Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inwigilacja bez kontroli

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

18 miesięcy Trybunał Konstytucyjny dał rządowi i Sejmowi na zmianę przepisów regulujących zasady inwigilacji obywateli przez służby specjalne.

Obecne przepisy regulujące m.in. kontrolę rozmów telefonicznych czy aktywność w internecie pozwalają praktycznie bez żadnej kontroli zbierać dane o wszystkich obywatelach pod pretekstem najbardziej błahej sprawy.

Za niezgodne z Konstytucją uznał wczoraj Trybunał Konstytucyjny część przepisów dotyczących procedury dostępu wielu służb specjalnych do danych telekomunikacyjnych obywateli. Chodzi m.in. o dostęp do billingów rozmów telefonicznych, do informacji o lokalizacji danego telefonu komórkowego czy aktywności w internecie – m.in. danych umożliwiających identyfikację komputera, z którego nastąpiło połączenie z siecią, ale również o zasady stosowania kontroli operacyjnej – zakładania podsłuchów, przeglądu korespondencji i zasady gromadzenia przez służby tych danych. Na zmianę zakwestionowanych przepisów Trybunał Konstytucyjny dał rządowi i Sejmowi 18 miesięcy. Przepisy dotyczące zasad dostępu służb specjalnych do często wrażliwych danych telekomunikacyjnych obywateli zaskarżyli Rzecznik Praw Obywatelskich i prokurator generalny.

Skarżący podnosili m.in., że zaskarżone przepisy ograniczają prawo do prywatności. Zwracano uwagę na brak regulacji dotyczących kontroli, jakie dane podczas prowadzonej inwigilacji są zbierane, co się z nimi następnie dzieje. Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał np. uwagę, że sięganie po tego typu metody inwigilacji nie jest ograniczone wagą sprawy, w związku z czym obywatele mogą być inwigilowani pod pretekstem nawet najbardziej błahej sprawy. Prokurator generalny zwracał nawet uwagę, że służby mają możliwość sięgnięcia po billingi telefoniczne osoby np. w związku z wycięciem przez nią drzewa bez zezwolenia. Prokurator podnosił także, że nie ma przepisów ograniczających np. dostęp do danych telekomunikacyjnych osób objętych tajemnicą zawodową, m.in. adwokatów, dziennikarzy czy lekarzy.

Sprawę tę Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał już podczas trzydniowego posiedzenia na początku kwietnia br. Przedmiotem zaskarżenia nie była sama kwestia możliwości stosowania różnych metod inwigilacji obywateli przez służby w danych przypadkach – lecz zasady jej prowadzenia. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Marek Zubik wyjaśniał, że chodzi o ustalenie, w jakich okolicznościach interes państwa uzasadnia kontrolę operacyjną. – Wszystkie wnioski odnosiły się do dwóch fundamentalnych problemów: jakie wymogi musi spełniać przepis prawa, aby upoważnił organy policyjne i służby ochrony państwa do kontroli operacyjnej, czyli niejawnego zbierania informacji o obywatelach, oraz jak precyzyjne muszą być przepisy, które upoważnią te organy do sięgnięcia po gromadzone przez operatorów telekomunikacyjnych dane związane z odbywaniem rozmów telefonicznych, z czasem tych rozmów, łączeniem się numerów telefonów, numerów aparatów telefonicznych, miejscem logowania się do stacji BTS itp. – dodał Zubik.

Zaznaczył, że Trybunał zwrócił w swoim orzeczeniu uwagę na coś, czego polski ustawodawca nie chciał do tej pory rozważyć – na zróżnicowanie uprawnień służb w zależności od tego, czym dana służba się zajmuje. – Inaczej to wygląda w przypadku policji, a inaczej przy służbach wywiadowczych czy kontrwywiadowczych – dodał sędzia Zubik.

Podsłuchy na smyczy

Obecne przepisy dotyczące możliwości inwigilacji obywateli – w świetle odczytanego uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego – spotkały się z miażdżącą oceną Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał praktycznie potwierdził, że służby specjalne – od policji, przez organa skarbowe, służbę celną, po te zajmujące się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej oraz służby wywiadowcze – praktycznie bez zewnętrznej kontroli mogą korzystać z technik inwigilacji obywateli, bez względu na wagę sprawy.

Ponadto brakuje kontroli nad tym, co się dzieje z zebranymi w ten sposób o obywatelach danymi, włącznie z tymi informacjami, które w wyniku podjętych działań zostały zebrane, a nie dotyczą prowadzonej przez daną służbę sprawy. Jedną z przyczyn stwierdzenia niekonstytucyjności części zakwestionowanych przepisów jest brak kontroli nad zbieranymi przez służby specjalne danymi o obywatelach. – Jednym z niewątpliwych wymagań, jakie powinny spełniać przepisy ustawowe upoważniające służby policyjne i służby ochrony państwa do pozyskiwania danych telekomunikacyjnych, jest wykreowanie mechanizmu niezależnej kontroli. Skoro pozyskiwanie tych danych dokonuje się w sposób niejawny, bez wiedzy i woli podmiotów, o których informacje są gromadzone, a zarazem przy bardzo ograniczonej kontroli społecznej, brak niezależnej kontroli nad tym procesem stwarza ryzyko nadużyć – uzasadniał sędzia Zubik.

Trybunał Konstytucyjny stwierdził wręcz, że fakt ten „może przyczyniać się nie tylko do podejmowania nieuzasadnionej ingerencji w wolności lub prawa tych osób, ale i stanowić zagrożenie dla demokratycznych mechanizmów sprawowania władzy w państwie”. TK zwrócił uwagę, że wymóg unormowania w ustawie proceduralnych mechanizmów przeciwdziałających arbitralności przy pozyskiwaniu danych telekomunikacyjnych jest tym silniejszy, im szerszy jest zakres kompetencji organów państwa do niejawnego pozyskiwania informacji.

Zakres tych kompetencji jest bardzo szeroki, a dane telekomunikacyjne mogą być pozyskiwane nie tylko w odniesieniu do wyjaśniania poważnych przestępstw, ale również przy okazji błahych spraw. Na przykład kontrola skarbowa może wystąpić o udostępnienie tego typu danych w związku z naruszeniem przepisów celnych niebędącym przestępstwem. Jednocześnie sięganie przez służby po dane telekomunikacyjne obywateli nie wymaga zgody sądu ani prokuratora. – Ustawodawca nie przewidział choćby zrębowych elementów kontroli ex post legalizującej podjęte działania. Pozyskiwanie danych telekomunikacyjnych pozostaje zatem poza jakąkolwiek stałą kontrolą niezależną od organu pozyskującego te dane – dodał w uzasadnieniu wyroku sędzia Zubik. Trybunał zaznaczył, że nie wymaga, aby kontrolę udostępniania tego typu danych prowadziły zawsze sądy. Według TK, może to być również organ niezależny od rządu i niepozostawający w relacji zwierzchności z funkcjonariuszami pozyskującymi dane.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 31 lipca 2014

Autor: mj