Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gudzowaty sugeruje, że Rosjanie skupują akcje PGNiG

Treść

Porozumieniem zakończyły się negocjacje pomiędzy PGNiG i Gazpromem w sprawie dostaw gazu do Polski. Za przedłużenie kontraktu gazowego i zwiększenie dostaw strona rosyjska może przejąć faktyczną władzę nad EuRoPol GAZ, spółką kontrolującą polski odcinek gazociągu jamalskiego.
Zwiększenie dostaw do Polski gazu z Rosji, kontrakt gazowy przedłużony do 2037 roku i nowe zasady zarządzania spółką EuRoPol GAZ SA i jej polityki taryfowej - to wyniki zakończonych właśnie negocjacji pomiędzy Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG) a rosyjskim Gazpromem. W moskiewskich negocjacjach obu spółek uczestniczyli wicepremier Waldemar Pawlak oraz rosyjski minister ds. energii Siergiej Szmatko.
"Wypracowane podczas rozmów uzgodnienia wejdą w życie po podpisaniu przez Rzeczpospolitą Polską i Federację Rosyjską odpowiednich dokumentów na szczeblu rządowym" - podało PGNiG w komunikacie.
Konieczność wynegocjowania większych dostaw gazu dla Polski związana jest z wygaśnięciem w 2010 r. kontraktu z rosyjsko-ukraińską spółką RosUkrEnergo (RUE) i faktem, że już od początku tego roku spółka przestała dostarczać Polsce gaz. Dostawy surowca z Rosji realizowane są na podstawie międzyrządowego polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 r. oraz kontraktu jamalskiego zawartego pomiędzy PGNiG i Gazpromem, który miał obowiązywać do 2022 roku.
PGNiG i Gazprom - podobno pod naciskiem strony rosyjskiej - uzgodniły, że będą zmierzać do zapewnienia sobie równych 50-procentowych udziałów w EuRoPol GAZ, spółce zajmującej się eksploatacją polskiego odcinka gazociągu jamalskiego. Obecnie obie strony mają po 48 proc. udziałów, a pozostałe 4 proc. należy do spółki Gas-Trading, w której oprócz Gazpromu i PGNiG posiada udziały, i to niemałe - ponad 36 proc., Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. Niewykluczone więc, że za pomyślny wynik rozmów gazowych zapłaci właśnie Gudzowaty, jeśli potentaci z obu stron zechcą go wyeliminować z interesu.
Wiadomość o porozumieniu Polski i Rosji zastała Gudzowatego w Waszyngtonie.
"To oznacza jeden do zera dla Rosji (...). Przecież Gazprom i PGNiG mieli po równo, po 48 proc., reszta - 4 proc. przynależało Gas-Tradingowi. W Gas-Tradingu był także Gazprom i PGNiG, był także Węglokoks i Wintershall, no i rzecz jasna Bartimpex, albo raczej Aleksander Gudzowaty. Widać o niego ta cała awantura" - komentuje Gudzowaty na swoim blogu. Według niego, porozumienie polsko-rosyjskie sprowadza się do tego, że za zwiększenie dostaw gazu do Polski Rosjanie "dostaną 2 procent na czysto".
- Ocena, czy porozumienie gazowe jest sukcesem, czy porażką, zależy od tego, czy polscy negocjatorzy, uzgadniając podział EuRoPol GAZ fifty-fifty, dokonali zmian w statucie - mówi ekspert, zastrzegając anonimowość. - Statut spółki mówi, że przewodniczącym rady nadzorczej jest Rosjanin. Głos przewodniczącego w razie równości głosów jest rozstrzygający. Dopóki zasiadają w radzie przedstawiciel strony polskiej, rosyjskiej i Aleksander Gudzowaty jako przedstawiciel Gas-Trading, nigdy nie ma równości głosów. Jeśli natomiast wyeliminujemy Gudzowatego, decydować będzie zawsze strona rosyjska. To faktyczne oddanie kontroli nad EuRoPol GAZ stronie rosyjskiej - tłumaczy ekspert. I dodaje, iż jest niemal pewny, że tak się właśnie stało.
Przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki Wojciech Jasiński (PiS) zapowiedział zwołanie w przyszłym tygodniu posiedzenia komisji, na które zostanie wezwany wicepremier Waldemar Pawlak w celu poinformowania o przebiegu negocjacji z Rosjanami.
"Jakie plany maja Rosjanie?" - zastanawia się Gudzowaty na blogu. "Podejrzewam, że chodzi o przejęcie całego EuRoPolGAZU. Jak to zrobić? To proste. Trzeba przejąć PGNiG. To już nie jest państwowa firma, a spółka akcyjna z udziałem pracowników PGNiG. Ktoś po cichu skupuje te akcje" - pisze Gudzowaty. Rzeczywiście, bez trudu można znaleźć w internecie ogłoszenie o skupie akcji PGNiG. Płatne gotówką, dostawa do klienta. Jako kontakt podany jest tylko numer telefonu. "Posiadamy wieloletnie doświadczenie" - zapewnia skupujący.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-10-31

Autor: wa