Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hokej na lodzie

Treść

ComArch Cracovia - KH Sanok 4-1 (0-0, 3-0, 1-1)

1-0 Kuc 29, 2-0 Csorich 31, 3-0 Witowski 37, 4-0 L. Laszkiewicz 48, 4-1 Radwański 49.

Sędziował Więckowski z Warszawy. Kary: Cracovia 18, KH Sanok 36 minut, w tym 10 minut Rąpała za niesportowe zachowanie. Widzów 600.

Cracovia: Radziszewski - Csorich, Kuc, D. Laszkiewicz, Słaboń, L. Laszkiewicz - Marcińczak, Dulęba, Drzewiecki, Pasiut, M. Piotrowski - Noworyta, Landowski, Hlouch, Badżo, Spirin - Czerny. S. Urban, Witowski, S. Kowalówka, Dubel.

KH Sanok: Zborowski (41 Kubalski) - Gurican, Demkowicz, Caban, Melihercik, Michał Radwański - Ćwikła, Sekac, Milan, Lauko, Mermer - Rąpała, Ciepły, Maciejko, Kostecki, Grzesik - Padiasek.

Piętnastka okazała się szczęśliwa dla Cracovii, pechowa dla sanoczan. Krakowianie, pokonując KH Sanok 4-1, zanotowali 15. z rzędu zwycięstwo. Goście, którzy przyjechali w skromnym, piętnastoosobowym składzie, wyjeżdżali z Krakowa bez punktu.

Dość długo, bo do 29 minuty utrzymywał się wynik 0-0. W pierwszej tercji sanoczanie grali bardzo agresywnie, uważnie w obronie, a krakowianie trochę ślamazarnie. I choć "Pasy" miały inicjatywę, raz grały nawet z przewagą dwóch zawodników, nie potrafiły pokonać dobrze broniącego Zborowskiego.

W drugiej tercji krakowianie przyspieszyli tempo akcji, a sanoczanom w miarę upływu czasu zaczęło brakować sił. Tym bardziej że sypały się na nich kary.

W 28 minucie, kiedy na ławce kar siedziało dwóch garczy z Sanoka, krakowianie dobrze rozegrali krążek i już po 14 sekundach Kuc potężnym strzałem pokonał Zborowskiego. Przez następne dwie minuty krakowianie nie wypuszczali z tercji obronnej rywali i ta nawałnica zakończyła się golem, po strzale z dystansu Csoricha przed bramką zmylił jeszcze Zborowskiego D. Laszkiewicz i krążek wpadł do siatki. Kto był strzelcem bramki? Zawodnicy ustalili, że jednak Csorich, bo D. Laszkiewicz przyznał się, że kijem krążka nie dotknął. Goście w tej tercji ograniczali się jedynie do obrony bramki, choć w 32 min po kontrze mieli świetną okazję, Grzesik jechał sam na Radziszewskiego, ale przegrał ten pojedynek. W 37 min było już 3-0, znowu "Pasy" wykorzystały grę w przewadze i po idealnym zagraniu S. Kowalówki Witowski przyłożył tylko kij i guma wpadła do siatki. W osiem minut "pasy" załatwiły rywala.

W ostatniej tercji krakowianie, bardziej pilnowali wyniku, niż myśleli o strzelaniu goli. W 48 min najlepszy gracz na tafli L. Laszkiewicz po indywidualnej akcji posłał krążek w samo okienko bramki Kubalskiego, który w 3. tercji zmienił Zborowskiego. W 50 min ambitni goście strzelili honorowego gola, uczynił to Michał Radwański.

Dobra gra Cracovii, ale tylko w drugiej tercji. Wczoraj wystarczyło to jednak na sanoczan. Od dłuższego czasu w wysokiej formie utrzymuje się bramkarz Radziszewski. Do gry wrócili po chorobie Czerny i Spirin, nie grał kontuzjowany w Oświęcimiu Cieślak.

Andrzej Stanowski

Gracz meczu

Leszek Laszkiewicz, Cracovia:

- Nie znudziło się nam jeszcze wygrywanie, cieszymy się z naszej serii, chcemy ją kontynuować, choć w najbliższym czasie czekają nas bardzo trudne mecze z Podhalem w Nowym Targu i z Tychami w Krakowie. W I tercji graliśmy za ospale, w przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba wziąć się do pracy, aby nie doszło do nerwowej końcówki.

Zdaniem trenerów

Rudolf Rohaczek, Cracovia:

- Mecz rozstrzygnął się w przewagach, to były kluczowe momenty spotkania. Sanok dobrze grał w defensywie, my mamy nadal problemy ze skutecznym rozgrywaniem krążka w strefie rywala. Obrońca Kłys wróci do gry za 10-14 dni.

Jozef Contofalsky, KH:

- Zagraliśmy dobrze w I i III tercji, źle w drugiej, kiedy to nasi zawodnicy w sposób niefrasobliwy, głupi łapali kary. Choćby Ciepły, dwa razy w krótkim czasie osłabiał zespół, będzie za to ukarany. Mamy bardzo skromną kadrę, tylko 15 zawodników, konieczne są wzmocnienia. Zborowski bronił bardzo dobrze, ale wprowadziłem Kubalskiego, bo chciałem zobaczyć, co potrafi.

Zwycięski karny Voznika

GKS Tychy - Wojas Podhale 2-3 po karnych (0-0, 0-0, 2-2)

1-0 Krzak 42, 1-1 Różański 45, 1-2 Różański 50, 2-2 Śmiełowski 58. Karnego wykorzystał Voznik Sędziował Meszyński (Warszawa). Kary: 29 - 10 min (w tym 2. min techniczne). Widzów 1000.

GKS: Sobecki - Mejka, Jakes, Proszkiewicz, Garbocz, Sarnik - Gonera, Śmiełowski, Wołkowicz, Justka, Gawlina - Piekarski, Sokół, Bagiński, Jakubik, Woźnica - Kotlorz, Majkowski, Matczak, Parzyszek, Krzak.

Wojas: Rajski - Sroka, Wilczek, Kacir, Różański, Z. Podlipni - B. Piotrowski, Łabuz, Batkiewicz, Łyszczarczyk, Sulka - Pospisil, Dutka, Bakrlik, Voznik, Baranyk.

Rzuty karne były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy w meczu mistrza Polski z wicemistrzem. W nich więcej szczęścia miały Szarotki i to one zainkasowały cenne wyjazdowe dwa punkty.

Oba zespoły spotkanie rozpoczęły bardzo asekuracyjnie i przez większość pierwszej tercji gra toczyła się w środku lodowiska. W 8 min bliski szczęścia był Sulka, ale nieczysto trafił w krążek i strzał był chybiony. Z kolei w 11 min z mocnym uderzeniem z linii niebieskiej Śmiełowskiego poradził sobie Rajski. Goli widzowie nie obejrzeli także w drugiej części tego spotkania.

Worek z bramkami rozwiązał się w ostatnich dwudziestu minutach. Najpierw w 42 min gola w swoim drugim meczu w po powrocie z Francji zdobył Sławomir Krzak po akcji z Adrianem Parzyszkiem. Górale odpowiedzieli jednak bardzo szybko, bo już dwie minuty później Marian Kacir obsłużył dokładnym podaniem Jarosława Różańskiego, który pewnie pokonał tyskiego golkipera.

Pięć minut później Szarotki wyszły na prowadzenie, a po raz drugi na listę strzelców wpisał się Różański, któremu tym razem asystował Łukasz Wilczek. Końcówka spotkania była niezwykle dramatyczna. Najpierw w 57 min Baranyk faulował wychodzącego na czystą pozycję Wołkowicza i arbiter podyktował rzut karny. Egzekwujący go Krzak w decydującym momencie zgubił jednak krążek. Chwilę później, kiedy zespoły grały czterech na czterech, szkoleniowiec gospodarzy wycofał z bramki Sobeckiego i Śmiełowski strzałem sprzed bramki doprowadził do wyrównania.

W dogrywce żadnej ze stron nie udało się już trafić do bramki i o zwycięstwie musiały rozstrzygnąć rzuty karne. W pierwszej serii pudłowali kolejno: Baranyk, Parzyszek, Kacir, Gonera, Różański, Piekarski. Druga seria rozpoczęła się z kolei od pudeł Parzyszka, Bakrlika oraz Bagińskiego, natomiast sposób na Sobeckiego znalazł Voznik i tym samym dał zwycięstwo góralom.

Tekst i fot.: (MZ)

Zdaniem trenera

Tadeusz Kalata (drugi trener Wojasa Podhala):

- Bardzo ciężkie spotkanie, ale najważniejsze, że zdobyliśmy dwa punkty. Zespół zagrał bardzo dobry mecz, w 100 procentach realizując przedmeczowe założenia taktyczne. Szkoda, że nie udało się utrzymać prowadzenia w normalnym czasie gry, ale generalnie możemy być zadowoleni.

Zerowa skuteczność

Zagłębie Sosnowiec - TH Unia Oświęcim 6-1 (2-0, 3-0, 1-1)

1-0 Luka 3, 2-0 Kotuła 8, 3-0 T. Da Costa 22, 4-0 Belica 27, 5-0 Jaros 28, 5-1 Modrzejewski 46, 6-1 Luka 60.

Sędziował Dzięciołowski (Bydgoszcz). Kary: 12 - 10 minut. Widzów 400.

Zagłębie: Jaworski - Kotuła, J. Rutkowski, Horny, Belica, Puzio - Labryga, Ślusarczyk, Klisiak, Zachariasz, Jaros, Gabryś, Holik - Luka, T. Da Costa, Bernat - Twardy, T. Kozłowski, M. Kozłowski.

TH Unia: Szałaśny - Hegegy, Flaszar, Buczek, Minarzik, Valusiak - Obstarczyk, Maj, Sękowski, Ryczko, Modrzejewski - R. Noworyta, Mortka, Rudnicki, Bernaś, Ziaja.

Młody zespół Unii, pozbawiony Połącarza i Szewczyka (są na zgrupowaniu kadry U-20), nie jest w stanie rozegrać dwóch z rzędu spotkań na wysokich obrotach. Dwa dni wcześniej uległ u siebie Stoczniowcowi 3-4, wczoraj w Sosnowcu nie mieli nic do powiedzenia.

W Sosnowcu bój z gospodarzami toczył oświęcimski bramkarz Piotr Szałaśny, który nie miał wsparcia ze strony kolegów. Robił, co mógł, ale nie był w stanie uchronić kolegów od porażki. Czasem sprzyjało mu szczęście, jak choćby w 22 min, kiedy Klisiak, po objechaniu bramki, starał się mu pod parkanami wepchnąć krążek do siatki, ale został on jakimś cudem zamrożony. Potem po strzale Klisiaka krążek po odbiciu się najpierw od poprzeczki, potem od pleców Szałaśnego, spadł przed linią bramkową (28 min).

Oświęcimska bramka została szybko odczarowana w tym meczu. Gospodarze potrzebowali kilkunastu sekund kary Sękowskiego, by po strzale Holika czający się przed Szałaśnym Luka zmienił lot krążka. Potem, po wygraniu wznowienia przez Hornego, krążek trafił na niebieską linię do Kotuły, a po jego uderzeniu Szałaśny był bezradny, krążek odbił się od łyżwy Hegegy'ego.

Jaworski był bezrobotny do 16 min, kiedy stanął sam w pojedynku z Buczkiem i go wygrał. Z kolei w 21 min inny z wiodących oświęcimskich Czechów Valusiak z boku podchodził Jaworskiego, ale po jego kąśliwym strzale krążek nie wpadł do siatki.

W 32 min oświęcimianie przez 30 s grali w podwójnej przewadze, ale po błędzie Obstarczyka (na niebieskiej nie opanował krążka) z kontrą ruszył T. Kozłowski, przegrywając pojedynek z Szałaśnym. Goście honorową bramkę zdobyli w ostatniej odsłonie, grając w... osłabieniu, a kilka okazji do zmiany wyniku miał jeszcze Buczek.

JERZY ZABORSKI

Zdaniem trenerów

Jarosław Morawiecki, Zagłębie:

- Może w Oświęcimiu dwukrotnie przegrywaliśmy, ale we własnej hali nie mieliśmy z Unią problemów.

Miroslav Doleżalik, Unia:

- Przyjeżdżając do Sosnowca nie miałem złudzeń, kto jest lepszy. Można przegrać, ale po walce. Tylko w ostatniej tercji chłopcy spełnili moje oczekiwania.

11 punktów przewagi

Rośnie przewaga Cracovii, która po 15. z rzędu zwycięstwie ma już 11 punktów przewagi nad GKS Tychy. Tyszanie w prestiżowym meczu ulegi u siebie, w karnych, Podhalu.

Polonia Bytom - TKH Toruń 2-4 (1-3, 1-0, 0-1). 0-1 Dołęga 3, 0-2 Marmurowicz 6, 1-2 Garbarczyk 7, 1-3 Musil 13, 2-3 - Kuźniecow 22, 2-4 Bomastek 58.

Stoczniowiec - Naprzód Janów 4-2 (1-1, 2-0, 1-1). 1-0 Smeja 11, 1-1 Gryc 19, 2-1 Rzeszutko 23, 3-1 Skutchan 24, 3-2 Jóźwik 55, 4-2 Jurasek 58.

1. Cracovia 29 69 120-58
2. GKS Tychy 29 58 103-71
3. Zagłębie 29 57 108-77
4. Stoczniowiec 29 56 106-84
5. Podhale 29 49 122-91
6. Naprzód 29 42 93-103
7. TKH T. 29 41 96-97
8. KH Sanok 29 30 87-108
9. Polonia 28 25 78-106
10. Unia 28 5 57-175

Mecze we wtorek: Podhale - Cracovia, Unia - Toruń, Sanok - Stoczniowiec, Polonia - Tychy, Naprzód - Zagłębie.

(as)

Dzień Czerkawskiego

Bardzo dobrze spisał się Mariusz Czerkawski w kolejnym meczu ligowym w Szwajcarii, jego zespół Rapperswil-Jona Lakers pokonał Kloten Flyers 3-2, a Polak zdobył dwa gole, miał jeszcze asystę.

Czerkawski zdobył w lidze 8 bramek, ma 21 asysty. Z dorobkiem 29 punktów sklasyfikowany jest na 10. miejscu. (as)
"Dziennik Polski" 2007-12-03

Autor: wa