Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jedni strajkują, inni płacą

Treść

Szpitale w Zakopanem i Myślenicach przez kilka tygodni leczyły pacjentów strajkujących placówek. Przekroczyły w ten sposób kontrakt podpisany z Narodowym Funduszem Zdrowia. Teraz nie mogą doprosić się o zapłatę.

Kiedy w maju wybuchły protesty lekarskie w części szpitali, ich pacjenci trafiali do tych placówek, które do strajku nie przystąpiły. Tak było np. w szpitalu Zakopanem. Tutaj mieszkańcy powiatu nowotarskiego - szpital w Nowym Targu strajkował i przyjmował tylko tzw. ostre przypadki - stanowili 30 proc. chorych. W efekcie zakopiańska placówka wydała na leczenie o około 2,8 mln zł więcej, niż przewidywał kontrakt podpisany z NFZ.

W pierwszym półroczu tego roku kontrakty narzucone przez NFZ były zaniżone i dla wszystkich stało się jasne, że fundusz będzie musiał szpitalom dopłacić. Jednak przekroczenie kontraktu w szpitalu zakopiańskim było większe, niż przewidywano. W efekcie otrzymał on mniej niż połowę zaległej kwoty.

- Pomimo to szpital pracuje normalnie, nie wydłużamy kolejek. Mam nadzieję, że brakujące 1,4 mln zł w końcu odzyskamy - mówi Regina Tokarz, dyrektorka szpitala. Dodaje, że niektórzy pacjenci, którzy trafili tutaj z powodu strajku w Nowym Targu, przyjeżdżają do zakopiańskiego szpitala nadal, choć protest jest już zakończony.

W podobnej sytuacji znalazł się szpital w Myślenicach. Tutaj trafiali pacjenci szpitali krakowskich oraz nowotarskiego. W rezultacie do końca lipca kontrakt został przekroczony o 1,6 mln zł, z czego NFZ zwrócił jedynie 40 proc.

- Nie rozumiem, dlaczego fundusz nie ma na ten cel pieniędzy. Przecież strajkującym szpitalom płacił mniej, bo przyjmowały mniej pacjentów, zatem te środki powinien mieć w kasie i przekazać je nam. Nadal pieniądze nie idą za pacjentem - mówi dyrektor Adam Styczeń. Podkreśla jednak, że sytuacja ta nie wpływa na czas oczekiwania na zabiegi czy porady.

Również Szpital im. Narutowicza w Krakowie wydał na leczenie znacznie więcej, niż zapisano w kontrakcie: nadwykonania wyniosły aż 3,6 mln zł. Dyrektor Renata Godyń-Swędzioł uważa, że główną przyczyną tak dużego przekroczenia był zaniżony kontrakt, nie zaś konieczność przyjmowania pacjentów ze strajkujących placówek. Do dzisiaj szpital otrzymał zaledwie połowę, tj. 1,8 mln zł, chociaż - jak twierdzi małopolski oddział NFZ - w aneksie do umowy widnieje kwota 2,7 mln zł.

Kontrakt najbardziej przekroczył Szpital Uniwersytecki. Kiedy w maju lekarze tej placówki przystępowali do strajku, wartość zabiegów ponad kontrakt szacowano na ponad 9 mln zł. NFZ zapłacił 6,6 mln zł, natomiast w trakcie protestu zabiegi planowe nie były wykonywane. To spowodowało, że liczba nadwykonań systematycznie spadała i dzisiaj nie ma ich wcale. Dla pacjentów to bardzo dobra wiadomość, bo oznacza krótsze kolejki.

Jeszcze inny problem ma szpital w Oświęcimiu, który przystąpił do strajku jako jeden z pierwszych. Protest sprawił, że szpital - z wyjątkiem poradni specjalistycznych - wykonał mniejszą liczbę zabiegów, niż zapisano w kontrakcie NFZ. Po zakończeniu protestu poszczególne oddziały zaczęły nadrabiać braki, ale do dziś nie udało się to oddziałowi chirurgii ogólnej. Pozostałe przekroczyły kontrakt na łączną kwotę około 800 tys. zł. Zdaniem dyrektora Andrzeja Jakubowskiego, zastępcy dyrektora do spraw lecznictwa, przekroczenie kontraktu daje lepszą pozycję przetargową w negocjacjach o pieniądze na następny rok.

Biuro prasowe małopolskiego oddziału NFZ zapewnia, że w wyniku przyznania Małopolsce dodatkowych funduszy na ten rok szpitale otrzymają prawie 72 mln zł. Na razie pieniądze te nie zostały jeszcze podzielone i nie wiadomo, które placówki, kiedy i jaką kwotę otrzymają. Wiadomo natomiast, że funduszy jest zbyt mało, by zapłacić za wszystkie dodatkowe porady i zabiegi. DOROTA STEC-FUS
"Dziennik Polski" 2007-09-19

Autor: wa