że CBA dopuściło się stworzenia fikcyjnej sprawy (niezgodnego z prawem) dotyczącej ziemi w Muntowie k. Mrągowa. Na potrzeby tej sprawy podrobiono dokumentację niezbędną do odrolnienia wspomnianych gruntów. - Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że mało, iż podejrzany Mariusz Kamiński nie dopełnił obowiązków, ale wręcz kierował realizowanymi w tej sprawie niezgodnie z prawem czynnościami operacyjnymi - próbuje przekonać prokurator.
W ocenie prokuratury, Mariusz Kamiński miał pełną świadomość, że w oparciu o podrobione dokumenty zostanie podjęte postępowanie administracyjne i może być wydana decyzja naruszająca prawa właścicieli nieruchomości. Innego zdania jest sam Mariusz Kamiński, który nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, uznając tę całą sprawę za odwet za wykrycie przez kierowane przez niego służby wielkiej afery kryminalno-korupcyjnej - afery hazardowej. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie odniosła się także do wypowiedzi prokuratora Bogusława Olewińskiego, który kilka miesięcy przed postawieniem zarzutów Kamińskiemu zapewniał, że w działaniach CBA w resorcie rolnictwa nie widzi nic niezgodnego z prawem. - Referent sprawy prokurator Olewiński nigdy nigdzie nie powiedział, że nie widzi w tej sprawie możliwości postawienia zarzutów. Na ten temat składał zresztą stosowne oświadczenie, które było publikowane na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości 2 września bieżącego roku. Dlatego nie widzimy powodów, dla których trzeba byłoby tę sprawę powtórnie komentować - stwierdziła Zarzyka-Rzucidło. W wydanym oświadczeniu prokurator Olewiński napisał, że ze strony prokuratora krajowego nie było nacisków na jego osobę co do kontynuowania postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień podczas akcji CBA w ministerstwie rolnictwa ani też w kwestii ukierunkowania śledztwa przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu. Innego zdania jest Mariusz Kamiński, który w piśmie do ministra sprawiedliwości z 17 września br. napisał, że na prowadzącego sprawę w rzeszowskiej prokuraturze prokuratora Olewińskiego były wywierane naciski, by nie umarzał śledztwa. Autorem nacisków - w ocenie Kamińskiego - miał być ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009.11.10

Autor: wa