Igła ratuje życie
Treść
Od dawna wiadomo, że jedyną skuteczną i najtańszą metodą do walki z grypą są szczepienia. Niestety, nie wszyscy są przekonani do tej metody walki z chorobą. Jej wielką orędowniczką jest prof. Lidia B. Brydak, kierowniczka Krajowego Ośrodka ds. Grypy w Polskim Zakładzie Higieny w Warszawie.
- Grypę określa się jako "ostatnią niekontrolowaną plagę ludzkości", powodującą liczne powikłania, niejednokrotnie nieodwracalne lub kończące się zgonem. Mimo tego nie chcemy się przed nią zabezpieczać. Mam wrażenie, że nie wyciągnęliśmy żadnej lekcji z "hiszpanki", która spowodowała ok. 100 milionów zgonów. Dziś świat spodziewa się przyjścia pandemii, WHO bije na alarm, a w Polsce szczepi się zaledwie ok. 8 proc. populacji - mówi prof. Brydak.
Szczepić przeciw grypie można dzieci już od 6. miesiąca życia. Można i trzeba, a w Stanach Zjednoczonych jest to szczepionka obowiązkowa. Okazuje się, że dzieci w okresie od urodzenia aż do 5. roku życia trafiają do szpitali o wiele częściej, niż osoby po 65 roku życia. Jest to więc grupa najwyższego ryzyka.
- Ciągle jest w społeczeństwie niedostateczna wiedza na temat kosztów leczenia grypy - zarówno ekonomicznych, jak i zdrowotnych. Niewiele też wiemy na temat samych szczepionek. Do białej gorączki doprowadza mnie, gdy słyszę, że szczepionka spowodowała u kogoś grypę. Co gorsza, opinie takie wypowiadają również lekarze - mówi prof. Brydak. - Szczepionki stanowią jedynie fragment wirusa grypy, nie mogą więc powodować choroby. Czy posiadanie czterech opon jest równoznaczne z posiadaniem samochodu?
Zdaniem pani profesor tylko ustanowienie szczepień obowiązkowych przeciw grypie w grupach podwyższonego ryzyka może definitywnie załatwić problem.
- Ludzie mają narzędzie, a nie korzystają z niego. Potem całe społeczeństwo z własnych podatków musi płacić za leczenie ciężkich następstw infekcji, z przeszczepami serca włącznie. Ja się na to nie godzę - mówi prof. Brydak.
Szczepionka nie zabezpieczy nas przed pandemią grypy, ale zabezpiecza przed prawdopodobieństwem powstania w naszym organizmie mieszanki genetycznej między wirusem ludzkim a wirusem ptasim, który będzie miał na dodatek cechy przenoszenia z człowieka na człowieka.
Prof. Lidia Brydak była jednym z uczestników dwudniowych warsztatów wakcynologicznych w Krakowie, podczas których specjaliści z różnych dziedzin mówili o szczepieniu pacjentów z niedoborami odporności. Podobnie jak ludzie zdrowi, wymagają oni profilaktyki zakażeń. Jednak czy, kiedy i jak szczepić, o tym musi już indywidualnie zdecydować lekarz prowadzący.
Pewne jest jedno: osoby z ciężkimi zaburzeniami odporności - chorzy z białaczką, chłoniakami, trwającym procesem nowotworowym, po przeszczepie szpiku i transplantacji narządów - nie powinny być szczepione żywymi szczepionkami bakteryjnymi ani wirusowymi, bo w tej grupie ryzyko rozwoju choroby zakaźnej jest bardzo wysokie. Choroby nowotworowe są jednak tylko okresowym przeciwwskazaniem do szczepień.
(E)
"Dziennik Polski" 2007-12-03
Autor: wa