Gry sądowe
Treść
Dzierżawca, który jest winny gminie miliony złotych, udowadnia że wykorzystując przepisy, można w Polsce latami ciągnąć proces. Od blisko trzech lat gmina Kraków nie może odzyskać atrakcyjnego terenu przy głównej drodze wylotowej do Katowic. Zalegający z czynszem na kilka milionów złotych dzierżawca motelu Krak, wykorzystując prawo, skutecznie się broni. Wnioskuje np. o wyłączenie z jego spraw wszystkich sędziów krakowskich, a to wydłuża procesy. Zainteresował się tym minister sprawiedliwości.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wypowiedział spółce Forte umowę dzierżawy Kraka w połowie września 2004 r. Ponieważ kierowana przez Wacława Stechnija firma nie spłaciła należności, prezydent zagroził sądową egzekucją długu i eksmisją. W odpowiedzi prezes Stechnij skierował do sądu pozew o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne. Sąd rozpatruje go wraz z kontrpozwem miasta o wydanie nieruchomości.
- Pan Stechnij robi wszystko, żeby sprawę odwlec - uważa pełnomocnik prezydenta prof. Andrzej Oklejak. Wyjaśnia, że normalnie taki proces kończy się po najwyżej dwóch rozprawach. A ten ciągnie się trzeci rok.
Wśród zagrywek prawnych prezesa Forte znalazło się m.in. wypowiedzenie pełnomocnictwa adwokatowi oraz złożenie wniosku o wyłączenie sędziego. Kiedy ten ostatni został oddalony (co, oczywiście, trwało), Stechnij złożył kolejny: o wyłączenie wszystkich sędziów okręgu krakowskiego. A jest ich ponad 150.
Było to blisko rok temu. Prof. Oklejak wyrażał wówczas nadzieję, że sąd wyższej instancji nie pozwoli na gry prawne służące przedłużaniu procesu. Rzeczywiście - Sąd Apelacyjny szybko oddalił wniosek Stechnija. Ale ten ponownie się odwołał. Sprawą zajął się Sąd Najwyższy: po kolejnych tygodniach uchylił postanowienie Sądu Apelacyjnego z przyczyn formalnych.
- Sąd Apelacyjny zebrał od wszystkich sędziów w okręgu oświadczenia dotyczące ewentualnych związków z panem Stechnijem i w oparciu o nie oddalił wniosek Forte. Ale Sąd Najwyższy zauważył, że wśród owych z górą stu pięćdziesięciu oświadczeń - są dwa, z których wynika, że ich autorzy lub ich bliscy mieli jakiś związek z panem Stechnijem, bo np. ktoś tam pracował w spółce Forte. SN uznał, że - choć decyzja Sądu Apelacyjnego o oddaleniu wniosku pana Stechnija jest merytorycznie słuszna, to z tej przyczyny trzeba ją uchylić. Sąd Apelacyjny winien wyłączyć owych dwóch sędziów z orzekania w sprawie Forte - mówi prof. Oklejak.
Sąd Apelacyjny zastosował się do zalecenia Sądu Najwyższego i w zeszłym miesiącu ponownie oddalił wniosek Wacława Stechnija o wyłączenie wszystkich sędziów, wyłączając wspomnianą dwójkę. Stechnij znowu się zażalił.
- Myślałem, że kolejne rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego zapadnie w ciągu miesiąca, ale sąd chwilowo nie ma akt sprawy - mówi pełnomocnik gminy.
Problemem zainteresował się - jak się dowiadujemy - minister sprawiedliwości. Dokumentacja konfliktu jest teraz analizowana przez pracowników resortu.
Część sędziów ma nadzieję, że sprawa Forte zwróci uwagę na konieczność zmiany niektórych artykułów - obowiązującego od 42 lat - kodeksu postępowania cywilnego, zwłaszcza tych, które mówią o wyłączaniu sędziów (art. 48-54). Problem dotyczy zwłaszcza art. 53 zgodnie z którym sąd, oddalając wniosek o wyłączenie sędziego, karał grzywną osobę wnioskującą w złej wierze. W 2002 r. Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją. Teraz art. 53 mówi m.in. o odrzuceniu "wniosku oczywiście bezzasadnego" - i nie przewiduje żadnych sankcji wobec osób składających wnioski w złej wierze.
TK tłumaczył, że nie można stwarzać sytuacji prawnej, w której obywatel - z obawy przed sankcjami karnymi - może rezygnować ze składania wniosków nawet wtedy, gdy są one w pełni uzasadnione. Zdaniem TK, byłoby to "sprzeczne z konstytucyjnym prawem do bezstronnego sądu".
- A ja uważam, że uchylony przez TK art. 53 był dobry. Trzeba by przywrócić jakieś sankcje wobec stron zgłaszających podobne wnioski w celu przeciągania procesów - mówi Waldemar Żurek, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego ds. cywilnych. Tłumaczy, że ludzie dość powszechnie nadużywają przepisów o wyłączeniu.
- Wnioski w tej sprawie są w 95 procentach subiektywne. Dotyczy to zwłaszcza stron, którym zależy na przedłużeniu procesu. Wprawdzie sądy to ograniczają, żądając solidnego uzasadnienia wniosków, ale z drugiej strony chcą uniknąć posądzeń o stronniczość... - mówi Waldemar Żurek, który pełni również funkcję rzecznika Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, dążącego m.in. do usprawnienia pracy sądów.
W obecnym stanie prawnym bywa, że sędziom trudno wypełnić zalecenie art. 6 kpc: "Sąd powinien przeciwdziałać przewlekaniu sprawy i dążyć do tego, by rozsytrzygnięcie nastąpiło na pierwszym posiedzeniu (...)". Przykład Forte jest aż nadto wymowny. Ujawnia też inne prawne absurdy.
- Ponad 150 sędziów musiało złożyć oświadczenia w sprawie Forte, a przecież większość z nich orzeka w sądach i wydziałach, które nigdy nie zajmowały się i nie będą zajmować panem Stechnijem, jego spółką i toczonymi przez nią sporami - mówi prof. Andrzej Oklejak dodając, że szary obywatel ma prawo zapytać o sens całej tej procedury. Oraz o jej koszty.
Krakowscy urzędnicy twierdzą, że nie mogą egzekwować należności Forte wobec gminy, bo spółka nie ma pieniędzy, ani majątku. Więc i za ciągnący się proces zapłacą zapewne podatnicy.
ZBIGNIEW BARTUŚ
Autor: ea