Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Interesuje mnie muzyka kameralna

Treść

Ze znakomitym flecistą Krzysztofem Kaczką rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik Jest Pan młodym flecistą, który bardzo intensywnie rozwija swoją karierę. Koncerty, nagrania płytowe, wygrane w prestiżowych konkursach. Proszę nam opowiedzieć o ostatnich Pana sukcesach koncertowych i konkursowych... - Myślę, że moim największym sukcesem jest to, że mogę pracować w zawodzie muzyka i realizować własne marzenia. Oczywiście nagrody mnie cieszą, ale nie są to rzeczy najważniejsze. Na pewno konkursy i koncerty pomagają mi w utrzymaniu wysokiej formy i dalszym rozwoju muzycznym. Ostatnie miesiące były bardzo męczące. Recitale, konkursy w Kanadzie, Włoszech, Australii. Później przyszedł debiut w monachijskiej Herkulessaal der Residenz na koncercie galowym. Szczerze mówiąc, nigdy nawet nie marzyłem o tym, żeby zagrać przed półtoratysięczną publicznością. To było wielkie przeżycie, sporo stresu, ale otrzymaliśmy świetne krytyki. Ukazała się już druga Pana płyta. Jest ona poświęcona braciom Dopplerom. Co kierowało Panem przy wyborze tego zapominanego repertuaru? - Przede wszystkim chciałem koniecznie nagrać płytę z moją najlepszą przyjaciółką Esti Rofe. Znamy się od lat i chcieliśmy nagrać coś razem. Jako że przygotowywaliśmy płytę dla polskiego wydawnictwa, stwierdziliśmy, że najlepiej będzie nagrać muzykę kompozytorów o polskich korzeniach. Poza tym utwory te są bardzo przyjemne zarówno do grania, jak i do słuchania. Przeplatają folklor węgierski i znane tematy operowe. Skłamię, jeśli powiem, że są to utwory o szczególnej głębi wyrazowej, ale przynoszą dobry nastrój, i o to nam właśnie chodziło. Polski repertuar fletowy, w szczególności XIX-wieczny, nie jest zbyt obfity. Jak Pan sądzi, dlaczego muzyka Dopplerów niezbyt interesuje polskich flecistów? - Trudno mi powiedzieć. Możliwe, że chodzi o to, iż są to utwory kameralne. Większość uczniów i studentów kształci się wyłącznie solistycznie i nie przywiązuje wystarczającej wagi do muzyki kameralnej, co w moim odczuciu jest dużym błędem. Dobry zespół kameralny to o wiele większa szansa na zrobienie międzynarodowej kariery, ale do tego trzeba samodyscypliny, a przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości. Do tego dochodzi ciężka praca, wspólne próby i wiele wyrzeczeń. Myślę, że większość moich rówieśników interesują "szybkie pieniądze" i zero wysiłku, a muzyka nie jest najlepszym zawodem na zrobienie fortuny. Poza tym wykładowcy w akademiach muzycznych nie uczą swoich podopiecznych, jak się wypromować. Sami studenci też chyba nie są tym do końca zainteresowani. Wielu moich znajomych nie czyta żadnej prasy muzycznej, nie zna nagrań, niektórzy nawet nie wiedzą, co się dzieje w mieście obok albo na innej uczelni. Ogólnie mówiąc, bez pracy nie ma kołaczy. Jako jedyny polski flecista młodego pokolenia wszedł Pan tak spektakularnie w świat fonograficzny, publikując w krótkim czasie dwie płyty. Czy pomogło to Panu w karierze? - Oczywiście, że tak! Nie ma lepszej wizytówki dla artysty niż profesjonalnie nagrana i wydana płyta. W dzisiejszych czasach płytę może nagrać prawie każdy. Wystarczy mieć albo talent, albo spore pieniądze. Nie każda płyta będzie jednak przez firmę fonograficzną promowana. Cieszę się, że moje obydwie płyty ukazały się w Acte Prealable, ponieważ sprzedawane są one nie tylko w dobrych sklepach muzycznych w Europie, ale również w Azji. Dzięki płycie można wyrobić sobie międzynarodową renomę i oczywiście o wiele łatwiej znaleźć jest menedżera czy zorganizować koncert. Jakie ma Pan plany fonograficzne na najbliższą przyszłość? - Moim marzeniem jest nagranie płyty m.in. z Koncertem fletowym Pendereckiego. Uważam, że jest to jeden z najbardziej wartościowych utworów napisanych kiedykolwiek na flet. Aktualnie szukam sponsora. Poza tym mam w planach płytę z utworami Schuberta. Niedawno odnalazłem mało znany utwór tego właśnie kompozytora napisany na flet, altówkę i gitarę! Do tego wariacje Trockene Blumen i walce. Ponieważ bardzo interesuje mnie muzyka współczesna, w planach mam również taki właśnie krążek. A inne plany? - Przede wszystkim chcę napisać pracę doktorską oraz wydać podręcznik do studiów orkiestrowych. Mam zamiar uczęszczać na kursy techniki Aleksandra oraz kurs menedżerski. Oprócz muzyki lubię uczyć się języków obcych i mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się perfekcyjnie opanować język francuski. A tak poza tym praca w orkiestrze i może trochę odpoczynku - ale nie od marzeń... Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-31

Autor: wa