Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak Sikorski sufluje Siemoniakowi

Treść

Choć na prezentację koncepcji MON co do przyszłości Marynarki Wojennej trzeba było czekać do końca marca, to większość przyjętych założeń była już oczywista w sierpniu 2011 roku. Zaledwie dwa tygodnie po objęciu resortu obrony przez Siemoniaka zarysował je Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, który swoje doświadczenie z armią wyniósł z czasów rządów PiS. Jednak MON miesiącami trzymało Marynarkę w napięciu i dopiero po wyborach parlamentarnych w listopadzie ubiegłego roku minister Tomasz Siemoniak ogłosił, że resort rezygnuje z kosztownego remontu fregat i te niebawem zostaną wycofane ze służby. Jeszcze dłużej MON zwlekało z ogłoszeniem decyzji o rezygnacji z budowy korwety Gawron, choć i ta sprawa już dawno wydawała się przesądzona.
W swoim piśmie do ministra Siemoniaka z 17 sierpnia 2011 r. Radosław Sikorski informował, że "z niepokojem" odebrał informacje o możliwości dalszego finansowania projektu korwety Gawron. W ocenie Sikorskiego, finalny koszt projektu sięgający 1,46 mld (bez amunicji) to 160 procent kosztów zakupu podobnej jednostki w Niemczech lub Francji. Sikorski zauważył też, że gdyby nawet korweta powstała, to z racji starych założeń konstrukcyjnych byłaby droga w eksploatacji. "(...) dalsze inwestycje w ten projekt nie mają - w mojej opinii - większego uzasadnienia" - napisał szef dyplomacji.
Sikorski pozwolił sobie także na uwagę dotyczącą przyszłości fregat typu OHP, uznając, iż większe nakłady na modernizację tych jednostek są "wątpliwe", a realnie można myśleć najwyżej o ich "płytkiej modernizacji". Zaoferował też pomoc przy rozmowach w sprawie sprzedaży kadłuba starych fregat.
Na tym nie koniec uwag Sikorskiego, które później znalazły się w wizji Siemoniaka dla MW. "Jako Minister Spraw Zagranicznych oraz były szef MON uważam, że Marynarka Wojenna powinna przede wszystkim wypełniać kluczowe z punktu widzenia NATO zadanie obrony akwenu Morza Bałtyckiego, tj. uniemożliwić potencjalnemu przeciwnikowi kontroli morza przez okres kilkunastu dni, do momentu otrzymania wsparcia przez siły NATO" - napisał Sikorski.
Jak dodał, istotne są tu zadania policyjne realizowane pod flagą UE (poszukiwania i ratownictwo) oraz ochrona krytycznej infrastruktury morskiej. Sikorski uznał, że w tym zakresie MW potrzebuje nowoczesnej floty, wzmocnienia Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego oraz inwestycji w zdolności rozpoznania na morzu. Szef MSZ zasugerował zatem, by MW wyposażyć w nowoczesne okręty do niszczenia min, małe okręty rakietowe oraz okręty podwodne z minipociskami manewrującymi.
Co na to Siemoniak? Z przedstawionego planu dla MW wynika, że MON w pierwszym etapie (do roku 2022 - cała modernizacja ma trwać do 2030 r.) chce kupić... okręt rozpoznania radioelektronicznego, dwa zestawy bezzałogowych samolotów rozpoznawczych w wersji okrętowej i dwóch w wersji lądowej. Do tego MW przybędą dwa okręty obrony wybrzeża oraz nastąpi... dozbrojenie Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego w 48 wyrzutni rakiet ziemia - woda. Planowany jest też zakup dwóch okrętów podwodnych i czterech śmigłowców zwalczania okrętów podwodnych, dwóch niszczycieli min, okrętu ratowniczego oraz trzech śmigłowców ratownictwa morskiego. Zakupy w pierwszym etapie dopełni okręt hydrograficzny, pływająca stacja demagnetyzacyjna, barka ekologiczna i okręt wsparcia operacyjnego.
Co ciekawe, Sikorski zaoferował szefowi MON pomoc w rozmowach z potencjalnymi partnerami z państw sojuszniczych, m.in. ze Szwedami, którzy wrócili do programu budowy łodzi podwodnych A-26 i złożyli Polsce propozycję uczestnictwa w projekcie. Taka współpraca miałaby dać Marynarce Wojennej przy okazji mniejsze korwety. W ocenie szefa dyplomacji, dopiero zbudowanie takiej "bazy" (w ciągu kilkunastu lat) pozwoliłoby na myślenie o budowie lub kupnie jednostek typu fregata czy korweta.
- Ciekawe jest to, że kiedy Radosław Sikorski był ministrem obrony narodowej w rządzie PiS, to sprawa gawrona była kontynuowana. Co się stało na przestrzeni zaledwie kilku lat, że nastąpiła u niego tak diametralna zmiana podejścia do tej inwestycji? - pyta Dariusz Seliga (PiS), członek sejmowej Komisji Obrony Narodowej. W jego ocenie korespondencja Sikorskiego pozwala też sądzić, że pewne "likwidacyjne" pomysły dla MW były już wcześniej znane, ale po likwidacji 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego (mocno krytykowanej) i rezygnacji z przetargu na samoloty szkolno-bojowe nie ujawniano zamiarów rządu z uwagi na zbliżające się wybory.
Jak ocenia Seliga, kierując się kategoriami bezpieczeństwa na Bałtyku, nie możemy sobie pozwolić na to, by działać tam głównie w oparciu o Nadbrzeżny System Rakietowy. - Nie możemy zostawić tego akwenu bez kontroli. Szczególnie że na północy pojawiają się pewne ruchy ekstremistyczne. Są opracowania wskazujące, że właśnie z tego kierunku można spodziewać się ich przenikania na południe, w stronę Polski i tej części Europy. Jeżeli nie będziemy na poważnie kontrolowali tego, co dzieje się na Bałtyku, nie "uszczelnimy" tego akwenu, będzie to jak zaproszenie do ataku na nasze państwo. I nie mówię tu już o ataku zbrojnym, ale terrorystycznym - dodaje Seliga. W opinii posła, w obecnej sytuacji niezbędny jest narodowy program dla MW. W pierwszej kolejności istnieje potrzeba pozyskania śmigłowców i jednostek pływających niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa na Bałtyku.

Marcin Austyn

Nasz Dziennik Wtorek, 10 kwietnia 2012, Nr 84 (4319)

Autor: au