Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Justyna Kowalczyk mistrzynią świata w biegach narciarskich

Treść

W biało-czerwonych barwach utonął w sobotni wieczór rynek w czeskim Libercu, gdy szczęśliwa i uśmiechnięta Justyna Kowalczyk odbierała złoty medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Kilka godzin wcześniej Polka w wielkim stylu wygrała bieg łączony na 15 km (7,5 km techniką klasyczną + 7,5 km techniką dowolną), potwierdzając tylko, jak wielki drzemie w niej talent i możliwości. W czwartek nasza reprezentantka była trzecia na 10 km techniką klasyczną, a ma jeszcze szansę zdobyć kolejny krążek - czeka ją bowiem bieg na 30 km, w którym będzie jedną z głównych faworytek.

Sobota zapisze się złotymi zgłoskami na kartach dziejów polskiego sportu, bo Kowalczyk osiągnęła sukces wyjątkowy i spektakularny. Niemal dokładnie 31 lat przed nią w Lahti swoje niezapomniane dni przeżywał Józef Łuszczek, pierwszy i dotychczas jedyny nasz złoty medalista mistrzostw świata w biegach narciarskich. Od tego momentu czekaliśmy długo i wreszcie na horyzoncie pojawiła się zawodniczka, która ma wszelkie dane ku temu, aby na najbliższe długie lata zawładnąć zimowymi trasami. W czwartek Kowalczyk zdobyła brązowy medal na 10 km i choć tego głośno nie mówiła - zapewne marzyła o czymś więcej, tym bardziej że znajdowała się w niesamowitej dyspozycji. Sobotni bieg mógł pozwolić zrealizować jej marzenia, ale Polka wiedziała, iż będzie musiała wspiąć się na wyżyny umiejętności, bo groźne, znakomite rywalki miały cele podobne. Pochodząca z Kasiny Wielkiej zawodniczka wystartowała ogromnie skoncentrowana i zmobilizowana. Od samego początku biegła świetnie, w czołówce, ale nie forsowała się. Taka też była taktyka, razem z trenerem Aleksandrem Wierietielnym ustaliła, iż to przeciwniczki mają narzucić tempo, a co za tym idzie - stracić trochę więcej sił. Polka tylko pilnowała, by żadna z nich za bardzo się nie oddaliła i robiła to w stylu godnym podziwu. Szybko ukształtowała się czołówka, którą utworzyło pięć narciarek - Kowalczyk, Norweżka Kristin Steira, Finka Aino Kaisa Saarinen, Włoszka Marianna Longa oraz Ukrainka Walentina Szewczenko. Polka biegła na czwartej-piątej pozycji, ale strata do prowadzących była minimalna, wręcz symboliczna. Taka sytuacja utrzymywała się do połowy dystansu, po zmianie nart i techniki przyspieszyły Steira, Saarinen i Kowalczyk. Szybko uciekły rywalkom i stało się jasne, że rozdzielą między sobą miejsca na podium. Na trzy kilometry przed metą zaatakowała Norweżka, narzuciła ogromne tempo, którego nie wytrzymała Finka. Polka dzielnie utrzymała się za liderką, cały czas biegła tuż za jej plecami. Kowalczyk czuła się doskonale, czyhała tylko na odpowiedni moment do decydującej akcji. Nie udało się na ostatnim podbiegu, ruszyła zatem ostro do przodu na płaskim finiszu. Polka minęła rywalkę z łatwością i sprinterski pojedynek rozstrzygnęła na swoją korzyść w stylu mistrzyni świata. Po chwili minęła metę na pierwszym miejscu i mogła podnieść ręce do góry w geście triumfu. - Trener założył, że mam biec spokojnie, za bardzo się nie męcząc, jednocześnie nie tracąc kontaktu z czołówką. W końcówce znajdowałam się tuż za plecami Steiry i chyba ją tym zmęczyłam i fizycznie, i psychicznie, dzięki czemu mogłam skutecznie zaatakować. Na ostatnich metrach trener biegł koło mnie i krzyczał "nie oglądaj się, nie oglądaj się, żeby nie było jak na igrzyskach". Jestem zmęczona, ale szczęśliwa, bo zrealizowałam swoje marzenie - powiedziała nasza mistrzyni.
Dodajmy, że sobotnie zmagania ukończyły jeszcze trzy Polki - 31. miejsce zajęła Sylwia Jaśkowiec, 40. Kornelia Marek, a 58. Paulina Maciuszek.
Piotr Skrobisz

Wyniki biegu łączonego:
1. Justyna Kowalczyk 40.55,3 min, 2. Kristin Steira (Norwegia) strata 1,7 s, 3. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 8,0, 4. Marianna Longa (Włochy) 21,5, 5. Walentina Szewczenko (Ukraina) 44,2... 31. Sylwia Jaśkowiec 2.54,6 min, 40. Kornelia Marek 3.37,4, 58. Paulina Maciuszek 6.34,7.
"Nasz Dziennik" 2009-02-23

Autor: wa