Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Graczyk świadczy przeciw Wałęsie

Treść

Z dr. Piotrem Gontarczykiem z Instytutu Pamięci Narodowej rozmawia Zenon Baranowski Lech Wałęsa wskazuje, że zeznania Edwarda Graczyka są korzystne dla niego, Pański kolega, dr Sławomir Cenckiewicz, że wręcz przeciwnie - potwierdzają one to, co jest zawarte w książce "SB a Lech Wałęsa". Jak to jest? - Sprawa ma przede wszystkim wymiar medialny. Pan prezydent i jego otoczenie bardzo nagłośnili zeznania Graczyka, mówiąc, że oto mamy rozstrzygający dowód na jego niewinność. Jednak jest dokładnie na odwrót, ponieważ to, co powiedział były esbek, świadczy na niekorzyść Wałęsy. Jeżeli on wyciąga z tego jakieś pozytywne dla siebie wnioski, to jest to przejaw kazuistyki. Graczyk, w sposób charakterystyczny dla ludzi z SB, usiłuje kryć swoje źródła, ale robi to wybitnie nieudolnie. Na przykład próbuje wytłumaczyć, że 1500 zł, które wypłacił Lechowi Wałęsie, było zwrotem kosztów w związku ze spotkaniem z Edwardem Gierkiem. Wałęsa dezawuuje to, wskazując, że to spotkanie odbyło się w Gdańsku. Wszystko się zgadza, tylko że dokumenty wskazują na to, iż te pieniądze Wałęsa wziął nie na pokrycie kosztów wyjazdu, lecz jako wynagrodzenie TW. Co jeszcze świadczy na niekorzyść Wałęsy? - Graczyk w tym zeznaniu potwierdził, że odbywał spotkania, i potwierdził wiarygodność co najmniej jednego lub dwóch bardzo ważnych dokumentów w sprawie Wałęsy. Potwierdził autentyczność dokumentów, które zachowały się do dzisiaj jedynie w postaci kserokopii, w tym m.in. pokwitowania przyjęcia pieniędzy przez TW "Bolka". Były prezydent powołuje się na to, że Graczyk powiedział, iż nic nie wie o rejestracji Wałęsy jako TW... - W świetle dokumentów, które są opublikowane w naszej książce, i świetle innych fragmentów zeznań Graczyka jest to całkowicie niewiarygodne stwierdzenie. Przecież potwierdził on autentyczność dokumentu, w którym wypłaca 1500 zł TW "Bolkowi". Ponadto dokumenty archiwalne wskazują, że Graczyk sporządzał notatki w oparciu o relacje uzyskane od TW "Bolka". Graczyk potwierdza, że TW "Bolek" to Lech Wałęsa. - Te sprzeczności to efekt taktyki, którą przyjął Graczyk, z jednej strony nie chcąc obciążać Wałęsy, z drugiej strony obawiając się wyciągnięcia wobec niego konsekwencji prawnych za rzekome fałszowanie dokumentów. Protokół przesłuchania liczy raptem półtorej strony. Czy można było uzyskać więcej informacji od Graczyka, czy to jest tak, że prokuratorzy w zadawanych pytaniach są ograniczeni zakresem prowadzonego śledztwa? - Dokładnie tak. To, jakie pytania zostały zadane Graczykowi w czasie takiego przesłuchania, jest tylko i wyłącznie pochodną tego, czego dotyczy śledztwo. A dotyczy ono próby kolportowania i próby kompromitowania Wałęsy w latach 80. Kogo należy obwiniać w sprawie sfałszowania informacji o śmierci Edwarda Graczyka: autorów książki, Sąd Lustracyjny czy może UOP, który miał przesłać do sądu informacje o jego rzekomej śmierci? - To sąd miał możliwości techniczne i aparat państwowy do swojej dyspozycji, aby znaleźć Graczyka. My dysponowaliśmy urzędowym dokumentem w postaci wyroku, w którym stwierdzono, że on nie żyje. Co do ewentualnej roli UOP w tej sprawie, to dopóki nie zobaczę dokumentów to potwierdzających, to wstrzymam się z opinią, ponieważ na razie jedynym źródłem na ten temat jest opinia rzecznika sądu apelacyjnego pani Barbary Trębskiej, która bez dokumentów nie powinna być traktowana jako do końca wiarygodna. Normalną praktyką sądową jest to, że sąd bezpośrednio uzyskuje informacje, a nie za pośrednictwem np. służb... - Tak by było w sytuacji, gdyby sprawy lustracyjne prowadzono w normalnym trybie. Wówczas sąd miałby czas, aby uzyskać dokładne informacje z UOP i sprawdzić je w systemie PESEL. Natomiast według mojej wiedzy, w sprawach lustracyjnych prezydenckich, gdzie były bardzo krótkie terminy, upraszczano te procedury. Sąd poszedł więc na skróty? - Mógł dostać tę informację od rzecznika interesu publicznego, mógł też zwrócić się do innych organów o szybkie sprawdzenie Graczyka. Gdzieś tutaj ktoś popełnił nieumyślny błąd i moim zdaniem, dopóki nie zobaczę mocnych dowodów, to nie jestem przekonany, że zrobił to UOP. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-12-03

Autor: wa