Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak poseł z profesorem

Treść

Proces o zniesławienie, który poseł Arkadiusz Mularczyk wytoczył prof. Andrzejowi Zollowi będzie toczył się w Krakowie, a nie Warszawie. Tak zdecydował wczoraj Sąd Okręgowy, który rozpatrywał zażalenia profesora.

Poszło o wypowiedź prof. Andrzeja Zolla dla Radia TOK FM, w której stwierdził, że poseł "działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy w sprawie lustracji 10 maja".

Trybunału Konstytucyjny podczas rozprawy w sprawie ustawy lustracyjnej - na wniosek posła Mularczyka - wyłączył dwóch sędziów: Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego. Podstawą była notatka o domniemanych związkach obu sędziów ze służbami specjalnymi PRL, sporządzona przez posła w oparciu o akta IPN. Później okazało się, że w IPN nie ma dowodów na współpracę sędziów.

Prof. Zoll pytany, czy poseł Mularczyk naruszył prawo, powiedział: "Uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa".

Arkadiusz Mularczyk uznał, że te słowa "mogły go poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do piastowania stanowiska posła na Sejm RP, a także wykonywania zawodu adwokata". Skierował do profesora pismo, w którym domagał się przeprosin. Potem wystąpił do sądu z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko prof. Zollowi.

W rozmowie z "Dziennikiem Polskim" poseł stwierdził, że jeżeli na posiedzeniu pojednawczym dojdzie do ugody i profesor przeprosi go, nie będzie domagał się kontynuacji procesu. Profesor wielokrotnie pytany przez dziennikarzy, czy przeprosi Arkadiusza Mularczyka za swą wypowiedź odpowiadał, że nie ma zamiaru tego robić, bo jego wypowiedzi nie miały charakteru obraźliwego i były stwierdzeniem pewnych ocen.

- Prawem posła Mularczyka jest wystąpienie do sądu z aktem oskarżenia, moim prawem jest obrona i ja z tego prawa zamierzam skorzystać - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" prof. Andrzej Zoll.

Przed kilkoma tygodniami Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia uznał, że sprawa powinna trafić do warszawskiego sądu, bo rozgłośnia radiowa, która nadała wypowiedź, ma siedzibę w Warszawie. Andrzej Zoll odwołał się od tego postanowienia argumentując, iż proces powinien toczyć się w Krakowie, bowiem wypowiadał się dla rozgłośni przez telefon, przebywając w swoim domu w Krakowie. Powoływał się na kodeks karny, według którego czyn zabroniony jest popełniany tam, gdzie działa sprawca.

(STRZ)
"Dziennik Polski" 2007-09-20

Autor: wa