Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jubileusz dla VIP-ów

Fot. Anna Kaczmarz

Treść

- Zabrakło radosnych tańców, kolorowego tłumu, zwykłej wesołości - mówi Andrzej Sikorowski
Założeniem programu obchodów jubileuszu 750-lecia lokacji Krakowa była różnorodność. I pod tym względem organizatorom udała się impreza. Nie wszystkie wydarzenia były jednak dobrze przygotowane, a część bardzo udanych imprez nie została wyemitowana w telewizji.



Największym wydarzeniem jubileuszu był koncert Ennio Morricone (brawa za pomysł sprowadzenia artysty do Krakowa). Szkoda tylko, że muzyka nie dotarła do wszystkich zgromadzonych na Rynku słuchaczy, a było ich według szacunków około 40 tys.

Koncert nagłośniony został przez Włochów (co było życzeniem kompozytora), którzy przywieźli własną aparaturę. Natężenie dźwięku okazało się tak słabe, że nawet w sektorach słychać było gwar zgromadzonej na Rynku publiczności. Nikt z organizatorów nie przekonał Morricone, że lepiej byłoby skorzystać z polskiego sprzętu i polskich techników.

Żal także, że koncert ten nie był transmitowany. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że Ennio Morricone - perfekcjonista pod względem jakości dźwięku - nie zgodził się na bezpośrednią transmisję. Co więcej, podobno kasety z rejestracją telewizyjną zabrał do Włoch, gdzie koncert zostanie przez niego zmontowany.

Bardzo udane były m.in.: widowisko plenerowe smoków gigantów pod Wawelem; koncert z muzyką Zygmunta Koniecznego; wystawa w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa; pokaz mody historycznej Baletu Dworskiego Cracovia Danza w inscenizacji Wioletty Maciejewskiej; ostatni koncert z muzyką Góreckiego Beatus Vir, na którym zabrzmiał także utwór na dzwony Marka Stachowskiego. Ciekawie brzmiało oratorium Cracovia est Dariusza Reguckiego, choć kompozytor nie wykorzystał w pełni materiału melodycznego zawartego w tym utworze. Interesujące okazało się połączenie muzyki z Planet Holsta z kompozycjami Grzegorza Turnaua. Rozczarowanie sprawiła natomiast kantata Piotra Rubika i Zbigniewa Kasiążka, banalna w swej treści słownej i muzycznej.

Scena usytuowana na tle Sukiennic była bardzo atrakcyjna. Zwłaszcza jej oświetlenie i prezentowane na ekranach wizualizacje. Wątpliwości budził jednak wielki sektor dla VIP-ów, który spowodował, że zwykli krakowianie mieli bardzo niewiele miejsca, aby coś zobaczyć i usłyszeć. Czyżby jubileusz był zrobiony jedynie dla VIP-ów i telewizji?

AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ , "Dziennik Polski" 2007-06-12



Autor: ea