Przejdź do treści
Przejdź do stopki

I Kongres Zagranicznych Badaczy Dziejów Polskich

Treść

Rozpoczęty wczoraj w Krakowie kongres potrwa jeszcze dzisiaj. Bierze w nim udział ponad 400 naukowców zajmujących się przeszłością, teraźniejszością i kulturą naszego kraju z 35 państw. Kongres rozpoczęła debata "Polityka historyczna - znaczenia i perspektywy". Wykład wprowadzający wygłosił prof. Władysław Bartoszewski. Zaczął od przypomnienia, że każdy kraj ma własne spojrzenie na dzieje. - Inna jest np. ocena Hiszpanów i Francuzów na okres napoleoński. Jednocześnie prof. Bartoszewski podkreślił, że z faktami nie powinno się dyskutować, choć często jest inaczej. Powołał się na wypowiedzi tych, którzy kwestionują ludobójstwo niemieckie w czasie II wojny światowej. - Taka logika prowadzi do absurdu, bo kierując się nią, trzeba byłoby powiedzieć, że np. franciszkanin Maksymilian Maria Kolbe umarł na grypę w obozie w Auschwitz. Jak mówił, zbrodnie stalinowskie do dziś nie zostały rozliczone przed sądami rosyjskimi. Narzekał też na historyczne myślenie, wskutek którego władze Rosji nakazały świętować swoim rodakom z okazji wypędzenia garnizonu polskiego z Rosji w 1612 r. Jednocześnie były minister spraw zagranicznych RP, więzień Auschwitz, powołując się na maksymę, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, powiedział: - My, Polacy, uważamy się za biednych, dlatego potrzebujemy przyjaciół wśród innych narodów. Ale bywa i tak, że mnie, Polaka, zaprasza się, abym wyjaśnił mechanizm przezwyciężania zaszłości w stosunkach... polsko-niemieckich. W tym celu zaprosili mnie Japończycy. Katrin Steffen, współpracowniczka Niemieckiego Instytutu Naukowego w Warszawie, zwróciła uwagę na to, że w jej kraju historia jest coraz bardziej odbierana w sposób emocjonalny. - Można to zauważyć np. w publikacji sag rodzinnych i historii o wypędzeniu. Idą one w kierunku ukazywania Niemców jako ofiar - przyznała. Podkreśliła jednak, że tego rodzaju prace nie są próbami negowania czy zamazywania dziejów. - Jest to raczej chęć mówienia o ofiarach gwałtów, bombardowań, tak aby stały się one częścią pamięci zbiorowej, bo jest to również część historii Niemiec w XX wieku - przekonywała Katrin Steffen. Zdaniem Roberta Traby, dyrektora Centrum Badań Historycznych PAN, współprzewodniczącego polsko-niemieckiej komisji podręcznikowej, największym niebezpieczeństwem dla polityki historycznej jest jej zawłaszczenie przez i na rzecz obecnie rządzących. Jan Raczyński, Rosjanin ze stowarzyszenia "Memoriał", stwierdził natomiast, że ideałem byłoby, gdyby historycy swój fach wykonywali rzetelnie, a politycy przyjmowali ich ustalenia i nie wykorzystywali tego do politycznych gier. - Rzeczywistość dalece odbiega od takiego założenia - przyznał Raczyński. (K.W.) "Dziennik Polski" 2007-06-29

Autor: wa