Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hospicjum potrzebuje pomocy

Treść

- mówi prof. Krzysztof Penderecki - Centrum Hospicyjne i Opiekuńczo-Lecznicze dla Dzieci im. Ojca Pio organizuje jutro o godz. 19.30 w kościele św. Katarzyny w Krakowie koncert charytatywny, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc nieuleczalnie chorym dzieciom. Dlaczego zdecydował się Pan wziąć udział w tym koncercie zatytułowanym "Tam, gdzie zawsze pachną fiołki"? - Bo jest to bardzo piękna inicjatywa, którą mocno popieram. Bardzo się cieszę, że biorę udział w tak wspaniałej akcji. - Nie pierwszy raz wspiera Pan akcje charytatywne. - Zdarzało się to już parokrotnie. Mam nadzieję, że inicjatywa Centrum Hospicyjnego nie okaże się jednorazowa. Z góry obiecuję, że w następnych odsłonach będę brał udział. Hospicjum potrzebuje pomocy, wsparcia, nie tylko finansowego, ale moralnego. Sądzę, że koncert temu dopomoże. - Być może Pana udział w tym koncercie, jak również innych wykonawców - Chóru Polskiego Radia w Krakowie, Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej "Fresco Sonare" pod batutą Moniki Bachowskiej, a także recytatorów: Doroty Segdy, Roberta Korzeniowskiego i Macieja Kuronia - przyciągnie do hospicjum przyszłych darczyńców. - Mam wielką nadzieję. - Panie Profesorze, na jutrzejszym koncercie zabrzmi różnorodna muzyka, od XVI wieku po kompozycje najnowsze. Koncert zainauguruje "Suita w dawnym stylu" Griega w wykonaniu młodych muzyków pod dyrekcją Moniki Bachowskiej. Następnie Pan przejmie batutę i usłyszymy utwory Góreckiego, Wacława z Szamotuł, Zieleńskiego, Fauré oraz Pańskie kompozycje. Czy to Pan wybrał repertuar? - Nie, dobór repertuaru jest wynikiem rozmów z wykonawcami i organizatorami. Tak się akurat składa, że jestem w tej chwili w trakcie tournée po Polsce z Chórem Polskiego Radia w Krakowie. Większość z utworów, które wykonamy w Krakowie, prezentujemy podczas wyjazdu. - W programie wieczoru znalazł się utwór na chór a cappella "Amen" Henryka Mikołaja Góreckiego. Nie pierwszy raz będzie Pan dyrygował muzyką tego twórcy. - Dyrygowałem tym utworem przynajmniej dziesięć razy, a może nawet i więcej. Tak się akurat składa, że szczególnie lubię chóralną twórczość Henryka. - Na koncercie zabrzmią dwa Pańskie utwory. Chóralna "Pieśń Cherubinów" to bardzo popularny Pański utwór... - ...który ostatnio jest bardzo często wykonywany, głównie w Rosji. Napisałem ten utwór na 60. urodziny mojego przyjaciela Mścisława Rostropowicza. Został on po raz pierwszy wykonały w Waszyngtonie, gdzie Rostropowicz był dyrektorem tamtejszej Orkiestry Symfonicznej. - Jutro zabrzmi także Pański "Benedictus". - Ten utwór napisałem po urodzeniu się mojej wnuczki Marysi i jest on w zamyśle fragmentem mszy dla dzieci, którą, mam nadzieję, skomponuję. W zamierzeniu będzie to msza dla dzieci i przez dzieci wykonywana, bo "Benedictus" napisałem z myślą o chórze dziecięcym lub chłopięcym. Będzie to msza małych rozmiarów. "Benedictus" trwa 4 czy 5 minut. Mam już naszkicowany "Sanctus", też nie powinien przekroczyć 5 minut. Cała msza będzie trwała około 12 minut, przez co nawet małe dziecko będzie mogło wysłuchać całości. - Kiedy msza będzie gotowa? - Nie wiem. Nie jest to utwór, który piszę na konkretne zamówienie i na konkretny termin. Pewnie dlatego powstaje wolno, niejako przy okazji innych utworów. Chciałbym jednak go napisać, bo poza muzyką teatralną z mojej młodości nie mam utworów dla dzieci. - Parę lat temu mówił Pan, iż zamierza napisać "Jasełka" dla dzieci. - Nie wiem dlaczego, ale ten pomysł się rozwiał. Zamierzam komponować, ale zawsze coś odciąga mnie od pracy. Dostaję inne zamówienia, muszę pisać na terminy. Tak odkładam i odkładam "Jasełka" i nie wiem, czy zdążę je napisać. Takich czekających zamierzonych utworów mam przynajmniej 10 albo nawet 15. Ale wszystkiego już nie zdążę napisać. - Pańska opera "Fedra" leży w szkicach od wielu lat. - Bardzo długo leży i bardzo chciałbym ją napisać. - Podczas jutrzejszego koncertu poprowadzi Pan nie tylko Chór Polskiego Radia w Krakowie, ale także Młodzieżową Orkiestrę Kameralną "Fresco Sonare", prezentując VII część "Requiem" Gabriela Fauré. Nie obawia się Pan pracy z młodymi i niedoświadczonymi muzykami? - Zupełnie nie. Bardzo często pracuję ze studenckimi zespołami. Uważam, że jest to szalenie potrzebne. Zazwyczaj prowadzę kilka koncertów rocznie z młodymi artystami, głównie w Ameryce, gdzie tego typu wieczory są bardzo popularne. - Po występie w Krakowie rusza Pan w dalszą trasę koncertową? - Na szczęście nie i mogę kilka dni spędzić w domu. Potem jadę do Cincinnati, gdzie odbędzie się prawykonanie mojego rozszerzonego "Koncertu fortepianowego", do którego dopisałem prawie dziewięć minut muzyki. Następnie ruszam z Orkiestrą i Chórem Teatru Wielkiego do Lwowa na wykonanie "Siedmiu bram Jerozolimy". A potem wracam do Krakowa i zabieram się do pisania. Jeszcze przed świętami muszę rozpocząć pracę nad "Koncertem na waltornię". - Jak zaprosiłby Pan mieszkańców Krakowa na jutrzejszy charytatywny koncert? - Inicjatywa tego koncertu jest piękna i potrzebna. Mam nadzieję, że publiczność dopisze, nie ze względu na wykonawców, bo tak naprawdę nie jest ważne, kto dyryguje, ale ze względu na tę wspaniałą i potrzebną akcję. Wierzę, że kościół św. Katarzyny będzie wypełniony publicznością. Rozmawiała: AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ "Dziennik Polski" 2007-11-14

Autor: wa