Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Grupa B

Treść

Jesteśmy mocni, możemy wygrać z każdym - nieco buńczucznie zapowiadał przed mistrzostwami prowadzący Chorwatów Slaven Bilic. W niedzielę, walcząc przeciw Austrii, jego podopieczni nie zachwycili, wczoraj w potyczce z Niemcami już tak. Zagrali znakomicie, rozbili rywala 2:1 - i potwierdzili wielkie aspiracje. Od początku meczu na boisku rozgorzała twarda, męska walka. Obie drużyny próbowały narzucić swój styl gry i z biegiem czasu sztuka ta udawała się niezwykle zmotywowanym Chorwatom. Podopieczni Bilica grali niezwykle ofiarnie, próbowali różnymi sposobami rozmontować niepewną i chaotyczną obronę rywala. Obserwując poczynania niemieckich defensorów, można było tylko żałować, że kilka dni wcześniej tej odwagi i umiejętności podjęcia ryzyka zabrakło naszym reprezentantom. Badanie sił trwało wczoraj dość długo, aż do 24. minuty, gdy zupełnie niespodziewanie, z niczego, Chorwaci zdobyli bramkę. Koszmarny błąd popełnił w tej sytuacji Marcel Jansen, który mógł spokojnie wybić piłkę dośrodkowaną z lewej strony - czekał jednak nie wiadomo na co i nagle zza jego pleców wyskoczył Darijo Srna - po chwili w sektorach zajmowanych przez żywiołowych chorwackich kibiców wybuchła ogromna radość. Chwilę później mógł co prawda wyrównać Mario Gomez (nie trafił głową w bramkę w dobrej sytuacji), ale to była jedna z nielicznych udanych akcji Niemców. Podopieczni Bilica przeważali, byli lepsi, wyraźnie górując wyszkoleniem technicznym i zaangażowaniem. Chorwatom z łatwością przychodziło konstruowanie ładnych, pomysłowych akcji, Niemcy chwilami byli bezradni. W 30. minucie powinno być 2:0 - w świetnej sytuacji, na 11. metrze na wprost bramki Jensa Lehmanna znalazł się Niko Kranjcar, ale fatalnie przestrzelił. W odpowiedzi pięknie przymierzył z rzutu wolnego Michael Ballack, ale równie udanie interweniował Stipe Pletikosa. Po kolejnych kilku minutach blisko szczęścia był Per Mertesacker, piłka po jego uderzeniu poszybowała ponad poprzeczką. Końcówka pierwszej połowy należała do piłkarzy z Bałkanów - blisko powodzenia byli Kranjcar i Srna, ale wynik się nie zmienił. Po przerwie Niemcy ruszyli do odrabiania strat, ale nie potrafili znaleźć sposobu na rywali. Przyczajeni Chorwaci ograniczyli się do kontr, ale jakich! Ładnie strzelał Luca Modric - bronił Lehmann. W 62. minucie był jednak bezradny - z prawej strony zagrywał Ivan Rakitic, piłka zeszła mu z nogi, ale tak szczęśliwie, że poleciała w stronę niemieckiej bramki - najpierw trafiła w słupek, ale po chwili dopadł do niej Ivica Olic i było 2:0. Kilka minut później mógł podwyższyć Kranjcar, Niemców uratował Lehmann. W 79. minucie gol padł, ale dla podopiecznych Joachima Loewa - piłka w dość przypadkowy sposób trafiła do Lukasa Podolskiego, a ten pięknym strzałem z woleja pokonał Stipe Pletikosę. Na więcej Niemców nie było jednak stać, w końcówce mogli jeszcze stracić kolejną bramkę, a stracili Bastiana Schweinsteigera, który ujrzał czerwoną kartkę za odepchnięcie rywala. Chorwacja wygrała jak najbardziej zasłużenie, była zespołem zdecydowanie lepszym - a przy tym bardziej chciała wygrać. Pisk Chorwacja - Niemcy 2:1 (1:0) Bramki: Darijo Srna (23.), Ivica Olic (62.) - Lukas Podolski (79.). Żółte kartki: Darijo Srna, Josip Simunic, Jerko Leko, Luka Modric - Michael Ballack, Jens Lehmann. Czerwona kartka: Bastian Schweinsteiger. Sędziował: Frank De Bleeckere (Belgia). Chorwacja: Pletikosa - Corluka, Robert Kovac, Simunic, Pranjic - Srna (80. Leko), Niko Kovac, Modric, Kranjcar (85. Knezevic) - Rakitic, Olic (73. Petric). Niemcy: Lehmann - Lahm, Mertesacker, Metzelder, Jansen (46. Odonkor) - Fritz (82. Kuranyi), Ballack, Podolski - Klose, Gomez (65. Schweinsteiger). "Nasz Dziennik" 2008-06-13

Autor: wa