Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jednodniowe śledztwo

Treść

Bez przeprowadzenia postępowania dowodowego i sprawdzającego, bez przesłuchania zawiadamiających o popełnieniu przestępstwa i świadków Prokuratura Rejonowa w Kartuzach zadecydowała o umorzeniu śledztwa w sprawie zniszczenia w Gołubiu Kaszubskim pomnika porucznika Józefa Dambka, przywódcy Tajnej Organizacji Wojskowej "Gryf Pomorski". Śledztwo zamknięto zaledwie dzień po jego wszczęciu, kartuska prokuratura nie dopatrzyła się bowiem w zbezczeszczeniu miejsca pamięci narodowej znamion czynu zabronionego. Uchroniony w ten sposób od odpowiedzialności sprawca - Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, do końca 2007 r. współpracował z pomorskim wymiarem sprawiedliwości jako biegły. Lekceważenie prawa czy prywata? - takie pytanie zadają Kaszubi, którzy zaalarmowali "Nasz Dziennik" o skandalicznej decyzji Prokuratury Rejonowej w Kartuzach. W ciągu zaledwie 24 godzin od decyzji o wszczęciu śledztwa w sprawie zniszczenia pomnika upamiętniającego śmierć porucznika Józefa Dambka, dowódcy TOW "Gryf Pomorski" w Gołubiu Kaszubskim, zadecydowała ona o jego umorzeniu. Przypomnijmy: pomnik ku czci porucznika Dambka, zastrzelonego przez agenta gestapo Jana Kaszubowskiego - później współpracownika UB, postawiono w Gołubiu Kaszubskim w 1972 roku. Uczczono w ten sposób pamięć nie tylko samego Dambka, ale i żołnierzy TOW "Gryf Pomorski", niepodległościowego podziemia na Pomorzu, organizacji samodzielnej, lecz uznającej zwierzchność Rządu RP na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza. Przed kilkoma laty działka, na której stał pomnik, przeszła w prywatne ręce, a jej nowy właściciel Leszek Trojanowski, znany pomorski lekarz, dyrektor szpitala na gdańskim Srebrzysku, zażądał usunięcia pomnika. Do dewastacji miejsca pamięci narodowej doszło 8 września ub. r. - wynajęta przez Trojanowskiego ekipa zniszczyła poświęcony krzyż, wyrwała i ukryła mosiężną tablicę, porozbijała kamienne ogrodzenie pomnika i krzyża. Zaalarmowana przez kombatantów policja zapobiegła dalszej dewastacji, jednak nie podjęła żadnych czynności wobec sprawcy. Pomnika jednak nie odbudowano. Do odpowiedzialności karnej z urzędu Trojanowskiego nie pociągnęła również prokuratura, która postępowanie co prawda wszczęła... ale wobec osób, które w rocznicę śmierci Dambka przyszły pod pozostałości pomnika zapalić znicze i złożyć kwiaty. Trojanowski zarzucił im bowiem naruszenie miru domowego. 14 stycznia br. wniosek o ściganie Leszka Trojanowskiego, właściciela działki w Gołubiu Kaszubskim, na której usytuowany był zniszczony przez niego pomnik, skierowali do Prokuratury Rejonowej w Kartuzach działacze Kaszubsko-Kociewskiego Stowarzyszenia im. TOW "Gryf Pomorski". 6 marca otrzymali pisemną decyzję kartuskiej prokuratury o wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Dzień później, z datą 7 marca, decyzję kolejną, tym razem umarzającą dochodzenie. W ciągu niespełna 24 godzin kartuscy prokuratorzy uznali, że zniszczenie pomnika, usunięcie krzyża i tablicy pamiątkowej nie są przestępstwem. - Postępowanie zostało umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego - twierdzi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Marcin Kochanowski z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach. Co ciekawe, śledczy nie zadali sobie trudu przesłuchania świadków i wnioskodawcy. Jednak decyzja o umorzeniu śledztwa może budzić uzasadnione wątpliwości. Jak bowiem ustalił "Nasz Dziennik", opinię w sprawie zniszczenia pomnika wydał m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski (PO), który w piśmie skierowanym na ręce pomorskiego posła PiS Zbigniewa Kozaka napisał: "Samowolna rozbiórka w/w pomnika stanowiła naruszenie przepisów m.in. art. 261 kk". W grę wchodzić może również naruszenie przepisów ustawy z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zdaniem dr. Piotra Szubarczyka z gdańskiego oddziału IPN, gołubski pomnik jest zabytkiem niezależnie od tego, czy został wpisany do rejestru zabytków, czy też nie. Dlaczego więc kartuska prokuratura umorzyła postępowanie? Wyjaśnienia całej sprawy domaga się od ministra Ćwiąkalskiego poseł Zbigniew Kozak, który nie ukrywa swoich wątpliwości co do praworządności działań kartuskiej prokuratury. - Decyzja prokuratury jest tendencyjna, być może w grę wchodziła przychylność wobec Leszka Trojanowskiego związana z faktem, iż pan Trojanowski do końca 2007 r. był biegłym sądowym z zakresu psychiatrii współpracującym z sądem i prokuraturą na Pomorzu - zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-03-18

Autor: wa