Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Hall chce umyć ręce od nauczycielskich płac

Treść

O zatrudnieniu i pensjach nauczycieli decydować będą samorządy, a nie tak jak teraz dyrekcja szkoły i Ministerstwo Edukacji Narodowej. To kolejny pomysł resortu kierowanego przez minister Katarzynę Hall przedstawiony w założeniach projektu ustawy o statusie zawodowym nauczycieli. Przeciwko ograniczeniu Karty nauczyciela opowiadają się oświatowe związki zawodowe, bo może to doprowadzić do zmniejszenia płac w szkołach.
Status zawodowy nauczycieli regulowany jest przez Kartę nauczyciela z 1982 roku. Zdaniem MEN, z powodu kolejnych nowelizacji przepisy tej ustawy straciły spójność, a tym samym jako całość "nie są dostosowane do wyzwań rozwojowych stojących przed nowoczesną edukacją". Stąd też potrzeba zmian. Resort zastrzega, że nie chodzi mu o likwidację Karty nauczyciela, lecz - jak deklaruje rzecznik prasowy resortu Grzegorz Żurawski - o stworzenie "nowego, nowoczesnego, napisanego przejrzystym językiem dokumentu".
- Minister Edukacji Narodowej Katarzyna Hall podjęła decyzję o zainicjowaniu dialogu partnerów społecznych, dla których istotny jest status zawodowy nauczyciela - deklaruje Żurawski. W skład zespołu mieliby wejść przedstawiciele związków zawodowych, samorządów, środowisk oświatowych i naukowych oraz parlamentarzyści. Jak podkreśla MEN, członkowie zespołu mieliby decydować o tym, co miałoby się znaleźć w nowym dokumencie. - A o efektach będzie można porozmawiać za pół roku - ocenia Żurawski.
Na zmianę przepisów nie godzą się oświatowe związki zawodowe. Ich zdaniem, rząd chce doprowadzić do likwidacji Karty i stąd też pomysł nowego projektu ustawy. - Pomysł dotyczący likwidacji Karty nie jest czymś nowym. Minister Hall mówiła o tym już wcześniej. Teraz chodzi o wprowadzenie nowej ustawy, w której samorządy będą swobodnie decydować o zatrudnieniu nauczycieli i ich pensjach - wskazuje Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych.
W myśl przepisów Karty nauczyciela decyzję o zatrudnieniu nauczyciela podejmuje bezpośrednio dyrektor szkoły w porozumieniu z samorządem; wysokość wynagrodzenia - w zależności od stopnia awansu - określa w drodze rozporządzenia Minister Edukacji Narodowej w porozumieniu z resortem pracy i polityki społecznej. Płace podstawowe są więc ustawowo gwarantowane. Natomiast zgodnie z nowymi planami resortu o ich wysokości miałyby decydować samorządy, co zdaniem związków zawodowych rodzi niebezpieczeństwo uznaniowości. - Obawiamy się, że za dwa razy większą pracę otrzymamy mniejsze płace - komentuje Ryszard Proksa, przewodniczący zespołu płacowego Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Zapowiada, że jeżeli resort nie odstąpi od prac nad projektem, związek rozpocznie ogólnopolską akcję protestacyjną. Na porozumienie liczy wciąż szef nauczycielskiej "Solidarności" Stefan Kubowicz. - Początkowo wyglądało na to, że ministerstwo chce zlikwidować Kartę - na to nie ma naszej zgody, to kodeks pracy dla nauczycieli i układ zbiorowy; teraz wydaje się, że resort łagodnieje. Zobaczymy, co dalej - zaznaczył Kubowicz. Przeciwny nowym rozwiązaniom jest też Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Likwidacji Karty, która dziś jest jedynym zbiorowym układem pracy i płacy, obawiają się sami nauczyciele. - Jej zapisy dawały minimum bezpieczeństwa socjalnego. Zgodnie z tym, co proponuje MEN, wytworzy się sytuacja, w której nauczyciel będzie się czuł zagrożony. Automatycznie wytworzą się podgrupy nauczycielskie, które będą oceniane wedle tego, czy będą one zatrudnione w szkołach elitarnych czy też słabych. Czy rządzącym chodzi o skłócenie naszej grupy zawodowej? - pyta Małgorzata Sagan, polonistka i doradca metodyczny z Gimnazjum nr 16 im. Fryderyka Chopina w Lublinie. Same samorządy do zmian bynajmniej się nie spieszą. Obawiają się nałożenia na nie nowych kosztownych obowiązków.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-03-25

Autor: jc