Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jakie będą skutki ACTA2?

Treść

Parlament Europejski poparł dyrektywę o prawach autorskich nazywaną ACTA2. Ma ona zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Przeciwnicy nowych przepisów mówią o cenzurze w sieci. Za dyrektywą zagłosowała część deputowanych z PO, europosłowie z PiS byli przeciw.

Dyrektywa nakłada między innymi na strony internetowe obowiązek filtrowania treści pod kątem tego, czy nie zostały one nielegalnie skopiowane. Za dokumentem opowiedziało się 348 europosłów, przeciwko było 274, a 36 wstrzymało się od głosu. Dyrektywę chwali komisarz do spraw gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego.

– Pozwoli ona osiągnąć nasze cele, a mianowicie dostosować prawo europejskie do XXI wieku. Bedzie ona korzystna dla autorów, tłumaczy, dziennikarzy, wydawców, bibliotek. Pomoże naszej prasie i twórcom. Umożliwi łatwiejszy dostęp do dziedzictwa kulturowego w Europie – mówiła komisarz ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego Mariya Gabriel.

Polscy europosłowie wyrazili wątpliwości co do proponowanych nowych regulacji. Wiceszef PE prof. Zdzisław Krasnodębski mówił, że dyrektywa stała się przedmiotem manipulacji i walki uprawianej przez gigantów korporacyjnych.

– Wielcy gracze po obu stronach barykady, zarówno jeśli chodzi o gigantów internetowych i koncerny prasowe, na przestrzeni ostatnich dwóch lat nie szczędzili środków finansowych na czarny PR, ani pomysłów na coraz większe manipulacje. Niestety niektórzy tym manipulacjom ulegają. Najbardziej bulwersujące jest to, że tym samym uczynili swoimi zakładnikami podmioty, które są także adresatami tej dyrektywy. Chodzi mi o naukowców, scenarzystów, edukatorów, muzealników, którzy czekają na rozwiązania tej dyrektywy, a o których interesy nikt się nie upomina – wskazał prof. Zdzisław Krasnodębski.

Dyrektywę poparli między innymi artyści i wydawcy prasowi. Ich zdaniem na nielegalnych kopiach tracą niezależni twórcy, a zyskują informatyczne giganty. Przeciwna była część internautów. Od miesięcy organizowali protesty na ulicach wielu europejskich miast. Jak mówią, dyrektywa cyfrowa to droga do cenzury w internecie.

– Od tego momentu każda treść, która będzie publikowana w internecie, będzie musiała przejść filtry informacji. I teraz pytanie: kto te filtry będzie nakładał? Oczywiście ten, kto ma największe środki finansowe i największą możliwość centralizacji pewnych procesów może wpływać bezpośrednio na cenzurowanie tych treści i to on będzie miał kontrolę – podkreślił Wojciech Mróz, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa.

Nowe przepisy nałożą na koncerny informatyczne, takie jak Google czy Facebook, obowiązek filtrowania treści, by wychwycić nielegalne kopie.

– Zwykli internauci i mali wydawcy boją się, że jutro obudzą się w państwie opisywanym w powieści Orwella, gdzie jest jakiś rodzaj systemu, który filtruje wszystkie treści w internecie i internet przestaje być wolnym miejscem do wymiany informacji. Tego się boją ludzie i dlatego protestują – zaznaczył Wojciech Mróz.

Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji.

TV Trwam News/RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 27

Autor: mj