Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Generalskie wota na Jasnej Górze

Treść

Ewa Błasik, żona wybitnego dowódcy Sił Powietrznych gen. pilota Andrzeja Błasika, który poniósł śmierć 10 kwietnia w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem, przekazała na Jasną Górę czapkę generalską, a także srebrny medal, który jej mąż otrzymał od lotników z Wielkiej Brytanii.
Uroczyste przekazanie wotum wdzięczności Matce Bożej czapki i medalu gen. Andrzeja Błasika miało miejsce podczas 20. Czuwania Współpracowników Apostolskich Sióstr Pallotynek, które odbywało się na Jasnej Górze z soboty na niedzielę.
Składając podczas Apelu Jasnogórskiego dary wotywne na ręce generała Zakonu Paulinów o. Izydora Matuszewskiego, pani Ewa Błasik podkreśliła, że od dawna pragnęła przynieść te osobiste pamiątki po mężu przed wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, którą generał "tak bardzo umiłował i której wizerunek zawsze nosił w mundurze i kombinezonie". - Składając na Ołtarzu Matki Bożej, Hetmanki Żołnierza Polskiego, te pamiątki po poległym mężu, myślałam i modliłam się gorąco, abyśmy wszyscy dogłębnie poznali całą prawdę o katastrofie pod Smoleńskiem - podkreśla Ewa Błasik w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Wcześniej pani Ewa dała poruszające, osobiste świadectwo miłości do Boga, Ojczyzny i do męża. - Katastrofa smoleńska spowodowała, że zawalił mi się cały poukładany świat. Straciłam męża, który był wielką miłością mojego życia. Po jego śmierci oszalałe media i tzw. eksperci bezpodstawnie go oskarżają, marnując w ten sposób dorobek jego życia i dobrą pamięć - mówiła do zebranych w auli Jana Pawła. Żona oczernianego na wszelkie sposoby gen. Błasika podkreśliła, że to z miłości Boga czerpie siłę do walki o honor męża i jego godność osobistą. - Pochodzę z rodziny katolicko-patriotycznej, w której żelaznym fundamentem była wiara w Boga. I dlatego myślę, że Bóg miał jakiś plan, zabierając mi 10 kwietnia ukochanego męża i wiele innych wybitnych osób bezgranicznie oddanych Polsce, na czele ze śp. panem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką. Myślę, że każde cierpienie ma swoją głębię, ma swój sens - zaznaczyła Ewa Błasik. - Myślę, że nie jest przypadkiem również fakt, iż to właśnie mój dziadek - żołnierz Marszałka Piłsudskiego, na cześć moich narodzin w roku 1963 wystawił przed swoim domem krzyż. Ja dobrze wiem i bardzo to czuję, że ten krzyż jest moim życiowym drogowskazem. Wiem, że muszę dalej iść przez życie i z pokorą dźwigać ten Chrystusowy Krzyż na swoich barkach - dodała.
Poległy pod Smoleńskiem dowódca Sił Powietrznych w chwili mianowania był najmłodszym polskim generałem. Ścieżka jego kariery była imponująca. - Nie mnie, żonie generała pilota Andrzeja Błasika, oceniać jego żołnierskie dokonania. Oceny jego służby dla Ojczyzny dokonywali przezlata jego dowódcy, przyznając mu kolejne stopnie oficerskie oraz wyznaczając coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska. Jego kompetencje potwierdzali cywilni zwierzchnicy Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej - począwszy od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który przyznał mu pierwszą gwiazdkę jakonajmłodszemu generałowi w Polsce - po kolejnych, którzypostawili przed nim wyzwanie wprowadzenia Sił Powietrznych RP dogrona najnowocześniejszych w Europie, zdolnych dowspółdziałania zsiłami NATO - relacjonowała Ewa Błasik. - A następnie trzy lata temu śp. prezydent Lech Kaczyński, razem ze śp. ministrem obrony narodowej Aleksandrem Szczygłą, powierzyli mojemu mężowi zaszczytne stanowisko dowódcy Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej - zakończyła.
Na Jasnej Górze wróciły wspomnienia. - To dla mnie szczególne miejsce,które cudownie napełnia mnie siłą i mocą duchową - podkreśla pani Ewa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Dlaczego? - Za każdym razem, kiedy oglądałam ekranizację "Potopu" Henryka Sienkiewicza, wyobrażałam sobie, że takim współczesnym Kmicicem, obrońcą granic Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, był właśnie mój Żołnierz - mówi. - Tę moją wyobraźnię potwierdzały rzeczywiste wydarzenia, niekiedy bowiem z okazji ważnych uroczystości mój Generał proszony był na Jasnej Górze o symboliczne odpalanie dział armatnich. Czułam się wtedy taką prawdziwą Oleńką, bo to mójKmicic - pilot broniący polskiej przestrzeni powietrznej - odpalał te armaty i kolubryny - dodaje Ewa Błasik.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-11-23

Autor: jc