Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Izba lekarska o "uzdrowicielach": dość tego szaleństwa

Treść

W Krakowie lekarze oskarżyli „Super Express”, bo tabloid podał zdjęcia i kontakty do „uzdrowicieli”. Sami bioenergoterapeuci unikają oskarżeń tłumacząc, że ich praktyka to nie leczenie. Istotę sprawy dla Fronda.pl komentuje Robert Tekieli.

Lekarzom trudno przyjąć, że ktoś poleca leczenie się u znachorów. - Trzeba powiedzieć dość temu szaleństwu – mówi „Rzeczpospolitej” dr Jerzy Friedgier szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie.

Przed oskarżeniem broni się Hubert Biskupski wicenaczelny „SE” mówiąc, że jego gazeta tylko informuje o usługach bioenergoterapeutów. Na dodatek te informacje są dobre, ponieważ pozwalają odróżnić „uzdrowicieli” od oszustów.

Bioenergoterapeuci udają, że problem nie istnieje, bo ich praktyka nie jest leczeniem. - Nie stawiamy diagnozy, nie przepisujemy leków. Działamy tylko na pole energetyczne człowieka, wzmacniamy je, by organizm zwalczał chorobę – mówi Jarosław Cetens, prezes Polskiego Cechu Bioenergoterapeutów.

Mity powtarzane przez bioenergoterapeutów demaskuje Robert Tekieli, który pomaga ludziom, którzy ponieśli duchowe szkody w kontakcie z okultyzmem czy bioenergoterapią. - Większość bioenergoterapeutów żeby zrobić wrażenie na kliencie diagnozuje. Często jest to diagnoza trafna, w tym sensie, że przybliża miejsce choroby. Ale ta diagnoza pochodzi pochodzi z rzeczywistości duchowej, ze świata duchów na który otwiera się bioenergoterapeuta - mówi Tekieli dla portalu Fronda.pl.

Wykrętne tłumaczenia znachorów nie przekonują lekarzy, którzy narzekają na to, że pacjenci po wizycie u bioenergoterapeutów rezygnują z leczenia. W zeszłym roku Izby lekarskie walczyły z homeopatią przekonując, że przepisywanie leków homeopatycznych jest niezgodne z etyką lekarską. Jednak Ministerstwo Zdrowia uznało leki homeopatyczne za legalne środki.

O tym, że bioenergoterapia i działalność "uzdrawiaczy" jest szkodliwa nie tylko z lekarskiego punktu widzenia, ale też szkodzi sferze duchowej człowieka, mówi dla Fronda.pl Robert Tekieli.

- Bioenergoterapia może być sugestią i wtedy odwleka skuteczną terapię. Część bioenergoterapeutów jest też inicjowana duchowo. Mamy kilka takich tradycji inicjacji. W Polsce popularny jest mediumizm, czyli otwarcie się czlowieka na przepływ duchów. Mediumizm opiera się na redukcji sfery duchowej do sfery zjawiskowej, czyli na założeniu, że wszystko dzieje się w psychice człowieka, a sfera duchowości nie istnieje. Duża część bioenergoterapeutów mówi otwarcie, że "uzdrawia duchowo", za pomocą świata duchów. Konsekwencjami spotkań z bioenergoterapeutami są: nie dające się leczyć farmakologicznie depresje, tzw. pech czyli statystycznie duże nagromadzenie się w życiu człowieka nieszczęsliwych wypadków, nagła zmiana nastrojów, niszczenie istniejących relacji i niezdolność do nawiązywania nowych, niechęć do modlitwy czy oschłość duchowa - tłumaczy dla Fronda.pl Tekieli.

MM/Rz
Fronda 2009-06-04



Informacja z serwisu www.iap.pl

Autor: wa