Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak odpłaca Rzeczpospolita

Treść

Nie jest w porządku, gdy państwo milczy, kiedy Rosja od roku opluwa generałów Rzeczypospolitej. Jak bardzo to boli, doświadcza każdego dnia żona dowódcy Sił Powietrznych RP poległego pod Smoleńskiem. - Ostatnie miesiące odkłamywania i troski o honor i godność gen. Andrzeja Błasika spoczęły na jednej osobie. Żona dźwiga ten ciężar - powiedział ks. Ryszard Woźniak podczas Mszy Świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej.
W uroczystej Mszy św. w kościele pw. Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie-Rembertowie, sprawowanej za wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej, a w sposób szczególny w intencji dowódcy Sił Powietrznych RP gen. Andrzeja Błasika, uczestniczyły w niedzielę rzesze warszawiaków. Rodzinie generała we wspólnej modlitwie towarzyszyli jego przyjaciele, wojskowi.
Były też wdowy po pilotach ze Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy, Którzy Zginęli w Katastrofach Lotniczych - "W Cieniu Orła". Tę organizację zakładał gen. Andrzej Błasik wraz z żoną.
- Andrzej był wspaniałym człowiekiem i żołnierzem, doskonale rozumiał nas, wdowy. Dzięki niemu i jego żonie miałyśmy możliwość spotkania się po wielu latach i poznania. Troszczył się o nas, jak mógł, zawsze wspomagał nas dobrym słowem, pytał, czego nam potrzeba, jak w domu, jak dzieci - wspomina jedna z wdów. Sama nie może pogodzić się z haniebnymi atakami, które po śmierci sypią się jak grad na generała Błasika. - To wstyd i hańba. Nie wierzę w żadne słowo, które na temat Andrzeja mówią Rosjanie czy media, zarzucając mu, że miał we krwi alkohol czy że naciskał na pilotów. Nie wierzę, by zawinił w tej katastrofie - dodaje.
To nie może być samotna walka
W podobnym tonie wypowiadał się w czasie homilii ks. Ryszard Woźniak, dyrektor Szkół Salezjańskich w Mińsku Mazowieckim. Duchowny zaakcentował fakt, że żona gen. Andrzeja Błasika jest w znacznym stopniu osamotniona w walce o obronę jego honoru.
- Jeśli Ojczyzna nie pamięta i nie troszczy się o swoich synów, którzy jej poświęcili życie, jeśli Ojczyzna oczernia, to gdzie w tym wszystkim my jesteśmy, gdzie jest nasze chrześcijaństwo, gdzie jest honor żołnierza, gdzie jest walka o godność i o honor mojego dowódcy, gdzie jest walka o honor zwierzchnika Sił Zbrojnych, jakim jest prezydent? Co się z nami stało? - pytał kapłan.
Duchowny podkreślił, że ci, którzy przeciw tej sytuacji szerzenia zła i kłamstwa nie protestują, są w jakimś sensie współwinni tego, co się dzieje w Polsce po katastrofie tupolewa. Podkreślił, że nie można iść na polityczne układy, zgadzając się na oczernianie w mediach poszczególnych członków delegacji, która udawała się na uroczystości do Katynia. To nie jest postawa chrześcijańska. - Nie można siać nienawiści, a później mówić: "Ja tego nie chciałem". Nie można kłamać i mówić, że to prawda. Troska o najwyższe władze państwowe, swoich dowódców i walka o ich godność jest troską o nas wszystkich - dodał kapłan.
Wśród osób, które przyszły do kościoła w Rembertowie uczcić swojego przyjaciela i bliskiego współpracownika, był gen. bryg. pil. Anatol Czaban, były szef szkolenia Sił Powietrznych, obecnie asystent szefa Sztabu Generalnego ds. Sił Powietrznych. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" generał podkreślił, że każda z 96 tragicznie zmarłych w katastrofie smoleńskiej osób to strata i ogromna tragedia dla naszego kraju. - Oni wszyscy kochali nasz kraj i starali się godnie reprezentować go na świecie. Świętej pamięci gen. Andrzej Błasik bardzo często reprezentował nasz kraj, przyjmował delegacje, uczestniczył również w wielu delegacjach na świecie, zawsze godnie reprezentując to, co w naszej Ojczyźnie robimy - podkreślił gen. Czaban. Zaznaczył, że wszyscy jesteśmy winni rodzinom ofiar wdzięczną pamięć o ich najbliższych.
Dlaczego nie reagują
Rodzina śp. gen. Andrzeja Błasika nie wzięła udziału w oficjalnych uroczystościach państwowych na Powązkach Wojskowych. Mimo że chcieli być razem z rodzinami innych ofiar tragedii smoleńskiej, zdecydowali się przeżywać rocznicę katastrofy w gronie najbliższych i przyjaciół ze względu na fakt opuszczenia i niereagowania przez państwo na oszczerstwa pod adresem gen. Andrzeja Błasika. Ewa Błasik wraz z rodziną i wdowami ze Stowarzyszenia "W Cieniu Orła" modliła się w niedzielę nad grobem swojego męża w godzinie jego śmierci, o 8.41. Po modlitwie w Rembertowie wzięła także udział w wieczornej Mszy św. w katedrze polowej Wojska Polskiego, sprawowanej w intencji ks. bp. Tadeusza Płoskiego i wszystkich oficerów poległych 10 kwietnia 2010 r. niedaleko Katynia.
- Jest mi na pewno przykro, że nie jestem ze wszystkimi rodzinami ofiar tej katastrofy. Ostatnie 365 dni byłam jednak sama, opuszczona przez władze państwowe i dosłownie pozostawiona na pożarcie wszystkim. Władze państwowe zupełnie nie są zainteresowane obroną honoru mojego męża, a przecież doskonale wiedzą, że nie było na pokładzie Tu-154M możliwości picia żadnego alkoholu i nie ma dowodów na to, że mąż naciskał na pilotów - zaznacza Ewa Błasik.
Zakłócanie żałoby
10 kwietnia br. był dla wdowy po generale Błasiku dniem ogromnie trudnym. Z jednej strony cały czas czuje ból, że nie ma już przy niej ukochanego męża, z drugiej - jak tłumaczy - nie miała do tej pory czasu na żałobę, bo nikt jej na nią nie pozwala. Jej spokój burzą niekończące się bezpodstawne ataki na gen. Andrzeja Błasika i brak reakcji na nie ze strony państwa polskiego. - Urządzono igrzyska, podczas których każdego dnia mój mąż jest upokarzany. Wszyscy się temu przyglądają i przez wszystkie przypadki odmieniają moje nazwisko. Nikt na to nie reaguje - mówi ze łzami w oczach pani generałowa. To widowisko rozgrywa się na oczach całego świata.
- Widocznie wszystkim pasuje, by gen. Andrzej Błasik był uznany za winnego - podkreśla Ewa Błasik. - Jak widać, nieważny jest honor. Ważna jest prawda - tylko jaka prawda, ta rosyjska? Towarzyszka generał Tatiana Anodina haniebnie kłamie, mówiąc, że winni są nasi piloci i mój mąż - konstatuje wdowa po dowódcy Sił Powietrznych.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 2011-04-12

Autor: jc