Przejdź do treści
Przejdź do stopki

GENIUSZ KOBIETY

Treść

Chrześcijanin, aby zrozumieć, kim jest kobieta, niemal instynktownie zwraca myśl do Maryi Niepokalanej, Dziewicy i Matki. Do Niej zwracał się Pierre Teilhard de Chardin w liście z 8 grudnia 1916 r., pisanym do kuzynki Margherity: "Niepokalane Poczęcie jest dla mnie świętem Działania nieruchomego, to znaczy takiego, które dokonuje się poprzez proste przekazanie energii Bożej za naszym pośrednictwem. Czystość - wbrew pozorom - jest cnotą ze swej istoty czynną, ponieważ koncentruje Boga w nas, a nas na tych, którzy są wystawieni na nasz wpływ. W Maryi wszystkie formy niższej i niespokojnej aktywności znikają w tej jedynej i świetlanej funkcji przyciągania Boga, przyjęcia Go i pozwolenia Mu przejść. Aby osiągnąć ten sposób i ten stopień działania, Święta Dziewica musiała otrzymać swój byt w samym łonie Łaski. (...) Niech Ona da ci trochę, w taki sposób skutecznej, swojej przejrzystości działania Bożego"

. Wcześniej, w sierpniu tego samego roku, do tej samej adresatki pisał: "Pewien rodzaj emancypacji, całkowicie pożądanej, kobiety może zrealizować się bez maskulinizowania jej, a przede wszystkim bez odbierania jej charakteru mocy oświecającej i idealizującej, którą ona urzeczywistnia przez proste działanie obecności i - by tak rzec - w stanie spoczynku. Stara koncepcja francuska, która stawiała ją poza zgiełkiem i prozą działania, jest - moim zdaniem - najwymowniejsza; trzeba ją chronić, chociaż odmładzając ją". W końcu mógł Teilhard de Chardin napisać: "Jest prawie tajemniczym prawem natury, że wielka figura kobieca, nieco ukryta, jest mocno zrozumiała obok wielkiego mężczyzny".
Gertrude von Le Fort nie znała tego, co pisał francuski jezuita, publikując w 1934 r. swoje słynne dzieło "Wieczna kobieta". Wyraża taką samą ideę przewodnią w odniesieniu do powołania kobiecego, to znaczy koncepcję kobiety "w czasie" i "poza czasem" jako "współpracownicy" mężczyzny (nie "pomocnicy" ani nie "zastępczyni") w opatrznościowej ekonomii historii ludzkiej, w którą wpisuje się wraz ze swoją specyficzną misją. Jest symptomatyczne, że dla ukazania swojej koncepcji wiele uwagi poświęca symbolice "welonu": welonu dziewicy, welonu żony, welonu macierzyńskiego poczęcia i zrodzenia. Dziewicą, żoną i matką jest Maryja; dziewicą, żoną i matką jest Kościół. W pewnym sensie dziewicą, żoną i matką jest ziemia, ciemne łono, przyjmujące ziarno oraz zapładniające je i przekazujące życie.
W epokach, w których kobieta się odkrywa, przestaje być obrazem i symbolem swojej misji; odsłaniając się, przestaje być twórczynią równowagi, filarem najwyższych wartości kultury i cywilizacji, inspiracją dla działania męskiego, czyli "narzędziem", dzięki któremu stwórcza moc Boża objawia się i rozprzestrzenia w świecie w tajemnicy rodzenia do życia zarówno ciała, jak i ducha. Nie jest to fantazja psychologiczna, poetycka intuicja na temat kondycji kobiecej czy też odrealniona wizja przeznaczenia kobiety w świecie. Takich wzniosłych rysów kobiety dostarczają już postacie kobiet ze świata pogańskiego: czysta i wierna żona Penelopa, czekająca wytrwale na męża; Niobe - czuła matka, skamieniała z rozpaczy po stracie dzieci; słodka i piękna Andromacha, szlachetna w nieszczęściu i uśmiechająca się przez łzy; kobiety w pełni realne - Lukrecja, Klelia, Virginia; Kornelia - matka Grakchów, jedna z najzdolniejszych i najbardziej wykształconych Rzymianek; westalki - Oktawia, Tuza, Aria.

Tajemnica Maryi - tajemnica kobiety
Pomijając te rozmaite przykłady, które mają nam wciąż wiele do powiedzenia, spróbujmy wskazać na profetyczną obecność wiecznej Kobiety jako będącej odbiciem Maryi, dziewicy-oblubienicy-matki, w akcie przyjęcia i ofiarowania się na zrodzenie: "Oto ja, służebnica Pańska". To Ona ofiaruje się jako oblubienica, czyli współpracownica, jako dziewica, czyli stworzenie na pozór niepłodne, ale najczystsza jako matka, ponieważ zarówno oblubienica, jak i dziewica są w Maryi tylko wysublimowanymi aspektami tej samej matki. Tajemnica Maryi przedziwnie streszcza tajemnicę kobiety, a tajemnica każdej kobiety jakoś odzwierciedla tajemnicę Maryi.
Judaizm i chrześcijaństwo w wielkim stopniu przyczyniły się do poznania osobowości kobiecej. Historia ludzka jest jakby zawieszona na rzeczywistości i postawie dwóch kobiet - Ewy i Maryi. Najstarsza teologia widziała w pierwszej z nich kobietę upadku i zatracenia, a w drugiej kobietę nadziei i zbawienia. Izrael znał liczne wielkie i wyjątkowe kobiety. Kościół czci święte: Katarzynę ze Sieny, Joannę d’Arc, Teresę od Jezusa itd. W Maryi zarówno starotestamentowe, jak i nowotestamentowe kobiety mają swój typ, archetyp i wzór. W Niej kontemplujemy to, czym była kobieta w pierwotnym zamyśle zbawienia przed grzechem. Maryja jest nową Ewą, pierwszą z odkupionych, kobietą wieczną, ziemskim obrazem miłości Bożej. "Magnificat" jest odpowiedzią Maryi na ewangeliczne pozdrowienie: "Błogosławiona między niewiastami". Maryja jest nie tylko wzorem, na który powinna patrzeć kobieta, lecz wcieleniem stworzenia kobiecego.

Misja kobiecości macierzyńskiej
Chrześcijańskie oblicze kobiety może więc i powinno odzwierciedlać w codziennym życiu oblicze Maryi, które ukazuje Ewangelia za pośrednictwem wydarzeń-tajemnic: Nazaret, Betlejem, Jerozolima, Kana Galilejska, ścieżki Judei i Galilei, Kalwaria, Wieczernik, służba Jezusowi, Synowi Bożemu i Synowi Człowieczemu, oraz służba całej ludzkości przyjętej przez Słowo i Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Ideał Madonny, Dziewicy-Matki, współdziałającej w tajemnicy wcielenia i odkupienia, jak i w tajemnicy Kościoła, pobudza każdą kobietę do współpracy z mężczyzną (jak pobudza Kościół do współpracy z Chrystusem) w hierarchii wartości cielesnych i duchowych, w szacunku dla jej fizjonomii, w uznaniu i docenieniu jej działania i godności osobowej, jak również jej miejsca w rodzinie oraz w równości praw, które wynikają z tożsamości z mężczyzną na poziomie ontologicznym, moralnym i religijnym, społecznym i prawnym, zawsze jednak uwzględniając jej odrębną misję jako siostry, żony i matki. Nie można oczywiście - nie zdradzając jej przeznaczenia kosmicznego, ludzkiego i chrześcijańskiego, zredukować kobiety do "funkcji biologicznej", jako żony i matki, do "nieodzownej służącej" w domu, a tym bardziej do zmaskulinizowania jej - alienować jej i odrzucać jej "płciowości", która jest znakiem pełnej miłości i wzajemnego obdarowania jednej osoby przez drugą, jeszcze zanim Jezus włączył ją sakramentalnie w relacje swojej miłości do Kościoła. Jeśli traktuje się kobietę - pod względem płciowym, uczuciowym lub estetycznym - jako przedmiot i narzędzie mężczyzny, jego przyjemności lub jego pasji, bądź też gdy zamyka się ją w cichym kręgu ogniska domowego w funkcji wyłącznie służebnej, to ignoruje się lub pomniejsza współnaturalną dla niej misję - misję kobiecości macierzyńskiej, która ją wyróżnia i przesądza o jej duchowości.

Prawdziwe znaczenie
Analizując sytuację kobiety w społeczeństwie współczesnym, szybko zdajemy sobie sprawę, że rzadko uwzględnia się jej prawdziwe znaczenie jako współpracownicy, towarzyszki i pomocy mężczyzny. Dzieło dehumanizacji i dechrystianizacji dotykające mężczyznę przeszło na kobietę, która przez długi czas traktowana idealnie, wierna zachowawczyni pobożności, a więc równowagi religijnej mężczyzny, jest stopniowo degenerowana, materializowana i pomniejszana w jej misji przekazicielki dziedzictwa chrześcijańskiego. Kobieta jest przemożnie wciągana w zlaicyzowany świat mężczyzny, reprezentując element rozkładu rodziny w jej istotnych prerogatywach żony i matki. Z powodu degradacji uczuć racjonalności i religijności w mężczyźnie szacunek dla kobiety został zastąpiony przez pasję, miłość została zastąpiona przez egoistyczną przyjemność, wspólnota uczuć została zastąpiona przez koegzystencję opartą na instynkcie i interesie. Anarchiczny materializm degraduje dziewczynę przez uwiedzenie, kobietę przez prostytucję, żonę drugiego przez cudzołóstwo, a w końcu własną żonę przez złe korzystanie z małżeństwa. Nie brakuje - i nigdy nie brakowało - "reformatorów" moralności, którzy usiłują zastąpić imperatywy, regulujące życie płciowe i miłość człowieka, teoriami opartymi na przejściowych i ułudnych doświadczeniach zmysłów. Jednak wiemy dobrze - i każdego dnia doświadczamy tego coraz bardziej - do jakiej dekadencji ducha i jak głębokiego zepsucia prowadzi materializm płciowy oraz jakiej deprawacji i jakiemu nieporządkowi sprzyja moralność "wyzwolenia" erotyzmu i pasji, czyli libertynizm.

Gdy upada kobieta, upada naród
Nie wydaje się pozbawione sensu stwierdzenie: "Mężczyźni ustanawiają prawa, kobiety tworzą obyczaje" (bp G. de Ségur). Jednak rozbicie porządku i ducha praw sprawia, że także obyczaje upadają. Do ich obrony nie wystarczy kobiece tworzenie klimatu, atmosfery, tkanki uczuć. "Człowiek realizuje przeznaczenie - pisała G. von Le Fort w >>Kontrastowy obraz kobiety europejskiej' - które jest jego ukrytym sensem. Matka daje dzieciom nie tylko życie cielesne i dziedzictwo naturalne, lecz także jest tą, od której otrzymują pierwszą decydującą formę duchową i charakterologiczną. Żaden późniejszy wpływ nie będzie mógł zgasić i zastąpić wpływu matki. Powinniśmy sięgnąć aż do matek, jeśli chcemy osądzić dzisiejszą sytuację światową. Ale zejść aż do matek oznacza przede wszystkim uznać znaczenie wpływu kobiecego na mężczyznę". Stwierdzić: "Gdy upada kobieta, upada cały naród" (G. de Ségur), oznacza zdemaskować przedłużającą się zdradę na szkodę równowagi moralnej i religijnej, a zarazem zdemaskować ślepą adorację i bałwochwalstwo wartości ziemskich poza wszelkim odniesieniem do rzeczywistości duchowych i transcendentnych. Aktualna sytuacja amoralności, buntu przeciw naturze, pornografii, bezwstydu już od dłuższego czasu dojrzewała w kulturze i w społeczeństwie, przy wydatnym udziale moralistów bez moralności, etyków bez etyki. Jest ona logiczną konsekwencją rozbicia religijnej jedności między mężczyzną i kobietą, która jako jedyna zapewnia hierarchiczną harmonię wartości cielesnych, moralnych i duchowych. Każda degradacja wartości wertykalnych wywołuje spłaszczenie horyzontalne, które wcześniej czy później przekształca się w anarchię.

Podnieść spojrzenie na Maryję
Mimo daleko idącego dramatyzmu sytuacji wiara chrześcijańska konsekwentnie wnosi w nią przesłanie nadziei. Odczytujemy je w Maryi, wiecznej Kobiecie, niepokalanej Dziewicy i Matce. W Maryi wiara, oprócz wywyższenia natury stworzonej, otrzymuje jeszcze inną ideę, a mianowicie - ideę odkupienia i zmartwychwstania, która jest zwornikiem historii ludzkiej. Materializm historyczny nie jest zrozumiały logicznie inaczej jak tylko w odwróconym cieniu dogmatu wcielenia. Odrodzenie obyczaju nie jest zrozumiałe inaczej jak w dogmacie uniwersalnego pośrednictwa, w którym kobieta widzi w Maryi, wysublimowanej w czasie i przestrzeni, swoją misję pośredniczki i pojednawczyni. Macierzyńska obecność Maryi w Kościele jawi się więc nie tylko jako znak oczyszczenia porządku religijnego, lecz także jako symbol odrodzenia dla kobiety oraz wewnętrznego zrozumienia jej naturalnej i nadprzyrodzonej misji siostry, oblubienicy i matki. Jeśli kobieta się podniesie, także obyczaj społeczny się podniesie. Do tego podniesienia Niepokalana wskazuje drogę, a Wniebowzięta jawi się jako jego kres. "Wszystko krąży wokół dogmatu niepokalanego poczęcia" - powtarzał Charles Péguy. Skrajnie potrzebujemy niewinności, czystej i pełnej miłości. Wszyscy odczuwamy pragnienie nowości duchowej w tym naszym świecie wstrząsanym pożądliwością ciała i odrzucaniem łaski Bożej. Nie sztucznym światłem oświecił nas Pan w chrzcie i postawił jak świece na świeczniku. Z Niego spływa prawdziwa i głęboka radość, która uspokaja iluzoryczny zgiełk zmysłów i opromienia nasze ciało, poddając je duchowi. Wystarczy podnieść spojrzenie na Maryję, nadzieję paruzji, aby wróciła niewinność, nowość duchowa, światło, radość, pocieszając nasze niespokojne dusze i całe nasze życie wstrząsane terrorem, że grzechy i zło nigdy nie przestaną rosnąć na ziemi, która jest piękna, bo jest domem Bożym, która jest godna miłości, bo ma w Niepokalanej największe błogosławieństwo, jakie kiedykolwiek zstąpiło z nieba na rzeczy stworzone, a od stworzenia wzniosło się do nieba. Maryja, zmysłowa tkliwość Boga, pierwsza miłość Boga w czasie, świętość i piękno stworzone, daje łagodność sercu i gorliwość służbie, wprowadza równowagę w relacje mężczyzny i kobiety, podpowiada słowa, którymi się adoruje.
Modlił się poeta Paul Verlaine: "Maryjo Niepokalana, istotna miłości, logiko serdecznej i żywej wiary, kochając Cię, cóż jest dobrego, czego bym nie uczynił, kochając Cię samą miłością, bramo niebios?".
ks. prof. Janusz Królikowski

Autor jest wykładowcą teologii na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie, Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie oraz Wydziale Teologicznym Sekcja w Tarnowie.
"Nasz Dziennik" 2007-03-08





Autor: ea